Rok Wilkołaka

27 8 7
                                    

Tytuł: Rok WilkołakaAutor: Stephen KingGatunek Literacki: horror

Liczba stron: 134

Opis:

Za każdym razem, gdy nadchodzi pełnia, małe miasteczko Tarker Mills nawiedza groza. Nikt nie wie, kto jako następny trafi w ręce potwora. Ale jedno jest pewne. Gdy na niebie płonie krągła tarcza księżyca, wszystkich mieszkańców Tarker Mills ogarnia paraliżujący strach. Bo wiatr niesie ze sobą skowyt, w którym słychać jakby ludzkie słowa. A wokół widać ślady bestii...

Nikt nie wie, kto stanie się następną ofiarą – wszyscy wiedzą, że jej apetytu nie da się zaspokoić. Miesiąc po miesiącu, przez cały rok...

Czas czytania: ok. godziny


Ulubiony Bohater: nie było możliwości kogoś polubić na tyle, żeby go tu wpisaćZnienawidzony Bohater: sytuacja taka jak wyżejOcena: 3,5/10Cytat:"Pierwszy list przyszedł na początku miesiąca. Był bardzo prosty:Wiem, kim jesteś.Drugi brzmiał:Jeśli jesteś {te określenie za dużo zdradzi więc je usunęłam}, wyjedź z miasta. Pojedź gdzieś, gdzie będziesz mógł zabijać zwierzęta, ale nie ludzi.Trzeci był krótki:Zakończ to. [...]A teraz:Czemu się nie zabijesz?Bo nie chcę - myśli z dziecinnym uporem.

Recenzja:

Ha! Moje marzenie zapisane w poprzedniej części nadzwyczaj szybko się spełniło, wreszcie mam okazję przedstawić Wam słabą książkę!

"Rok Wilkołaka" jest według mnie najsłabszą książką Stephena Kinga. Nawet nie za bardzo wiem jak mam Wam ją opisać... Zamiast rozdziałów jest podzielona na miesiące, co jest nawet fajnym pomysłem, lecz beznadziejnie wykonanym. Rozumiem, dlaczego nie opisał nam nic spoza czasu przemiany wilkołaka, bo przecież by nas zanudził, ale brakuje nam CZEGOŚ... więc nie dziwcie się tak niskiej punktacji. Co miesiąc występuje osoba zamordowana przez wilkołaka i opis jej śmierci który, według, mnie też jest słaby. O wiele bardziej ruszają mnie opisy zabójstw osób, z jakimi jakkolwiek się zżyliśmy. Nie widzę więc nic ciekawego w morderstwie kogoś, kto został nam opisany dwoma akapitami. Takim sposobem nie ma szans na wstrząśnieniu czytelnika, bo czytelnik tępym wzrokiem wpatruje się w wersy szukając w nich drugiego dna, który go wciągnie lub zaciekawi.

Większość rozdziałów składa się z 4-5 kartek napisanych dużą czcionką oraz występują obrazki. Cała książka liczy jedynie 120 stron i ma nieco mniejszy wymiar niż większość książek (lecz nie jest wydaniem kieszonkowym), więc odejmując strony poświęcone obrazkom i to wydaje mi się, że wyjdzie coś około setki. Także jeśli ktoś z Was był zdziwiony tak rekordowo niskim czasem czytania to macie tu na to odpowiedź.

Więc tak jak mówiłam, zawiodłam się na tej powieści. Nie uważam tej poświęconej godzinki życia za stratę, (bo co ja bym miała robić innego?), lecz tym razem Was do niej nie zapraszam, co nie oznacza, że Wam zabraniam :D

PS! Ostatnio udało mi się zdobyć 5 tomów z serii "LUX"! Wypożyczyłam co prawda książki niedostępne dla użytkowników biblioteki, co utwierdza mnie w przekonaniu, że wybrałam zły kierunek liceum, powinnam wybrać jakiś prawniczy czy coś podobnego ;p I wymyśliłam sposób, w jaki poinformuję Was o przeczytaniu:

Po pierwsze: zrobię to po przeczytaniu całej serii
Po drugie: Wpiszę tylko ocenę i cytat, ew. jakiś krótki opisik, żeby nikomu niczego nie zdradzić Pasuje Wam to?


11/2020

Lisie recenzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz