Rozdział 22

1.8K 121 5
                                    

O matko! Jesteśmy już na samej końcówce tej książki. Pojawi się jeszcze 1-2 rozdziały i epilog. Chcę was jeszcze zapytać czy może chcecie jakiś bonus, a jak tak, chętnie przeczytam wasze propozycje. 


Dzisiaj miała odbyć się wyczekiwana przez Hann jej pierwsza randka. Chłopak zaprosił ją na spacer po błoniach, ale blondynka od samego rana chodziła po dormitorium poddenerwowana odrzucając prawie wszystkie propozycje ubioru, jakie tylko jej dawałam.

- Nie mogę ubrać sukienki, bo będzie widać, że się staram! - odparła z dezaprobatą, a ja pokręciłam głową na jej słowa kładąc się na jej łóżku wśród ubrań.

- Może spódnice i sweter? - zapytałam wymienione przeze mnie części stroju.

- Niech będzie - odparła zrezygnowana i zaczęła się ubierać we wskazane przeze mnie rzeczy.

- Jak w ogóle do tego doszło? - zapytałam i mogłabym przysiąść, że dziewczyna lekko się zarumieniła.

- Przez przypadek na niego wpadłam i uderzyłam łokciem w ramię przez co ma teraz siniaka - zaśmiała się cicho blondynka wkładając sweter. - Powiedział, że w ramach przeprosin mam z nim gdzieś wyjść - odparła stając przede mną ubrana zapewne abym oceniła jej ubiór.

- Wygląda dobrze - powiedziałam kładąc się z powrotem na łóżko.

-  A jak u ciebie i Syriusza? - zapytała, a ja na wspomnienie pamiętnej nocy zarumieniłam się i to mocno.

- Myślę, że dobrze - odparłam próbując odgonić od siebie wyobrażenie ust Gryfona na moim ciele. Na samo wspomnienie przeszedł mnie lekki dreszcz.

- Czyli, jesteście razem? - zapytała Hann wpatrując się w lusterko w jej dłoni.

- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie wiedziałam czy byliśmy razem, bo mimo, że Syriusz lubi nazywać rzeczy po imieniu to nigdy mnie tak nie nazwał.

- Naprawdę? Będę musiała go wyjaśnić - zaśmiała się blondynka nakładając buty. - Chodź, idziemy do swoich książąt - zaśmiała się, a ja skinęłam głową leniwie schodząc z łóżka.

Gdy Ślizgonka poszła już na spotkanie postanowiłam poszukać gryfona. Błąkałam się powoli po korytarzach Hogwartu aż dotarłam na mały dziedziniec gdzie ujrzałam Huncwotów oraz jakąś dziewczynę rozmawiającą z nimi. Chciałam podejść do chłopaków, ale w tym właśnie momencie dziewczyna rzuciła się na szyję Syriusza w dość dwuznaczny sposób. To nie tak, że byłam zazdrosna o chłopaka, ale nie chciałam oglądać jak liże się z przypadkowo spotkaną pięknością. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę biblioteki z nadzieją, że książki odciągną moją uwagę od wszystkich natrętnych myśli.

Gdy siedziałam już którąś godzinę nad bardzo interesującą książką poczułam czyjąś obecność za sobą, a następnie poczułam jak Black pochyla się nade mną zerkając mi przez ramię.

 - Cześć skarbie, tęskniłaś? - zapytał z uśmiechem opierając swoje ręce na moim krześle.

- Zakładam, że ty nie - odparłam cynicznym głosem na co Syriusz umilkł na chwilę, a następnie zaśmiał się cicho.

- Jesteś mistrzynią pojawiania się w różnych miejscach o nieodpowiednim czasie - powiedział odsuwając moje krzesło tak, że siedziałam na przeciw niego, a następnie przykucnął przede mną kładąc dłonie na moich odsłoniętych kolanach. - Nie wiem czy zauważyłaś, ale to ona się na mnie rzuciła, a nie ja na nią, a poza tym od razu odrzuciłem jej propozycje - odparł delikatnie gładząc kciukiem moją nogę.

- Propozycje? - zapytałam próbując ukryć zdziwienie.

 - Tak - powiedział robiąc krótką przerwę między wyrazami. - Dość niemoralną, a poza tym na przyszłość w takiej sytuacji porozmawiaj ze mną, a nie obrażasz się na mnie z powodu zazdrości - odparł patrząc mi w oczy. Na jego słowa na moje policzki wpłynął lekki rumieniec wstydu.

- Nie jestem zazdrosna - odparłam w końcu, a Syriusz uśmiechnął się tylko krótko, a następnie pocałował mnie krótko co mnie zdziwiło.

- Ja też bywam o ciebie zazdrosny - odparł wstając na proste nogi i podając mi rękę abym również to zrobiła.  - O każdego chłopaka, który patrzy na ciebie w sposób, w jaki tylko ja mam prawo patrzeć - odparł, a ja rozchyliłam lekko usta na jego szczere wyznanie.

 - Nie jestem twoją własnością - odparłam z dezaprobatą, a chłopak pokiwał głową obejmując mnie w talii.

- Owszem nie jesteś, za to ty jesteś w posiadaniu mojego serca, z którym możesz zrobić co tylko chcesz, a ja nie mogę z tym nic zrobić - odparł zbliżając się do mnie tak, że między nami nie było nawet najmniejszego odstępu. - Możesz je złamać, rozbić, zniszczyć, ale i tak będzie należeć do ciebie - odparł, a po moim policzku popłynęła łza, nie lubiłam płakać, ale z jakiegoś powodu czułam, że w tym momencie wraz z tą jedną łzą opuściły mnie zmartwienia i wątpliwości.

- Syriusz, czy my... Czy jestem twoją dziewczyną? - zapytałam zdając sobie po chwili sprawę jak te zdanie było głupie i niepotrzebne. Black uśmiechnął się czule i pogłaskał mnie po policzku.

- Jeszcze masz wątpliwości? Po naszej niezapomnianej nocy? - zapytał, a moja twarz zrobiła się cała czerwona. - Możemy to powtórzyć jak chcesz - odparł, a ja zdzieliłam go w ramię w odpowiedzi na co zaśmiał się szczerze. - To jest właśnie moja Alex.

Dokładnie, twoja Alex. Powiedziałeś mi, że twoje serce należy do ciebie jednak moje również jest twoją własnością. Zawsze i na zawsze.

Twoja Alex

• Forbidden love • Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz