Kocham cię bez słów

15 7 14
                                    

Tytuł: Kocham cię bez słów

Autor: Abbi Glines

Ocena: 7/10

Czas czytania: trochę ponad jeden dzień

Liczba stron: 352

Opis:West Ashby jest przystojny, pewny siebie i popularny. Nikt nie wie, że chłopak nosi w sobie niewyobrażalny ból z powodu ojca umierającego na raka. Życie Maggie Carleton dwa lata temu legło w gruzach. Dziewczyna przestała mówić po tym, jak na jej oczach ojciec zamordował matkę. Do dziś nie wypowiedziała ani jednego słowa.West wybiera Maggie na swoją powierniczkę, opowiada jej o bólu, którego nie potrafi już znieść. Chłopak nie ma pojęcia, jak wielkie cierpienie nosi w swoim sercu Maggie.Czy West i Maggie potrafią jeszcze kochać? Czy ich zranione serca odzyskają spokój?

Ulubiony bohater: West

Znienawidzony bohater: nie miałam nikogo takiego

Cytaty:

''- Czasem w życiu trzeba podejmować trudne decyzje. Ale to nie znaczy, ze są złe.- A jeśli tak?- Wtedy wkracza los i wszystko dobrze się kończy, uwierz mi."

"Gdy tylko poznał Maggie, od razu zauważył, że ma w sobie to coś. Tak samo jak ja. Z tą tylko różnicą, ze nie siedział wtedy po uszy w bagnie i nie zachowywał się jak kretyn...
Na szczęście ona też coś we mnie zobaczyła i nie zraziły jej moje wygłupy."

"Zawsze będziesz moim bohaterem''

"To Lawton. Wydaje się takie maleńkie. Nie widać stąd bólu ani czyjejś nieoobecności."

"Myślałem, że lepiej cię wychowałem. Dziewczyna, która tak wygląda nie nadaje się na przyjaciółkę."

"Każdy z nas doświadcze czasem bólu. Od tego, jak sobie z nim radzimy, zależy nasza przyszłość."

"Ludzie nie rodzą się okrutni, to życie ich zmienia."

"Ci, którym zniszczono życie zwykle nie dochodzą do siebie."

"Czy nie zdają sobie sprawy, że ukrywa ból, który go dręczy i zmienia w potwora?"

"-Mogłabym mieć każdego. Słyszysz?! Każdego![...]
-Mnie napewno nie. Nie zadaję się z wariatkami."

Recenzja:

Dziś opowiem Wam o kolejnej historii, którą już teoretycznie znałam, bo czytałam to w gimnazjum, ale moja pamięć jest (albo i jej nie ma) dość krókotrwała, więc poza główną znajomością historii nie wiedziałam kompletnie nic. Wciąż jednak gdzieś z tyłu głowy tkwi myśl, że to co kiedyś mega mi się podobało, to teraz mogło się zmienić i już takie nie będzie. Trochę bałam się, że znów tak będzie, ale okazało się, że całkiem niepotrzebnie!
Gdy Maggie zobaczyła, jak jej tata zabija matkę, jej sposobem na poradzenie sobie z tą sytuacją było niemówienie. Gdy po kilku latach nadal tego nie robiła, jej ciotka miała tego dość i opiekę nad nią przejęła inna ciocia. Wraz ze swoim mężem byli bardzo szczęśliwi, ze mogą się nią opiekować, uwielbiali ją jak była dzieckiem. Chcąc, żeby Maggie zaczęła wychodzić do ludzi, zaangażowali swojego syna - Brady'ego, żeby brał ją ze sobą na spotkania/wyjścia ze znajomymi. Żadne z nich tego nie chce, ale wujostwo nie ustępowało. I tak, na pierwszym spotkaniu Maggie poznaje Westa... West dźwiga ogromne brzemię, bo jego najukochańszy ojciec umiera a on nawet nikomu się z tego nie zwierzył. Tak więc udaje, że wszystko jest w porządku, a za każdym razem gdy jest poza domem boi się, że być może traci ostatnie chwile z ojcem, bo gdy wróci on już może nie żyć. Ale gdy spotyka Maggie, tajemnice same wydostają się na zewnątrz.

Przede wszystkim jest to smutna książka. Pełno w niej bólu, łez i goryczy. Bohaterowie przeszli naprawdę dużo i nie zasłużyli na los, który dostali. Może dzięki temu tak łatwo było ich polubić? Maggie była cicha, inteligentna, mądra i przy tym niesamowicie piękna i tajemnicza. Choć przez większość książki nie mówiła kompletnie nic, to dzięki napisaniu historii z jej perspektywy możemy dostrzec, jak na nią wpłynęła cała ta sytuacja, dlaczego bała się mówić, czy choćby jak radziła sobie w szkole. West za to był popularny, gra w futbol, ma mnóstwo przyjaciół i dziewczynę, lecz nikomu nie powiedział o koszmarze w domu. Gdy poznajemy historię z jego punktu widzenia bardzo szybko zauważamy, że jest pomocny, troskliwy, silny ale i niesamowicie smutny a momentami przerażony. Nie wie jak ma sobie radzić, nie wie jak pomóc choremu tacie albo cierpiącej z tego powodu mamie i to go dobija.

Miałam jednak wrażenie, że było to zbyt rozciągnięte. Historia była bardzo przewidywalna, pojawiały się niemal te same sceny i wszystko można by znacznie skrócić. Spędziłam z nią jednak miło czas i choć czuję, że po raz kolejny do niej nie wrócę, to wiem, że mogę Wam ją polecić. Nie jest to mocno ambitna powieść, lecz idealna na wieczorek na fotelu z herbatką w ręce. 


Lisie recenzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz