Rozdział 26

142 9 0
                                    

Rozdział 26

-Pokazuj co tam masz.-Diabeł usiadł koło mnie i zaczął przeglądać drugą część prezentów, której jeszcze nie otworzyłem.-Uuu stary to nie byle jaka fanka... "Żebyś o mnie nigdy nie zapomniał" jakie to romantyczne i drogie, przecież to ze sklepu Pabla... Mmmm ognista, będzie co pić i też nie pierwsza lepsza... Odwołuje to, to nie żadna fanka tylko nasza Smoczyca.-rzucił we mnie albumem.

-Lepiej ty pokaż co dostałeś.-wziąłem podobnie zapakowane pudełko.-Też od Vi-w taki sam sposób rzuciłem w niego albumem co on we mnie.-zegarek.-podałem mu pudełko.

- Co ty się tak szczerzysz do tego pudełka?-podszedłem do chłopaka.

-"Najlepszym prezentem od losu jaki dostałam jesteś ty, twoja przyjaźń, to że zawsze mogę na ciebie liczyć, bez względu na to ile razy cię odtrącałam. Już od pierwszego dnia naszej znajomości się nie poddawałeś.

Dzięki tobie, dzięki wam jestem lepszym człowiekiem. Jesteście moim powodem do uśmiechu, szczerego, najszczerszego uśmiechu, którego sama nigdy wcześniej nie widziałam.

Nigdy nie sądziłam że kiedykolwiek będę miała prawdziwych przyjaciół, a trafiłam na najlepszych ludzi w moim życiu.

Dziękuję" No postarała się dziewczyna.-automatycznie otworzyłem album licząc że i mi coś napisała.

-"Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz." To cytat ze "Złotych Run".-nie wiedziałem co miała na myśli wybierając ten cytat.

Pov Veronica

-Pokazuj co schowałaś do kieszeni.-zarządziła Ginny, gdy byłyśmy same w pokoju.

-Patrz.-wyjęłam z kieszeni pudełko.

-Złoty znicz.-dziewczyna otworzyła pudełko.-"Nieuchwytny obraz szczęścia" słodkie, o a tu twoje imię.-obróciła go w palcach.

-Muszę iść na Pokątną, idziesz ze mną?-spojrzałam na pudełko na którym było napisane Pablo.

-No jasne.-nie wiedziała jeszcze o co może mi chodzić.

-Wiesz co? Ostatnio wróciła moja moc i...dementorzy do mnie.-w pokoju pojawiło się dwóch dementorów.

-W czym możemy pomóc.-tylko ja rozumiałam co mówią.

-Aportujcie nas na Pokątną.-już po chwili pojawiłyśmy się w ciemnej uliczce z której od razu wybiegłam, a za mną zrobiła to i Ginny.

-Gdzie my tak biegniemy?-nie odpowiedziałam, tylko zatrzymałam się przez jubilerem

-Pablo masz chwilę?-podeszłam do mężczyzny.

-Jasne, a o co chodzi?-odwrócił się w moją stronę.

-Miałeś ostatnio jakieś nie typowe zamówienie?-usiedliśmy na fotelach.

-Ha!-krzyknął na cały sklep zwracając tym uwagę wszystkich w sklepie.-Wiedziałem że to musi być dla ciebie, "nieuchwytny obraz szczęścia", wiedziałem że twoje imię nie było tam przypadkiem.-był chyba bardziej podekscytowany niż ja.

-Ale kto go u ciebie zamówił?-nie mogłam się doczekać odpowiedzi.

-Nie jaki Dracon Malfoy.-gdy to powiedział mimowolnie się uśmiechnęłam.

-Dobra koniec o mnie, masz kogoś na oku?-ciągle się uśmiechałam.

-Veronico Potter, nie zmieniaj tematu. To coś poważnego?-szczerzył się tak samo jak ja.-A ty co mu dałaś?

Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz