Rozdział 48

75 5 0
                                    

Gdy byliśmy już na górze, kobieta momentalnie się zatrzymała przyglądając się na początku mi, a później medalionowi, który wystawał mi spod płaszcza, dlatego od razu go schowałam.

Po chwili zaczęła mówić coś w języku węży, dlatego postanowiłam iść w głąb korytarza.

-Vi, idźmy stąd.-rozkazał Krystian.

-Jeszcze nie...-mruknęłam idąc dalej.

Zobaczyłam jakiś stary album na biurku, który od razu otworzyłam.

-Veronica! Krystian! Spieprzamy stąd i to już!-krzyknął z dołu Regulus, ale zbyt późno, bo ciało kobiety zaczęło się rozpadać, a zamiast jej pojawił się wąż.

Bez opamiętania zaczęliśmy rzucać zaklęcia w stronę węża, który nas atakował, a już po chwili pojawił się tam też Regulus.

Który był równie przerażony co my.

Wąż rzucił się na mnie przez co wpadliśmy na ścianę, która od razu runęła.

-Odsuńcie się! Już!-rozkazałam, po czym wbiłam się w powietrze.

-Idziemy stąd!-powiedział Krystian do Regulusa.

-Ale prze...-chciał odmówić, ale przerwał mu.

-Ona za chwilę straci panowanie, a wtedy i nam może się oberwać.-powiedział wyciągając mężczyznę z domu.

W pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy pisk, przez który zwierzę zwijało się z bólu, po czym rzuciłam na niego werbalne zaklęcie, przez które opadł martwy na ziemie.

Złapał jeszcze za moją różdżkę leżącą kilka metrów dalej, po czym wyszłam z mieszkania, przed którym stali już pozostali.

-Ona jest jakąś wariatką-powiedział dalej przerażony Regulus.

-Po ojcu.-mruknęła Lily.

-Ta, chyba krzesnym-mruknął James.-Nawet nie wiesz jak dobrze że nic ci nie jest.

-Wynośmy się stąd.-powiedziałam teleportując nas nad jakąś rzekę.

-Co tam się w ogóle stało?-spytała Hermiona.

-No właśnie, ty tam szłaś jak opętana jak one do ciebie powiedziała żebyś szła dalej.-zauważył Krystian.

-A skąd to wiesz?-spytałam zdziwiona.

-No jak to skąd, byłem tam.

-Ona mówiła w języku węży.-wytłumaczyłam.-To znaczy że jesteś wężousy.-prychnęłam.

-Przecież ona normalnie mówiła...-prychnął Krystian.

-O nie stary, ona EWIDENTNIE syczała.-zauważyłam śmiejąc się.

-Chwila... O mało nas to coś nie zabiło, a ona udaje że nic się nie stało?-spytał oburzony Regulus.

-Ona już taka jest...-powiedział Krystian.

-Jakim cudem ona jest jeszcze w jednym kawałku?-spytał ironiczne.

-Moce te sprawy.-mruknęłam od niechcenia.

-No to jeszcze lepiej! Wiedziałaś że nic ci się nie stanie, a ciągnęłaś nas ze sobą?!-krzyknął jeszcze bardziej oburzony.

-Krystian?-spytałam na co ten rzucił w niego zaklęcie, które się odbiło.

-Jak ty to?-spytał zdezorientowany.

-Magia.-powiedziałam ironicznie po czym wstałam.

-Vi, tak szczerze mówiąc to i tak było nieodpowiedzialne. Pamiętasz co było na cmentarzu?-powiedziała Miona.

-Pamiętam, ale wszyscy żyją, więc w czym problem? A jeśli Cedrik by tego nie przeżył to z własnej głupoty.-powiedziałam już ciszej.

-Z własnej głupoty?! Czy ty słyszysz co mówisz?!-powiedział oburzony Harry.

-Obydwoje wiedzieliśmy co może się stać! Kazaliśmy mu łapać za ten pieprzony puchar, ale bawił się w bohatera od siedmiu boleści!-teraz i ja podniosłam głos.

-I to nazywasz głupotą?! To że nie chciał żeby Voldemort nas zabił?!

-Tak! Bo jest taki sam jak ty!

-Taki jak ja?! Czyli jaki?!-spytał Harry.

-Koniec tego!-krzyknęła Lily, na co od razu umilkliśmy.-A teraz macie nam powiedzieć o co chodzi.-powiedziała już spokojniej, a reszta dalej stała w szoku.

-Nie zdążyłam wam tego opowiedzieć.-mruknęłam, po czym przywołałam księgę.-W takim razie chodźcie.-powiedziałam wchodząc do namiotu, który w między czasie rozłożyła Hermiona. I już po chwili wszyscy siedzieliśmy na krzesłach przy stole.-Nie będę wam czytała wszystkich trzech zadań tylko to ostatnie.-powiedziałam.

-Jakiś trzech zadań?-spytał James.

-Podczas turnieju trójmagicznego.-wyjaśniła Hermiona.

-Ja chce tylko zaznaczyć że nie jestem już złym człowiekiem.-powiedziałam ostrożnie.

-Czyli?-spytał James.

-Czyli że nie jestem potworem.-mruknęłam.


Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz