Część 21

251 27 10
                                    

Z początku misje drużyny siódmej nie były trudne. Głównie wyrywali chwasty, robili zakupy, niańczyli dzieci oraz szukali zaginionych kotów. Dla młodych genninów to były potworne nudy, Kakashi nie przywiązywał do tego większej uwagi, ale Itachi za to był bardzo zrelaksowany. Kiedy on zaczynał, mało kiedy była na takich misjach i teraz to był dla niego relaks od stresu związanego z ANBU, mógł narzekać tylko na jeden problem, mianowicie dalej nie pogadał z nietoperzem, ciągle się mijali i nie mogli znaleźć dla siebie chwili na rozmowę. W końcu jednak Naruto powiedział dość i zaczął się buntować w miejscu przydzielania misji. Cóż jako, że buntował się do swojego ojca, niekoniecznie ktoś chciał się wtrącać, nikt nie mógł powiedzieć, że jest nieuprzejmy lub mówi do Hokage na „ty". Plus był tej akcji taki, że powiedział coś co prawie każdy myślał.

-Te misje są nudne ! Daj nam poważniejszą misję bo inaczej się nie rozwiniemy !- Naruto nie zmieniał tonu który używał w stosunku do ojca, po dłuższej kłótni Minato się chwycił za głowę.

-Daj spokój tato, Tachi jest z nami, więc spokojnie powinniśmy dać sobie radę.- Naruko posłała swojemu ojcu uśmiech, jakby chciała nieco rozładować napięcie między ojcem a synem. Itachi nieco odwrócił wzrok w stronę okna, odebrał to jako komplement z jej ust, ale zaraz potem poczuł się nieswojo czując palący wzrok jego chlebodawcy.

-Córcia...nawet ty go popierasz ?-Był zrezygnowany i miał dość słuchania zbyt donośnego krzyku jego syna.

-No dobrze, skoro tak wam zależy to nie mam wyjścia. Dam wam misję rangi C.- Nie chciał tego, ale gdy zobaczył jak jego syn promienieje...tyle mu wystarczyło.

-Co to będzie za misja ?!- Był zdecydowanie w zbyt dużej ekscytacji.

-Eskorta ważnych ludzi. Niech Pan wejdzie !- Minato krzyknął w eter, a niedługo potem drzwi się rozsunęły i przez nie wszedł starszy pan popijając najpewniej alkohol.

-To jakiś żart ? Tu są same dzieciaki.- Wydawał się niezadowolony z składu który został mu przydzielony.

-Prawie.- Naruko szepnęła do Itachiego i posłali sobie porozumiewawcze uśmiechy.

-Ta dwójka kurdupli z idiotycznym wyrazem twarzy to na pewno ninja ?- Zapytał starszy pan wskazując na rodzeństwo. Naruko momentalnie dobry nastrój umarł i zacisnęła ręce w pieść by nie wybuchnąć, Itachi szybko położył na jej ramieniu rękę i posłał jej nieco rozbawiony uśmiech. Odetchnęła głęboko kiedy w tym samym momencie jej brat się wyrywał w kierunku ich klienta z zamiarem zabicia. Kakashi go sprawnie przytrzymał jedną ręką.

-Chcesz zabić kogoś, kogo masz ochraniać ?- Wydawał się zmęczony jego ciężkim charakterem.

-Panie Tazuna. Tak się składa, że to moje dzieci.- Jakby się nad tym zastanowić to trochę jakby obraził samego Hogake.

-Ah...proszę wybaczyć. Pozwólcie, że się przedstawię. Jestem ekspertem od budowy mostów, oczekuję, że zapewnicie mi dogną ochronę. – Tazuna wydawał się dla Naruko człowiekiem, który wie czego chce, tylko jak każda starsza osoba jest nieco zgryźliwa.

-Proszę się nie martwić Panie Tazuna. W tej drużynie mamy dwóch Jounonów.- Kakshi zaśmiał się jakby sam do siebie. Pora wyruszać, więc nie czekali na dodatkowe rozkazy i ruszyli. Naruto jak tylko wyszedł z wioski wydawał się bardzo podekscytowany, dla Tazuny aż za bardzo. Przybliżył się nieco do Kakashiego i zaczął cicho szeptać.

-Naprawdę ten bachor ma mnie ochraniać ?- Kakashi posłał Itachiemu zmieszane spojrzenie po czym się cicho zaśmiał.

-Nie ma powodu do obaw.- Cóż mieli szczęście, że chociaż chciał powiedzieć to pod nosem, by Naruto nie usłyszał. Kakashi po prosto czasem tracił siły na tego dzieciaka. Naruko lekko się wzdrygnęła i pociągnęła Itachiego za rękaw. Odwrócił się w jej stronę zaciekawiony.

Zacznijmy razem coś nowego.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz