Rozdział 21

1.9K 123 54
                                    

Stałam przed Syriuszem i czułam jak robi mi się gorąco, a moje dłonie zaczynają się pocić. Przecież Black nie mówił tego na poważnie! Dlaczego tak panikowałam? Wizja kogoś kto mnie kocha była tak piękna, że nie potrafiłam myśleć racjonalnie.

- Syriusz, nie rzucaj słów na wiatr - odparłam chcąc wiedzieć czy na pewno Gryfon wiedział co właśnie powiedział. - Jeżeli nie czujesz tego do mnie - zaczęłam, ale Black przerwał mi w pół zdania.

- Mówiłem poważnie - odparł przygryzając wargę i rozglądając się wokół jakby kogoś lub coś szukał. - Masz dzisiaj czas wieczorem? Dziewietnasta w tej opuszczonej klasie - odparł, a ja skinelam głową.

Nie wiedziałam co miało na celu to spotkanie, ale z jakiegoś powodu nie mogłam się doczekać aby spotkać się z Gryfonem. Czy ja właśnie zachowywałam się jak te wszystkie dziewczyny, które patrzą na Syriusza rozmarzonym wzrokiem? Może przez moją niedostępność Gryfon się mną zainteresował?

Podobne pytania zaprzątały mi głowę przez całą drogę do Wielkiej Sali.

- Nie uwierzysz! Taylor zaprosił mnie na randkę! - powiedziała ucieszona Hannah gdy dosiadłam się do niej na obiedzie. W tym momencie uświadomiłam sobie jak zaniedbałam nasza przyjaźń.

- Naprawde? Hann to świetnie! - powiedziałam uśmiechając się w stronę blondynki.

- Przepraszam cie, że ostatnio byłam tak okropną przyjaciółką - powiedziałam, a Ślizgonka zmarszczyła w brwi i machnęła ręką.

- Nikt nie jest idealny. Mam nadzieję, że jutro pomożesz mi się przygotować - odparła, a ja pokiwałam głową w odpowiedzi. Zostały tylko trzy godziny do mojego i Syriusza spotkania. Mimo Wielkiej woli nie potrafiłam myśleć o niczym innym.

- Co czytasz? - zapytałam Severusa, który jak zwykle siedział z nosem w książce.

- Coś o zielarstwie - odparł przezucajac stronę nie odrywając wzroku od kartki.

***

Szłam zdenerwowana i zaintrygowana w stronę klasy. Dokładnie pamiętałam, która to była mimo tego, że nie była to najważniejsza informacja tamtego dnia. Gdy tylko przekroczyłam próg ujrzałam Blacka siedzącego na ławce z zamkniętymi oczami.

- Syriusz? - zapytałam zdziwiona widząc Blacka pogrążonego w myślach.

- Jesteś już? - zapytał zdziwiony podrywając się i stając na przeciwko mnie. - Mam Ci coś ważnego do powiedzenia i przepraszam jeśli się poplączę. Zależy mi na tobie jak na nikim innym, chociaż nie miałaś zbytniej konkurencji w tym temacie może poza chłopakami - odparł robiąc krótką przerwę. - I kiedy powiedziałem Ci, że cię kocham. Nie wiem co to znaczy i czy to na pewno jest miłość. Nigdy nie kochałem swoich rodziców, ale wiem to, że nie jest to zwykle uczucie jakim się darzy drugą osobę. Mam ochotę zrobić coś każdemu który na ciebie spojrzy, bronić cie przed złem tego świata i nawet poświęcić się dla ciebie - powiedział, a mi zmiękły kolana i byłam zmuszona usiąść na ławce. - Wiem, że może czujesz się tym wszystkim przytłoczona, ale wiedz, że będę cię kochał i jestem gotów oddać za ciebie życie, bo czuję że bez ciebie i tak nic dla mnie nie znaczy.

Kiedy tylko skończył mówić słone łzy zaczęły płynąć mi po policzku i wiedziałam, że nigdy nie byłam szczęśliwsza. Syriusz wpatrywał się we mnie z wyczekiwaniem, a ja poderwałam się z ławki i wpiłam się w usta Gryfona, który był tym faktem bardzo zaskoczony. Gdy posadził mnie na jednej z ławek poczułam jak wkłada rękę pod moją koszule i przejeżdża dłonią po moim kręgosłupie.

- Syriusz - powiedziałam cicho, ale chłopak zdjął mój sweter odrzucając go gdzieś na bok. Gdy pozostałam w spódnicy i koszuli wpatrywalam się w Gryfona jak zdejmuje powoli swój sweter patrząc na mnie z uśmiechem i krzyżując sobie moje nogi u siebie na talii.

- Za bardzo się śpieszymy - odparł w pewnym momencie odrywając się ode mnie, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

- Czasem można się lekko pospieszyć - odparłam tym razem sama przyciągając go za krawat, który spoczywał na odpiętej już koszuli.

***

Obudziłam się lekko obolała i niewyspana. Podniosłam lekko głowę i ujrzałam Syriusza, który przytulał się do mojego brzucha zakrytego koszulą chłopaka. Leżeliśmy na grubym kocu zapewne wyczarowanym przez chłopaka i przykryci drugi nieco lżejszym.

Przeczesałam lekko jego czarne włosy uśmiechając się do siebie. Czułam się szczęśliwa. Nie mogłam tego inaczej opisać.

- Musisz jeść więcej, czuję twoje żebra - usłyszałam głos Syriusza, który popatrzył mi w oczy z uśmiechem.

- Byłam nieprzytomna przez dwa tygodnie. Czego ode mnie wymagasz? - zapytałam obserwując jak chłopak kładzie się na plecach i przyciąga mnie do siebie.

- Abyś ode mnie nie odchodziła - powiedział całując mnie krótko. Zebrało mu się na słodzenie od rana.

- To nigdy nie jest takie łatwe - odparłam odgarniając kosmyki z jego twarzy, a Black skinął głową.

- Wiem- westchnał zamykając oczy, ale podnosząc lekko kąciki ust. Wiem, Black też się tak czuję.

***

Gdy szliśmy w stronę Wielkiej Sali po drodze wpadliśmy na Huncwotów, którzy patrzyli na nas jakby wiedzieli co się wydarzyło.

- Witam was gołąbeczki - odparł James obejmując ramieniem Syriusza. - Ktoś nie wrócił na noc do dormitorium - odparł patrząc to na mnie to na Blacka. Na ten czyn wywróciłam tylko oczami uśmiechając się pod nosem. - Chce być chrzestnym! - odparł w pewnym momencie po czym się zamyślił. - Albo chrzestną bez różnicy.

- James! - powiedział Remus z dezaprobatą, ale Black i Potter nie zwracali na niego uwagi żwawo o czymś dyskutując.

- Jak ty znosisz tych dwóch demonów? - zapytałam Lupina wchodząc do Wielkiej sali.

- Nie wiem - zaśmiał się po czym rozstaliśmy się idąc w stronę swoich stołów.

• Forbidden love • Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz