Rozdział 2

4.5K 192 77
                                    

Zapraszam do mojej książki "Ogłoszenia Parafialne", aby wiedzieć o nadchodzących rozdziałach.

Eliksiry z Gryfonami mieliśmy niestety trzy razy w tygodniu. Co za tym idzie, że mamy aż trzy lekcje na skończenie projektu. Esej miałam już prawie skończony (Oczywiście jeśli chodzi o moją część) więc postanowiłam, że poproszę Severusa o pomoc z eliksirem.

Nie musiałam go szukać długo, bo znalazłam go w bibliotece z działem z księgami o eliksirach.

- Cześć Sev - powiedziałam do chłopaka, a ten podniósł leniwo głowę.

- Witaj Alexandro - powiedział, a ja tylko westchnęłam.

- Nigdy się nie nauczysz. Mam do ciebie prośbę - powiedziałam siadając obok niego. Chłopak zamknął swoją książkę.

- Co z tego będę miał? - zapytał, a ja się uśmiechnęła.

- Przysługę - uśmiechnelam się chytrze - To jak?

- Z jakim eliksirem masz problem? - zapytał, a ja uśmiechnelam się w jego stronę.

- Wywarem żywej śmierci - powiedziałam, a on pokiwał głową i wyjął ze swojej torby książkę, z której wylatywały kartki z notatkami. Zaczął przeglądać podręcznik, aż w końcu natrafił na pożółkła kartkę, która wyjąt i mi podał.

- Tylko oddaj - powiedział, a ja pokiwałam głową.

- Dzięki Sev - powiedziałam, po czym wyszłam z biblioteki. W końcu czas na eliksiry...

***
Podeszłam do stanowiska, przy którym ostatnio pracowałam. Zauważyłam, że większość osób siedzi już na swoich miejscach, ale nie było mojego "partnera".

Wszedł prawie na styk z nauczycielem siadając obok mnie z dziwnym uśmiechem.

- Zrobiłeś swoją część wypracowania? - zapytałam, a on popatrzył na mnie ze zdziwniem.

- Co? - zapytał, a ja westchnęłam ciężko. Wiedziałam, że tak będzie.

- Witam was bardzo serdecznie, możecie z powrotem wrócić do pracy, pamiętajcie, że na następnej lekcji oddajecie eliksiry oraz wypracowania.

Westchnęłam krótko i podałam chłopakowi pergamin.

- Napisz o histori i zastosowaniu, a ja zrobię eliksir - powiedziałam, a Gryfon tylko wywrócił oczami, ale otworzył książkę i zapewne zaczął ja przepisywać.

Starałam się nie zwracać mimo wszystko na niego uwagi. Wyjęłam z kieszeni szaty pergamin, który polozylam na blacie. Podwinęłam rękawy i związałam włosy i zabrałam się do pracy.

Minelo już dwadzieścia minut lekcji, a Black już od kilku minut siedzial i bujał się na krześle.

- Może pomożesz mi? - zapytałam wywracajac oczyma.

- W czym? - zapytał patrząc na mnie z zaciekawieniem.

- Pokrój to - powiedziałam podsuwając mu pod nos deskę z nożem.

Zapanowała między nami cisza, niestety tylko na kilka chwil.

- Dowiedziałem się czegoś o tobie - powiedział, a ja próbowałam ukryć moje zdziwienie.

- Oświeć mnie - powiedziałam dodając ziarna do eliksiru.

- Pochodzisz z czysto krwistej rodziny - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.

- Brawo, to było takie ciężkie, zważywszy na to, że należę do Slytherinu.

- Masz brata, ale mieszkasz tylko z matką - powiedział, a ja mocniej złapałam za mój nóż - I twój ojciec zginął.

Prychnęłam.

- Masz słabego informatora - powiedziałam, a po chwili zabrzmiał dzwon. Przelałam już skończony eliksir do butelki i zaczęłam się pakować.

***

- Od kogo on wie o mojej rodzinie? - zapytałam zdenerwowana rzucając poduszka w drzwi od dormitorium.

- Nie wiem - powiedziała Hannah, która leżała na swoim łóżku.

- Jak on mnie wkurza! - powiedziałam rzucając kolejna poduszka - Czego on ode mnie chce? - zapytałam rzucając nie wiem która z kolei poduszka, która zamiast w drzwi trafiła w twarz mojej wspolokatorki.

- Kto tym razem? - zapytała szatynka.

- Black - powiedziała Hanna, a dziewczyna tylko pokiwała głową i oparla się o ścianę.

- Ale musicie przyznać, że jest pociągający - powiedziała Ślizgonka, a Alex się na nią popatrzyła jak na idiotke.

- Idę się przewietrzyć - powiedziałam biorąc pergamin i płaszcz i wychodząc z dormitorium.

Szlam w kierunku sowiarni, aby wysłać list do matki. Nie lubię tego robić, ale raz na rok muszę.

Kiedy weszłam w końcu do ceglanego pomieszczenia, podeszłam do szarej sowy i jeszcze raz przeczytałam list i dałam go sówce.

- Aubergine Jones - powiedziałam, a Sowa po chwili odleciała. Patrzyłam się chwilę, jak odlatuje. Jednak kiedy odwróciłam się ujrzałam... Blacka.

- Tak się nazywa twoja matka? - zapytał, a ja wyminelam go i bez słowa wyszłam z sowiarni.

- Powinnas mnie lubić, w końcu jestem Blackiem - powiedział idąc obok mnie. Prychnęłam tylko na jego slowa.

- Ale jesteś w Gryffindorze - powiedziałam, a on tylko się uśmiechnął.

- Znam jeszcze kogoś, kto trafił do Gryffindoru i kogo lubisz - powiedział, a ja przystanęłam na chwilę.

Chłopak uśmiechał się nieświadomy.

- Nie, nie lubię go i to nie jest twoja sprawa - powiedziałam odwracajac się i idąc jeszcze szybszym krokiem w stronę dormitorium.

- Serio przeciez jesteście... - zaczął, ale ja tylko się odwróciłam w jego stronę i uderzyłam go z całej siły w twarz.

Chłopak zlapal się za nos, z którego zaczela lecieć krew.

Nie zważając na niego poszłam jeszcze szybciej w stronę dormitorium, a po wejściu do środka rzuciłam pierwsza rzeczą, jaka miałam pod ręka.

- Kto tym razem? - zapytała Hannah, a ja tylko rzuciłam moja ulubiona książka w okno, które się rozbiło.

Hanna westchnęła tylko i naprawiła je zaklęciem.

- Ostatnio widziałam cie taka wściekła kiedy... - zaczela, ale bała się dokończyć... I słusznie.

- To ten idiota, który nie wie, że pewne rzeczy nie są jego pieprzona sprawa - powiedziałam rzucając poduszka, a następnie usiadłam na podłodze i oparłam plecami o łóżko.

- Chodzi o Arthura? - zapytała Hannah siadając na przeciwko mnie...

• Forbidden love • Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz