Tytuł: Carrie
Autor: Stephen King
Gatunek literacki: horror
Ilość stron: 216
Opis: „Carrie" to debiutancka powieść mistrza grozy Stephena Kinga.Główną bohaterką jest Carrie White. W szkole nie interesują się nią chłopcy, nie chodzi na randki ani prywatki. Stanowi za to obiekt ciągłych kpin i docinków. Jej matką jest religijna fanatyczka, robiąca wszystko, by tylko ustrzec ją od grzechu. Gdy nadchodzi dzień szkolnego balu, Carrie nie słuchając matki postanawia na niego iść. Tam pada ofiarą okrutnego żartu, który sprawi, że rozpęta się prawdziwe piekło. W Carrie drzemie telekinetka o olbrzymiej mocy. Doprowadzona do ostateczności postanawia zemścić się na swoich prześladowcach...
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.Czas czytania: kilka godzin
Ocena: 7/10
Film: Jest
Ulubiona postać: Tommy
Znienawidzona postać: Margaret White
Cytat:
"-Panie Hargensen, czy wiadomo panu,że pańska córka i dziesięć jej podobnych obrzuciło tamponami sanitarnymi dziewczynę, która po raz pierwszy w życiu dostała miesiączki? Dziewczynę, która myślała, że ma krwotok i wykrwawi się na śmierć
- Pańskie zarzuty nie mają żadnego związku ze sprawą. Mówiłem o tym, co nastąpiło później..."Recenzja:
"Carrie" jest drugą książką od Stephena Kinga, którą, jak na razie przeczytałam. Tak jak w "Worku Kości" - znowu się nie zawiodłam. Chyba...chyba nawet nie mam jej nic do zarzucenia...O! Jednak jest, ale do tego dojdę później, najpierw musicie zrozumieć sytuację.Carietta White jest córką fanatyczki religijnej, przez co nie ma łatwego życia. Od dziecka musi niemal cały czas spędzać na modlitwie i zachowywać się tak, by sprostać wyobrażeniom matki o Bogu. White'owie w Chamberlain (to miasteczko, w którym rozgrywa się akcja) mają też swoją opinię dziwaków. Jej matka nawet nie powiedziała swojej córce o miesiączce i tym aspektem tak naprawdę zaczyna się książka. Czytając pierwsze strony na przemian było mi jej żal ale i było to trochę... obrzydliwo-dziwne (kurde, jak to nazwać?). Carrie ma skrywane głęboko w sobie zdolności telekinetyczne. Odzywały się jedynie w chwilach krańcowego napięcia, a po latach dręczenia (w książce są szczegóły, lecz ja nie będę wam tego zdradzać) i tym wielkim upokorzeniu w prysznicu obok innych dziewczyn... To przeważyło szalę.
Myślę, że wystarczająco Wam przybliżyłam temat, nie będę wspominać o balu i... och, nieważne. :)
No to teraz coś, co mi się nie podobało. Zastanawialiście się kiedyś, jak to się dzieje, że słyszycie w głowie taki głosik odpowiedzialny za myśli? Dobra, to teraz się skupcie. Spróbujcie sobie wyobrazić rozmowę z kimś tam ale skupcie się też na szczegółach. Spróbujcie to SOBIE OPOWIEDZIEĆ. Czy zwróciliście uwagę, że były tam też takie jakby miejsca na przecinki i kropki? Przykład - "moja mama była ubrana w piękną, długą sukienkę, którą rozwiewał wiatr". Specjalnie nie napisałam tego z dużej litery, bo według mnie nie zwraca się na to większej uwagi. Przykład jednej myśli z książki - "miała rację i kocham ją ale kocham także tę drugą tę carrie ona jest piękna i kocham je obie ten blask ten blask w jej oczach".(celowo dałam taki niezobowiązujący fragmencik, by niczego Wam, nie zdradzić :) ) W takich dłuższych fragmentach bez znaków interpunkcyjnych można się nieźle pogubić, prawda?
Ciekawość podsycały też raporty i fragmenty między innymi z prasy, które na początku uznałam za bezsensowne. Sprawiają, że trudniej jest się oderwać, bo delikatnie podpowiadają co będzie dalej ale i dają mnóstwo niewiadomych.
Przyznam szczerze, gdybym znała Carrie raczej bym się z nią nie przyjaźniła. Chyba bym obawiała się jej matki, która odprawiała by jakieś chore egzorcyzmy by wyzbyć się ze mnie "grzechu Ewy". Kazała by się (nawet siłą) modlić za "swoją grzeszną, słabą, nędzną kobiecą duszę".
King cudownie buduje napięcie. Od pewnego momentu wiemy, że niedługo coś się wydarzy, jednocześnie nie wiedząc co to będzie. Zastanawiamy się kiedy Carrie wybuchnie, co się wydarzy. Od samego początku w czytelniku zasiane jest ziarno ciekawości, ani przez jeden moment czytelnik się nie nudzi.
Zdecydowanie podobała mi się ta książka i polecam ją... każdemu (no, może prócz tych delikatnych osóbek). Mówiłam Wam, jak ładna jest okładka? Chyba nie, więc teraz wam to uświadamiam.
1/2020
CZYTASZ
Lisie recenzje
Random"Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze starym przyjacielem." "Telewizja to tylko zastępcza rozrywka dla mózgu, kto nie czyta, ten właściwi...