Rozdział 24
-Jestem wykończony.-opadł na jeden z foteli w salonie.
-Ja też.-przetarłam twarz dłonią i poszłam do kuchni zrobić herbatę.
Wypiliśmy po herbacie i usnęliśmy na fotelach w salonie.
****
-Widzę że nie źle zabalowaliście.-se snu wyrwał mnie głos Freda.
-Czemu jesteś tak głośno?-złapałam się za głowę, która mnie strasznie bolała.
-Bo musicie nam wszystko opowiedzieć.-usiedli do stołu, przy którym zaczęli się już zbierać członkowie Zakonu.
-Ale o czym ty mówisz?-dobrze udawałam, z resztą jak każdy ślizgon.
-Cały Zakon już wie że zniszczyliście pierwszego horkruksa.-przewrócił oczami.
-W takim razie dobrze.-usiadłam na swoim miejscu i streściłam jak to wyglądało.
-Chwile, czy ty właśnie powiedziałaś że Veonica Potter wytrzymała kilka dni bez jedzenia?-Blaise spojrzał na mnie ironicznie.
-No bardzo śmieszne, my myśleliśmy że byliśmy tam z kilka godzin.-przewróciłam oczami.-Musze coś sprawdzić Blaise idziesz ze mną.-wstałam od stołu i podeszłam do chłopaka, po czym się aportowaliśmy.
-Co mu tu robimy?-rozejrzał się po półkach z książkami.
-Cicho, jesteśmy w Hogwarcie, w dziele ksiąg zakazanych.-podeszłam do pierwszego regału.
-Czemu zabrałaś tu mnie, a nie na przykład Hermione, ona przecież bardziej zna się na książkach niż ja.
-Musimy wziąć kilka potrzebnych książek, a później nas gdzieś zabiorę, bo chciałam z tobą porozmawiać, bo ostatnio nie było okazji.-przemierzaliśmy kolejne alejki z książkami.
-Czego my w ogóle szukamy?-podszedł do jakiejś sterty ksiąg.
-Czegokolwiek o księżycowym więźniu.-przekładałam po cichu różne poskładane pergaminy.
-Ale księżycowy więzień to bajka dla małych czarodziejów.-spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi, bo nie opowiedziałam im zagadki.
-Później ci wszystko wytłumaczę.-spędziliśmy w bibliotece dwie godziny.
-Ktoś idzie.-zza regałów wyłonił się Diabeł.
-Daj rękę.-złapał szybko moją rękę przez co staliśmy się niewidzialni.
-Draco?-brunet spojrzał na blond czuprynę.
-No...-puściłam chłopak, przez co znowu było nas widać.-Co ty tu robisz?-skierowałam te słowa do Malfoya.
-Jeju, Vi jak dobrze że nic ci nie jest, byłem u ciebie w nocy, ale już cie nie było.-podszedł bliżej mnie.
-Co się z tobą dzieje?-stanęłam na przeciwko niego.
-Co ma się dziać?-udawał że nic nie rozumie.
-Doskonale wiesz co. Znikasz, całymi dniami chodzisz jakiś przymulony. Ukrywasz coś, to coś cie przerasta. Powiedz nam o co chodzi to ci pomożemy, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciał bym wam powiedzieć, ale nie mogę, nie mogę was w to mieszać. Będę musiał zrobić coś złego, coś bardzo złego i nie chce żebyście i wy musieli się do tego przykładać.-w jego głosie można było wyczuć bardzo dużo emocji.
-Czyli znowu jakieś tajemnice? Kwestie w które nie możesz mnie mieszać?-mówiłam z dużym wyrzutem.
-To jest niebezpieczne...-chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
-Ja też jestem niebezpieczna, nie mam pięciu lat żebyś mówił mi co jest dla mnie dobre, a co nie.-mówiłam pół krzykiem, pół szeptem.-Kiedy my ostatnio rozmawialiśmy? Dwa tygodnie temu, trzy? Co się stało z naszym nierozłącznym trio?-teraz nie byłam zła a smutna.-Niedługo będę musiała wyjechać, nie wiem ile mnie nie będzie, tygodnie, może miesiące. A wtedy w ogóle nie będziemy rozmawiać, czyli nic się nie zmieni.-złapałam Diabła za rękę i aportowałam nas do mojego dormitorium.
-Jak to możliwe że o księżycowym więźniu jest tylko jedna bajka dla dzieci?-od razu zmieniłam temat.
