Rozdział 6

3.2K 153 27
                                    

- Witaj Alexandrio - usłyszałam twardy i poważny głos za sobą. Przeszedł mnie lekki dreszcz. Nie słyszałam tego głosu od września i miałam nadzieję usłyszeć go dopiero w święta.

- Witaj matko - powiedziałam wstając i patrząc prosto w jej wręcz czarne oczy przepełnione cynizmem. Moja matka była dojrzała, poważna kobieta z siwymi już włosami. Zawsze stała prosto wręcz nienaturalnie, wymagała ode mnie tego samego, jednak po kilkunastu latach odpuściła mi ta jedna rzecz. Na jej twarzy było widać wiele zmarszczek, które okalały prawie całą twarz. Zdecydowanie podwoiła się ich liczba po odejściu ojca...

- Chciałam wyjaśnić to... Nieporozumienie - powiedziała po chwili starając się ostrożnie dobierać słowa. Gdybym nie fakt, że rozmawiam właśnie z NIĄ, w tym momencie rzuciłabym niezbyt miły komentarz, ale się powstrzymalam.

- Nie mogło to zaczekać do świąt? - zapytałam, a moja rodzicielka zaczela na mnie patrzeć swoim typowym wzrokiem, który wskazywał na to, że mam kłopoty.

- Czy możemy przenieść się do bardziej ustronnego miejsca? - zapytała, a ja kiwnelam głową i wyszłyśmy razem na korytarz. Miałam lekcje za kilka minut, ale wątpię czy ją to interesowało.

- Podupadłas na nauce. Dostalas trzy powyżej oczekiwań, dla mnie to jest niedopuszczalne - powiedziała, a ja tylko z pokorą pochyliłam głowę.

- Nie porozmawiamy o sprawie ze ślubem? - zapytałam z nadzieją, jednak ona popatrzyła na mnie z cynizmem i wyższością.

- Porozmawiamy kiedy zdasz SUM'y na wybitne - powiedziała po czym zaczela się oddalać. To tyle? Moja matka nie była osoba, która lubi krótkie rozmowy, ale nie spodziewałam sie, ze będzie takiej długości...
Coś czuję, że to nie do mnie w głównej mierze przyszła.

***

Szlam szybko w stronę sali od transmutacji. To jedna z tych lekcji, na których nie powinnam się spóźniać. Nie ukrywam, że zadyszka pojawiła się dość szybko, ale nie przeszkadzała mi aby pokonać kolejne schody i zakręty. Kiedy zorientowałam się, że zostały mi ostatnie schody poczułam jak ktoś przytwierdza mnie do ściany.

Kiedy tylko moja głowa zderzyła się ze ściana poczułam pulsujący ból z tyłu głowy.
- Dawno się nie widzieliśmy - usłyszałam głos Jacoba. Starałam się trzymać na nogach co nie bylo proste. Zaczęło mi szumieć w uszach, a pulsujący ból tylko się nasilał.

- I bardzo dobrze. Czego chcesz - powiedziałam czując jak drżą mi nogi. Gdyby nie fakt, że Krukon mnie trzyma - nawet za Szyję - upadłabym.

- Przysługa za przysługę. Oko za oko i etc. Przyszedłem po moja... Nagrodę - powiedział uśmiechając się i ukazując rząd ostrych zębów.

- Co chcesz? - zapytałam widząc mroczki przed oczami, ale starałam się nie pokazać mojej słabości przeciwnikowi.

Jacob otworzył usta aby podzielić się ze mną swoim życzeniem, jednak przeszkodził mu głos za nim.

- Nie ładnie tak znęcać się nad dama - usłyszałam głos Blacka. Ciężko mi to przyznać, ale ucieszyłam się kiedy usłyszałam jego głos.

- Nie wtrącaj się Black - usłyszałam tylko głos Jacoba, który mocniej zacisnąć rękę na moim gardle. Starałam się nie zemdleć, ale stawalo się to coraz cięższe.

- A może jednak się wtrącę - powiedział łapiąc Krukona za ramie i odciągając go ode mnie. Kiedy tylko uścisk na mojej szyi zelżał ja upadłam na kolana oddychając głęboko. Usłyszałam tylko rozmowę tych dwojga, a potem nastąpiła ciemność.

***
Obudziłam się w, jak się domyślam, skrzydle szpitalnym, który nie należał do mojego ulubionego miejsca w tym zamku.

Usiadłam na lekko skrzypiącym łóżku i zaczęłam się rozciągać, jednak po chwili zauważyłam obecność kogoś jeszcze.

- Co tu robisz Black? - zapytałam od razu tracąc mój dobry humor.

- Masz taką obsesje na jego punkcie, że mylisz go ze mną - powiedziała z uśmiechem Hannah, a ja w myślach uderzyłam się w głowę.

- Cześć Hann. Ile tu jestem? - zapytałam, a dziewczyna zamyśliła się na chwilę siadając na krześle obok mojego łóżka.

- Nie całą dobę - powiedziała, a ja westchnęłam myśląc o czekających mnie zaległościach z lekcji. - Ale jak wiesz jestem najlepsza przyjaciółką na świecie i przyniosłam Ci notatki - powiedziała po czym wyjęłam z torby kilkanaście zapisanych pergaminów.

- Jesteś święta - powiedziałam z uśmiechem, jednak po chwili przypomniałam sobie czemu tu jestem. Jacob. To jego wina, nie widziałam go od zakończenia czwartej klasy i miałam nadzieję, że zdołam go jeszcze dłużej unikać. Nie zdziwie się jeżeli mój pobyt w szpitalu wytłumaczył przewróceniem się lub po prostu zemdleniem.

Teraz mam tylko jeden cel. Zakończyć z nim wszystkie sprawy.

• Forbidden love • Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz