Słońce powoli opadało z zenitu, jego promienie słoneczne przyjemnie grzały, głód powoli doskwierał wołając na porę obiadową, a Naruko wciąż próbowała przywołać największego kota jakiego mogła, powoli kończyła się jej własna chakra, a sam efekt wciąż był niezadawalający. Najgorsze dla niej było to, że wielki nietoperz od jakiegoś czasu kręcił wokół niej szalone kółka co ją wystarczajaco mocno dekoncentrowało, jeszcze dodatkowy głód i niemożność posilenia się wcale nie pomagały. Jednak w końcu upierdliwy zwierz usiadł przed nią mrużąc oczy, a jego mina wyglądała na niesamowicie niezadowoloną, zupełnie jakby miał ochotę splunąć pod jej nogi.
-Robisz to źle.- Powiedział w końcu mocno zirytowany ssak.
-Nie mów mi co mam robić ! Sama do tego dojdę, dattebana !- Krzyknęła już wystarczająco sfrustrowana jak i zirytowana. Denerwował ją od samego początku i nie rozumiała jakim cudem mistrzyni dalej chciała mieć z nim kontrakt. Był opryskliwy, egocentryczny w jej stosunku i przede wszystkim wredny.
-Nie pociągniesz tego na swojej własnej sile ! Niech ten durny lis sam ci to też uświadomi, może wtedy choć raz się na coś przyda !- Odkrzyknął jej powoli i niebezpiecznie zbliżając się z nią twarzami.
-Nie wymuszaj na innych swojego zdania !- Wraz z tym krzykiem wręcz się zderzyli czołami bijąc się wzrokiem. Na tą scenę z boku patrzeli członkowie klanu Uchiha pochłaniając jak gdyby nic kulki ryżowe i zastanawiając się czy mają to przerwać czy może rozkoszować się tym widokiem.
-To nie wymuszenie tylko pomoc ty rozwydrzony bachorze ! Miarka się przebrała ! Mam cię serdecznie dość, aż żałuję, że te treningi cię nie wykończyły. Zdecydowanie masz się za dobrze skoro masz na tyle tupetu by nie słuchać rad doświadczonego tylko swojej chorej opinii wziętej bez podstaw.- Odfuknął jej po czym usiadł i faktycznie splunął pod jej nogi, ale jego ślina nie była normalna a wręcz krwista. Naruko lekko się cofnęła z niemałym obrzydzeniem na ten zdecydowanie niesmaczny widok.
-Dobrze chyba wystarczy tych kłótni. Naruko próbuj dalej.- Zagaił Itachi widząc, że ta sytuacja przybiera niekoniecznie pożądany obrót. Blondynka na te zdanie tylko kiwnęła głową w zadowoleniu, ale kiedy chciała złożyć dłonie w pieczęcie zatrzymał ją głos Shisuiego.
-Księżniczko, w moim odczuciu Krwiopij ma trochę racji. Z lisem masz dobre stosunki, więc czemu tak usilnie próbujesz walczyć sama ?- Zapytał Shisui podchodząc do dziewczyny i w czułym geście pogłaskał ją po głowie, zupełnie jakby chciał ją zachęcić do zwierzenia się mu. Co prawda od zawsze czuła, że tej dwójce mogła powiedzieć wszytko, dosłownie cokolwiek i przewrócą niebo i ziemię jeśli by jej to miało pomóc.
-Ponieważ nie mogę wiecznie polegać na jego pomocy, Shi-chan.- Powiedziała to kompletnie szczerze, ale trochę się speszyła gdy usłyszała dwa parsknięcia. O ile na Krwiopija nie zwróciła uwagi to trochę ją speszyła reakcja Itachiego który odwrócił się do niej tyłem i z pewnością trzymał sam siebie lekko się przy tym trzęsąc od próby powstrzymania chichotu, w końcu po latach nabijania się z "Tachi" teraz on miał pełne prawo do śmiania się z Shisuiego. Bogowie nawet nie zdają sobie sprawy z tego ile na to czekał. Tylko jak za to wyglądała reakcja Shisuiego ? Po prostu zakrył usta jedną ręką i spojrzał w bok. W końcu czekał na jakieś zdrobnienie tyle czasu, mniej więcej tyle ile Itachi na zrzucenie na niego bomby.
-Poleganie na kimś nie jest do końca takie złe, właściwie i tak masz nauczyć się korzystać z tego, więc nie ma powodu do powstrzymywania się. Swoją drogą on sam nie myślał o tym by ci pomóc ?- Zapytał jakby go nagle oświeciło i spojrzał na blondynkę nieco bardziej ożywiony. Naruko spojrzała tylko w bok, a za chwile znowu na Shisuiego z lekkim naburmuszeniem.
CZYTASZ
Zacznijmy razem coś nowego.
FanfictionPodczas ataku Kyuubiego urodziły się bliźnięta, brat i siostra. Mimo iż mają swój status, dalej nie są akceptowani przez społeczeństwo, ponieważ moc demona została dla nich podzielona po równo. Ile trudności będą musieli razem pokonać by w końcu mog...