-A co cie tak interesuje ta bajka?-usiadł na fotelu obok mnie.
-Żeby wyjść z labiryntu musieliśmy rozwiązać zagadkę "Nie wzlatuje, ani nie chodzi po ziemi. Uwięziony w samotności, pan tego czego nie dotkniemy." Rozwiązaniem był Księżycowy więzień, ale co ta bajka może mieć wspólnego z Voldemortem?-podeszłam do szuflady w której miałam schowaną księgę.
-Może to jest metafora, w końcu nie wzlatuje, ani nie chodzi po ziemi. Uwięziony w samotności, pan tego czego nie dotkniemy. Może chodzić, na przykład o duchy.
-Masz rację! W książce jest napisane że był nietolerancyjny, chamski i chciał żeby jak największa ilość czarodziejów miała takie samo zdanie jak on. I podstępem "uwięziono" go na księżycu, bez możliwości powrotu. Musimy znaleźć czarodzieja, który nie żyje już co najmniej 50 lat i sprawdzić co on ma wspólnego z Voldemortem. Zapowiada się ciekawię, a teraz musimy wrócić do Zakonu i powiedzieć im na co wpadłeś.-złapałam go za rękę i aportowałam nas do Zakonu.
-Muszę przyznać że Zabini jednak nie jest taki głupi jak się wydaje!-weszłam szybko do salonu w którym najwidoczniej było zebranie.
-Macie coś?-powiedział zrezygnowany Black.
-A żebyś wiedział, dlatego potrzebujemy waszej pomocy, żeby wyjść z labiryntu musieliśmy rozwiązać zagadkę...-przerwał mi Moody który też był jakby zdenerwowany.
- Jaką zagadkę?
-"Nie wzlatuje, ani nie chodzi po ziemi. Uwięziony w samotności pan tego czego nie dotkniemy"-tym razem przerwała mi Hermiona.
-Księżycowy Więzień.
-Dokładnie, dlatego postanowiliśmy z Diabłem przeszukać dział ksiąg zakazanych licząc że znajdziemy coś więcej, ale okazuje się że o księżycowym księciu jest tylko jedna księga, jedna jedyna bajka dla dzieci. - znowu nie dane mi było dokończyć bo znowu przerwał mi Moody.
-I co w związku z tym?-oparł głowę o rękę.
-Dajcie mi wreszcie dokończyć.-przewróciłam oczami.-Chodzi o to że co największy czarnoksiężnik może mieć wspólnego z bajką. Diabeł stwierdził że może chodzić o ducha, dlatego musimy znaleźć czarodzieja który zginął w jakiś dziwnych okolicznościach, albo został zamordowany z jakieś co najmniej 50 lat temu. Ta osoba musi mieć coś wspólnego z Voldemortem.-tym razem przerwał mi Zabini.
-A co jeśli ta osoba żyje, w końcu księżycowy więzień miał wtedy 12 lat? A zagadka o tym że nie chodzi po ziemi, ani nie wzlatuje może znaczyć, że naprawdę jest gdzieś uwięziony, a to że jest panem tego czego nie dotkniemy może znaczyć że dla niego ważne jest to co dla nas nieistotne.-wszyscy zaczęli się mu uważnie przyglądać.
-Od kiedy ty jesteś taki inteligenty?-ja też patrzyłam na niego zdziwiona.
-Tylko poszukiwanie go zajmie nad wieki.-streścił Syriusz.
-Może wcale nie, przecież autorka pisała to o chłopcu ze szkoły, wystarczy sprawdzić do jakiej chodził szkoły i sprawdzić wszystkie roczniki z tego czasu.
-Zaskakujesz mnie Zabini.-zmierzyłam go wzrokiem.-Ale i tak skąd możemy wiedzieć który to będzie on.
-Trzeba wyszukiwać osoby, które zaginęły, albo zmarły w dziwnych okolicznościach. A później ewentualnie takie które mogą jeszcze żyć
-Zastanawiam się czy ktoś nam właśnie cię nie podmienił.-zilustrowałam go wzrokiem.
CZYTASZ
Zaginiona siostra
Teen FictionVeronica to 15 letnia uczennica z Beuxbatons. Jednak kiedy zostaje wyrzucona ze szkoły postanawia razem ze swoimi prawnymi opiekunami przeprowadzić się do Londynu, a tam rozpocząć nauczanie w Hogwardzie. Tam dowiaduje się prawdy o sobie i o swojej...