t w e n t y t h r e e

1K 65 99
                                    

Richie nigdy nie rozumiał idei pokoju dla gości. Miło, że ktoś postanowił przyjść do ciebie z wizytą, ale zostanie na noc to zupełnie inna sprawa. 

Teraz chłopiec nie lubił pokoi dla gości. Gdyby Maggie nie uparła się, aby umieścić jeden w ich domu, Eddie spałby w jego pokoju.

–Potrzebujesz czegoś jeszcze?– zapytał Richie, ścieląc łóżko dla chłopca.

–Nie, dziękuje. To był długi dzień, po prostu chce iść spać– odpowiedział, przecierając oczy.

Eddie od dawna nie spał dobrze, ale miał cichą nadzieje, że tej nocy mu się poszczęści. W końcu, obecność Richiego działała na niego uspokajająco.

–No to wskakuj.– Richie odchylił kołdrę, aby Eddie mógł od razu się nią przykryć.– Gdybyś czegoś potrzebował jestem tuż obok.

Chłopiec zaczął nerwowo układać poduszkę leżącą pod głową Kaspbraka.

–Richie...

–Nie przejmuj się godziną, jeśli będziesz coś chciał to wołaj.

–Dotarło! Daj mi spać.

Richie ostatni raz poruszył poduszkami i nachylił się nad chłopcem, aby cmoknąć go w czoło.

–Super, nie dość, że pokrzywiłeś mi kręgosłup poduszkami, które ułożyłeś, to jeszcze mam ślinę na czole.– powiedział Eddie, doprowadzając Toziera do chichotu.

Richie wyszedł z pokoju, ale pozostawił otwarte drzwi, żeby lepiej słyszeć wołania Eddiego. 

Jednak po chwili ciszy to Eddie znów usłyszał głos Richiego.

–Eddie, śpisz?

–Staram się–powiedział ziewając.

–Nie boisz się spać sam?

–Eee, nie.

–Jesteś pewien?

–Tak.

–Okej...ale gdybyś chciał żebym tam przyszedł, to powiedz.

–Nie musisz szukać wymówek, Richie. Jeśli chcesz to możesz spać ze mną.

–Ja nie chce. Tylko mówię, że gdybyś chciał, no to niestety nie będę miał wyjścia. Trzeba ratować damę w potrzebie.

–Ej, Richie możesz spać ze mną? Tak strasznie się boję.–oznajmił Eddie, pozwalając sobie na sarkastyczny ton. W odpowiedzi usłyszał tylko szybkie kroki.

Richie bez słowa położył się obok Eddiego, oplótł go rękami w pasie i przysunął do siebie. Eddie oparł głowę o klatkę piersiową chłopca i wsłuchiwał się w bicie jego serca.

–Dobranoc, Eds– wyszeptał Richie.

–Richie...

–Tak, wiem.–Chłopiec podniósł głos o dwie oktawy, próbując naśladować głos Kaspbraka.–Nie mów do mnie Eds.

–Dobranoc, Richie.

–Dobranoc...gremlinie.

–Richie!

–No dobra! Dobranoc, Eddie.

***

Rano Eddie obudził się pierwszy. Tak jak przypuszczał, koszmary nie miały odwagi zakrzątać jego głowy, gdy był przy nim Richie. Czuł się o niebo lepiej niż wczoraj, więc jak najszybciej chciał wyskoczyć z łóżka, aby zacząć nowy dzień. Przeszkadzał mu w tym chłopiec, który przez całą noc obejmował go, jak maskotkę.

Elastic heart {Reddie} √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz