Rozdział 59

65 5 0
                                    

Momentalnie wokół nas stworzyło się koło zdezorientowanych i przerażonych czarodziejów, ostatkami sił mogłam stwierdzić że pozostali również słyszeli te dźwięki i jego głos, jednak bez takiego skutku jak ból.

Rozległ się szum i przeraźliwi dziewczęcy krzyk, dlatego zrzuciłam ból na drugi plan i wstałam, aby zobaczyć co się dziej, usilnie próbując się nie przewrócić. Jak się okazało było to dziewczynka z pierwszego roku wkulona w roku sali, jednak krzyki zaczęły się mnożyć. Jednak tuż po chwili rozległ się głos Voldemorta.

Wiem że wielu z was podejmie walkę, wielu nawet będzie sądzić że ta walka jest słuszna, ale to szaleństwo. Wydajcie Harrego Pottera, a wtedy nikomu nie stanie się krzywda. Wydajcie Harrego Pottera, a oszczędzę budynki Hogwartu. Wydajcie Harrego Pottera, a zostaniecie nagrodzeni, daje wam godzinę.

Po tych słowach ból ustał, a szum się przerwał, kątem oka widziałam przerażonych czarodziejów między innymi Jamesa, Lily, czy też Syriusza i Regulua na których krzywo patrzono.

-No na co czekacie?! Niech ktoś go złapie!-krzyknęła Pansy, przez co żałowałam że nie zabiłam jej wcześniej. 

Podeszłam do Harrego, aby na wszelki wypadek go chronić, tak samo jak wiele innych osób. 

Uczniowie nie są w łóżkach! Uczniowie są na korytarzach!-do sali wbiegł nie kto inny jak Filch z tym swoim kocurem.

-I są tam gdzie powinni być! Zapyziały kretynie!-krzyknęła McGonagall, która nie powiem, zaimponowała mi tym.-Dobrze się składa panie Filch, że zjawia się pan w odpowiedniej chwili, jeśli mogę, to chciałabym prosić o zabranie panny Parcinson i pozostałych ślizgonów z tej sali.

-A konkretnie, to gdzie miałbym ich zabrać?

-To chyba jasne że do lochów-po tych słowach nastąpiło znaczne ożywienie, które skutkowało krzykami i brawami.

-Możemy porozmawiać?-spytała Ginerva.-Pan Malfoy, pan Zabini i pan Nott bardzo pomogli. Cały czas byli po stronie Zakonu i pomagali nam od wewnątrz, ale musieli iść z resztą żeby nie narobić im kłopotów.-muszę przyznać, że było to coś co chciałam usłyszeć.  Jak na razie nie będę pytać co się stało że James, Lilly i Regulus żyją, ale tej rozmowy nie unikniesz, a jak na razie przejdźmy do sedna. Domyślam się że fakt że się tu pojawiliście to nie przypadek, więc mów czego ci potrzeba.

-Czasu pani profesor i to możliwie jak najwięcej.-powiedziałam pośpiesznie.

-Rób to co do ciebie należy, ja zapewnię bezpieczeństwo.-gdy to powiedziała od razu się odwróciłam.-Potter.-z powrotem odwróciłam się w jej stronę by dowiedzieć się co ma mi do powiedzenia.-Cieszę się że żyjecie.-ja tylko kiwnęłam głową i podbiegłam do grupki osób składającej się z złotej trójki, Syriusza, Regulua, moich rodziców i reszty członków Zakonu.

-To co teraz?-spytał Syriusz i gdy widziałam że Harry chce się odezwać przewróciłam oczami i mu przerwałam.

-Nie Harry, teraz ja mówię. Zostały dwa horkruksy, wiem gdzie ich szukać. Jednym z nich jest dianem, a drugim Nagini. Więc ja, Krystian i Regulus idziemy po diadem, a wąż prędzej czy później sam do nas przyjdzie.-powiedziałam pośpiesznie.

-Idę z wami.-powiedział Syriusz.

-W takim razie idziemy. Reszta na miejsca.-powiedziałam już biegnąc w stronę drzwi.

-No dobra znajdziemy diadem, ale jak go potem zniszczymy?-spytał Regulus.

-Bazyliszek.-powiedział Krystian wiedząc już na co się piszemy, ale nikt tego nie skomentował.

-Dziękuje.-powiedział Syriusz biegnąc obok mnie.-Że zwróciłaś mi brata i przyjaciół.

-Nie dziękuj mi, to zasługa Krystiana.-powiedziałam trochę zdyszana.-To tutaj-powiedziałam zatrzymując się przed wejściem.-Ale musicie tu poczekać.-powiedziałam wchodząc w głąb korytarza.

-Jesteś szarą damą.-powiedziałam widząc na końcu korytarza kobietę.-Duchem wieży Ravenclaw.

-Nie odpowiadam na takie zaczepki.-powiedziała, chcąc wylecieć przez okno jednak ją zatrzymałam.

-Nie to nie tak, nie gniewaj się. Nazywasz się Helena zgadza się? Helena Ravenclaw. Córka Roweny. Słyszałam że możesz mi pomóc. 

-Szukasz diademu mojej matki.

-Tak, zgadza się.

-Ja ci na pewno nie pomogę! 

-Zaczekaj!-krzyknęłam widząc jak duch znika.-Proszę! Muszę go zniszczyć! Przecież tobie też na tym zależy! Proszę. Też tego chcesz.

-Wiele lat temu już ktoś obiecywał go zniszczyć. Dziwny chłopiec o dziwnym imieniu.

-Tom Riddle.

-Okłamał mnie!

-Okłamał wiele osób.

-Wiem co wyprawia! I wiem kim on jest! Sprofanował go! Skalał czarną magią!

-Mogę zniszczyć diadem, raz na zawsze. Pod warunkiem że powiesz mi gdzie on jest. Musisz wiedzieć gdzie on go ukrył. Nie skazuj nas na śmierć. Proszę. 

-Jest tutaj, w tej szkole, w miejscu w którym wszystko jest ukryte. Jeśli musisz prosić nigdy się nie dowiesz, jeśli wiesz, po prostu poproś.-powiedziała po czym zniknęła.

-Dziękuje.-mruknęłam po czym pobiegłam do reszty.-Pokój życzeń, diadem jest w pokoju życzeń.-powiedziałam z entuzjazmem, jednak nie trwał on długo bo poczułam przeraźliwy ból.

-Co się dzieję?-spytał zaniepokojony Krystian.

-Snape, on umiera.-ledwo co powiedziałam.-Macie mapę, chodźcie tajnymi przejściami i nie dajcie się zabić. Znajdę was.-wydusiłam po czym wstałam na nogi i zaczęłam biec w dół schodów. 


Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz