Krzysztof Bosak
- Pewnie się gdzieś uderzyłem. - odpowiedział poddenerwowany chłopak. Rafał się zaśmiał i spojrzał na Dudę, a ten bluzą zakrył swoją szyję.
- A ty, Andrzejek? - Sławomir spojrzał się na chłopaka. - Też tam masz zabawy z wielkim, kurwa potężnym mrówkojadem Trzaskowskiego? - zapytał.
- Jakim kurwa mrówkojadem? - zdziwił się Rafał.
- No to, co ma taki łeb długi i wciąga mrówki. - odpowiedział.
- Jo ty kurwa. - powiedział pod nosem drugi. - Panu już podziękujemy. - zabrał mu piwo.
- Panom podziękujemy. - wtoczył się Duda i zabrał z dłoni jego chłopaka puszki.
- Ej, no. - obydwoje odpowiedzieli w tym samym czasie.
- Jaki kabaret i patola. - zaśmiałem się i przytuliłem Biedronia.
- Kabaretem i patolą jest to, że Godek rodzi za dwa miesiące. - Mentzen się znów położył na kanapie i zamknął oczy.
- Skąd to wiesz? - zapytałem.
- Przypadkiem słyszałem jak gada z Grodzką. - mruknął. - Grodzka przekonywała ją, żeby usunęła ciążę, bo dziecko z zespołem downa się urodzi. - zaśmiał się sam na te słowa.
- To skąd wie Anka, że dziecko chore będzie? - Robert się zaśmiał.
- Słyszałem jak mówi, że Kurwin ma zepsute plemniki. - bardziej się śmiał.
- Co kurwa? - Rafał również wpadł w padaczkę śmiechu.
- Myślałem, że Godek jest za tym, aby aborcja była nielegalna. - zdziwiłem się lekko.
- Pewnie znów psychotropów nie wzięła. - Sławomir odpowiedział.
***
Kiedy Trzaskowski i Mentzen nie wytrzymali i odlecieli w głębokie, dalekie sny, Robert, Andrzej i ja rozmawialiśmy.
- Chyba będę musiał się już zbierać. - powiedział Duda i spojrzał się krzywo na śpiącego Rafała.
- Zostań proszę, chyba nie zostawisz nas tu samych z nimi. - poprosił go Biedroń.
- No, matka będzie zła. - odpowiedział, lecz potem się uśmiechnął. - Ale zostanę jeżeli chcecie. - uśmiechnęliśmy się z Robertem, z ulgi, że nie będziemy musieli sami sobie z nimi radzić.
- Ja spróbuję obudzić tego menela, a ty obudź twojego lizusa. - wstałem i podszedłem do śpiącego chłopaka.
Uderzyłem go lekko po twarzy. On jak nieżywy. Spojrzałem się na Roberta. On na mnie. Uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie. Wyciągnął ze swojego plecaka jakiś czarny mazak i narysował pięknego chuja na czole Sławomira. Napisał na jednym policzku "I'm", a na drugim "gay". Zrobiłem mu zdjęcie i się zaśmiałem wraz z Biedroniem.
- Jesteście okropni. - skomentował to po chwili Andrzej i próbował dalej obudzić swojego chłopaka.
- Bardziej okropne jest to, że właśnie wrzuciłem to zdjęcie na fejsa. - zachichotałem i schowałem telefon do kieszeni.
- Jaki bad boy. - Robert spojrzał się na mnie w stylu lenny face.
- Wiadomo. - również się na niego spojrzałem.
- Rafał traktuje mnie jak swoje dziecko, a nie chłopaka. - drugi wywrócił oczyma.
- Rafał Trynkiewicz. - zaśmiałem się wraz z Robertem.
- On tylko taki aniołek w kościele jest, a poza kościołem kurwa jest dopiero grasujący Trynkiewicz. - odpowiedział na to. - I chyba właśnie przez to go tak bardzo kocham.
- Czekam, aż w Polsce będą śluby dla homoseksualnych osób i wtedy będziecie jak typowe, stare małżeństwo. - Biedroń wyznał i usiadł na krześle.
- Ja też na to czekam. - uśmiechnął się i ponownie powrócił wzrokiem do śpiącego Trzaskowskiego. - Chyba nie uda nam się ich obudzić.
- Chuj, niech tu śpią. - wzruszyłem ramionami. - Ja też bym poszedł chętnie spać. - ziewnąłem i przeciągnąłem się.
- Jeszcze jak. - Robert również ziewnął i położył głowę na stole, przy którym siedział.
- Duduś, chcesz zrobić z nami przypał i tu zostać? - zapytałem chłopaka, który niepewnie się spojrzał. - Wiem, starzy będą wkurwieni, ale moja matka zapewne też.
- I moja. - dodał drugi.
- No dobra. - przymrużył oczy i się zgodził. - Mam nadzieję, że nie będzie aż taka zła na mnie. - krzywo się spojrzał na nas.
--------------
otwieram szampana bo was kocham
więc kto chce się napić?
CZYTASZ
BIEDROŃ X BOSAK
FanfictionRobert, czyli uczeń, który postanawia kandydować do samorządu uczniowskiego. Wie, że wiąże się to z wielką odpowiedzialnością i dużą ingerencją. Jego zawzięcie i uparcie powoduje, że zrobiłby prawie wszystko, aby wygrać. Lecz w tym ,,prawie" jest wi...