Rozdział 39

84 4 0
                                    

Obudziłam się w środku nocy słysząc jakieś hałasy z pokoju obok, który należał do Krystiana.

Wstałam pośpiesznie z łóżka i bez pukania wbiegłam do pokoju. Zobaczyłam tam Krystiana rzucającego się po łóżku, ale gdy chciałam do niego podejść żeby go uspokoić momentalnie zesztywniał, a wokół nas pojawiło się purpurowe światło.

Złapałam go przestraszona za ramie żeby go obudzić, ale kiedy to zrobiłam zaczęliśmy z gwałtowną prędkością lecieć w dół.

Kilka sekund później wylądowaliśmy na trawie. Po pierwszym szoku wstałam z trawy i spojrzałam na Krystiana.

-Co się stało?-spytał nie rozumiejąc tego co właśnie miało miejsce.

-Ty mi to lepiej powiedz.-powiedziałam.-Gdzie my jesteśmy?-spytałam rozglądając się dookoła.

-W Hogwarcie.-powiedział od razu.

-Chwilę, ale to...-nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał.

-Zobacz! Tam na wieży!-wskazał miejsce nad nami.-Dumbledore!-krzyknął zdziwiony.

-Przecież on nie żyję.-powiedziałam zdziwiona.

-Najwidoczniej żyje.-powiedział nie pewnie.

-Idziemy tam.-rozkazałam.

-Ale to może być pułapka.-powiedział.

-Nie dowiemy się tego, puki nie sprawdzimy.-powiedziałam, po czym podałam mu rękę by i on wstał. Po czym ruszyliśmy w stronę zamku z różdżkami w pogotowiu.

-Czy tylko dla mnie oni w ogóle nie wyglądają znajomo?-spytał patrząc na uczniów, którzy nam się przyglądali.

-A myślałam że tylko ja mam takie wrażenie.-powiedziałam.

-Czemu oni się nam tak przyglądają?-spytał.

-No nie wiem.-powiedziałam ironicznie.-Może dlatego że wyglądamy jakbyśmy przeżyli jakąś wojnę.-powiedziałam lustrując nasze zniszczone ubrania, które jednym ruchem ręki zmieniłam w nowe.-Albo dlatego że wymachujemy różdżkami jakby zaraz miało nas coś zabić.-powiedziałam chowając różdżkę za pasek spodni.

-Co ty robisz?-spytał przestraszony.

-No błagam cię. Jeśli coś nas zaatakuje to damy sobie przecież radę, nie zachowuj się Hermiona.-przewróciłam oczami.

-A ty nie zachowuj się jak Potter.-mruknął.

-Tak się składa że...-nie dane było mi dokończyć, bo przerwał mi ktoś stojący za mną przez co gwałtownie się odwróciłam.

-Czemu miałaby nie zachowywać się jak ja?-spytała jakiś chłopak w towarzystwie jeszcze trzech innych.

-Na Merlina.-powiedziałam patrząc przerażona na Krystiana, który był równie przerażony jak ja rozpoznając chłopaków ze zdjęć w Zakonie.

-Wiem że wyglądamy oszałamiająco...-powiedział drugi z nich, ale tym razem to ja nie dałam mu dokończyć.

-Musimy już iść.-zbyłam ich po czym złapał Krystiana za rękę i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę gabinetu Dumbledora.

-Cofnąłeś nas w czasie.-powiedziałam szeptem.

-O cholera, mam nadzieje że wiesz jak nas stąd zabrać, bo ja nie mam pojęcia.-powiedział 

-Ja nie mam takich zdolności.-warknęłam szeptem.-Chodź-szarpnęłam go za ramie do ciemnego korytarza.

-Co ty robisz?-spytał.

-Tu będę mogła nas teleportować prosto do gabinetu, unikając kolejnych niespodzianek.-powiedziałam łapiąc chłopaka za ramię, po czym byliśmy już w gabinecie.

-W czym mogę pomóc.-powiedział zadziwiająco spokojnym głosem dyro.

-Potrzebujemy pomocy.-powiedziałam spokojnie.

-W takim razie słucham.-powiedział.

-Nazywam się Veronica Potter, a to Krystian Tontthyl.-przerwałam na chwilę zastanawiając się czy powinnam to mówić.-Nie chcący cofnęliśmy się w czasie i nie mamy jak wrócić.-brzmiało to jak jakiś kiepski żart, albo scena z tandetnego filmu.

-Co pani rozumie mówiąc nie chcący?-spytał.

-To już dłuższa historia.-powiedziałam ostrożnie.

-Mamy czas.-powiedział.

Zastanowiłam się jeszcze chwilę po czym powiedziałam:

-Ale sądzę że ktoś jeszcze powinien to usłyszeć.-powiedziałam ostrożnie.

-Ale wie pani że nawet najmniejsze mieszanie w przyszłości, może drastycznie wpłynąć na przyszłość?-spytał Dumbledore.

-Taką właśnie mam nadzieje.-powiedziałam.

-W takim razie kto to taki miał by być?-spytał.

-James Potter, Lily Evans, Syriusz Black, Severus Snape i Regulus Black.-powiedziałam ostrożnie.

-Mogę wiedzieć czemu nie uwzględniła tu pani Petera?-spytał zaciekawiony.

-Powiem to, gdy skończę opowiadać swoją historie. A i jeśli pan pozwoli.-wskazała na miejsce gdzie zawszę stała myślodsiewnia, a gdy to zrobiłam, owy przedmiot pojawił się tuż przede mną.

-Jak pani to zrobiła?-spytał.

-Wszystko później wytłumaczę.-powiedziałam, po czym przyłożyłam rękę do przedmiotu i skopiowałam swoją pamięć.

Wyczarowałam księgę po czym przełożyłam wspomnienia na okładkę i wszystkie strony zapełniły się słowami.

-Powinien tu być jeszcze Harry, on opowiedział by swoją część historii.-mruknęłam.

-Ale skąd mam mieć pewność że pani mówi prawdę?-spytał.

-Z całym szacunkiem profesorze, ale to są moje wspomnienia, nie mam jak ich zmienić-powiedziałam.

-Tym wcześniej zaczniemy tym lepiej.-powiedziałam.-A i jeszcze jedno, za chwilę wybiję godzina obiadowa i sądzę że lepiej będzie, jak pan sam po nich pójdzie. My będziemy czekać w tajnej komnacie w prawym skrzydle, jestem pewna że huncwoci bez problemu tam trafią.-powiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym złapałam Krystaian za rękę i teleportowałam nas do wielkiej komnaty.


Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz