Rozdział 23

162 9 4
                                    

Rozdział 23

-I co teraz?-błąkaliśmy się już kilka godzin po plaży.

-A skąd mam wiedzieć, jest środek nocy.-obróciłam się dookoła siebie.

-A ja chyba wiem.-chłopak zaczął biec w nieznaną mi stronę, więc pobiegłam za nim.

-Studnia?-stanęliśmy przed sporych rozmiarów studnią.

-Dokładnie.-uśmiechną się zadowolony.

-W takim razie ją otwórz.-odsunęłam się o krok dalej trzymając różdżkę w pogotowiu.

-Jest otwarta, więc po co nam klucz?-otworzył studnie dosyć sprawnie.

-Cholera!-coś pociągnęło mnie w dół i wpadłam pod ziemie.

Uderzyłam mocno o jakąś posadzkę, bardzo się przy tym kalecząc i siniacząc.

-Nic ci nie jest?- po chwili podbiegł do mnie Krystian, równie pokaleczony co ja.

-Nie goją się.-spojrzałam na poranione ręce.

-No dopiero się pokaleczy...-przerwałam mu po chwili.

-Nic nie rozumiesz.-wstałam z miejsca i rozejrzałam się dookoła.-Jesteśmy w Hogwarcie?-bardziej stwierdziłam niż zapytałam.

-Ale co to za miejsce?

-Zaginiona sala Salazara Slytheryna. Tylko jego potomek może ją otworzyć.-podeszłam do potężnych drzwi.

-Ale skąd my mamy wziąć potomka slytheryna?-dalej rozglądał się po tajemnym korytarzu.

-Ja wiem skąd.-zaśmiałam się i zaczęłam mruczeć coś w języku węży.

-Jesteś wężousta?!-spojrzał nie dowieżając na mnie, i na otwarte drzwi.

-Najwidoczniej wiele o mnie nie wiesz.-zaśmiałam się i weszłam do sali.

-Bazyliszek?!-spojrzał na wielki ogon.

-Dokładnie, dlatego...-zawiązałam nam opaski na oczy.-Musimy sobie radzić na ślepo.

-A co będzie następne? Może śmierciożercy?-mówiliśmy szeptem.

-Właśnie po bazyliszka tu przyszliśmy. W teorii jad bazyliszka powinien zniszczyć horkruksy. Czasem wątpię czy jesteś z Durmstrangu.-zaczęłam kręcić się dookoła, żeby wyczuć, gdzie on właśnie jest.

Zaczęłam mruczeć coś w języku węży licząc że to pomorze.

-Nie słucha mnie.-odskoczyłam na bok, kiedy bazyliszek chciał mnie zaatakować.

-Czemu?-próbowaliśmy się na chwilę ukryć.

-On komuś służy, tylko komu?-mówiliśmy bardzo cicho.

-W takim razie co teraz?-usłyszeliśmy zbliżającego się bazyliszka.

-Trzeba go oślepić, a później musimy się śpieszyć, bo będziemy mieli tylko godzinę.-próbowaliśmy walczyć z wężem, co poskutkowało jeszcze większymi i poważniejszymi ranami.

-Udało się!-krzyknął zadowolony chłopak.

-Wzrok stracił, ale nie słuch.-pouczyłam chłopaka.

-Teraz trzeba go unieruchomić.-powiedział chłopak.

-Tym ja się zajmę, ty musisz mu najlepiej wyrwać ząb.-próbowałam rzucić na niego zaklęcie wiążące, ale liany były za słabe. W końcu udało mi się uśpić węża.

-Pośpiesz się mamy tylko kilka minut!-wrzasnęłam na bruneta.

-Mam!-wyrwał mu ząb, dlatego musieliśmy już uciekać.

Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz