Rozdział 32

129 6 0
                                    

-I co z tym zrobimy?-spytał Harry gdy byliśmy z powrotem w Norze.

-Nie wiem, ale powiemy reszcie dopiero po weselu, żeby nie stresować nikogo na zapas.-powiedziałam.

-Tak, to dobry pomysł.-przyznała Hermiona.-A teraz chodźmy już spać, bo od rana będą przygotowania.

-Racja-mruknęłam, po czym po cichu weszłam na górę i niemal od razu usnęłam.

_____

Od rana panował straszny chaos związany z weselem, pani Molly każdego pośpieszała, a pan Artur zajął się rozstawianiem namiotu, z innymi mężczyznami.

A ja właśnie zeszłam, by otworzyć drzwi, bo z tego co się domyśliłam to przyszedł Blaise, ale gdy zeszłam ze schodów, moją uwagę przykuła Ginny całująca się z Harrym.

Dlatego otworzyłam pośpiesznie drzwi i wyszłam na zewnątrz z hukiem, nie zwracając uwagi na zdziwionego bruneta.

-Coś nie tak?-spytał zdziwiony.

-Nie, no coś ty wszystko jest w jak najlepszym porządku i tak się składa, że mam na ciebie już robotę.-powiedział z cynicznym uśmiechem.

-To świetnie.-powiedział ironicznie, po czym ruszył za mną na podwórko.

-Przyprowadziłam kolejną różdżkę do pomocy.-powiedziałam w stronę pana Artura.

-To świetnie, przyda się-powiedział szczerze.

-O ja nie mogę, co tu przywiało ministra magii?-spytał zdziwiony George.

Chwilę później szłam już za nim w stronę domu.

-Czemu zawdzięczamy ten zaszczyt?-spytał Harry, gdy byliśmy już w środku.

-Myślę że wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie.-powiedział spoglądając na mnie, Hermione, Harrego i Rona.

-Czy to jest?-spytał Ron, gdy Minister wyjął jakiś pergamin.

-W dokumencie zapisano ostatnią wole i testament Albusa Persivalda Dumbledora.-zaczął swoim oficjalnym głosem czytać zawartość pergaminu.-Po pierwsze Ronaldowi Billiusowi Wasly pozostawiam mój wygaszacz, dzieło moich rąk, nadziei że gdy świat spowije mrok, on oświetli mu drogę. Pannie Hemionie Granger zostawiam egzemplarz baśni Branda Brindla, w nadziei że okażą się pocieszne i inspirujące. Harremu Jamesowi Potterowi zostawiam znicz, który złapał na pierwszym meczu quidditcha, na pamiątkę satysfakcji płynącej z wytrwałości i sprawności. Veronice Lilly Potter pozostawiam kałamarz i pióro, na pamiątkę lekkości z jaką zapisywała stosy pergaminów.-zmarszczyłam brwi patrząc na rzeczy, które dostałam zastanawiając się o co może z nimi chodzić.

-I to tyle.-powiedział Harry.

-Nie zupełnie.-sprostował Minister.-Dumbledore zostawił panu jeszcze jeden wyjątkowy przedmiot, czyli słynny miecz Godryka Gryffindora. Niestety mieczem tym Albus Dumbledore nie mógł od tak sobie dysponować. To wyjątkowa pamiątka historyczna zatem należy...-nie dane mu było dokończyć bo przerwała mu Hermiona.

-Do Harrego-wtrąciła.-Ten miecz go wybrał, zjawił się, gdy Harry go potrzebował w Komnacie Tajemnic.

-Miecz Godryka może ukazać się każdemu zasługującemu na to Gryffonowi, co nie oznacza że staję własnością tego czarodzieja.-momentalnie Granger umilkła.-A po za tym nikt nie wie, gdzie owy miecz się znajduje.

-Słucham?-spytał zdziwiony Harry.

-Zginął po nim ślad.-wytłumaczył.-Nie mam pojęcia co państwo zamierzają, ale nie wygrają państwo tej wojny sami, on jest zbyt silny.-po tych słowach zapadła długa cisza podczas której każdy był pochłonięty swoimi myślami.

Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz