Rozdział 36

91 3 0
                                    

Obudziłam się w środku nocy słysząc jakiś dźwięk, wstałam z łóżka, chcąc sprawdzić co to jest.

Weszłam do jadalni, gdzie na stole leżał medalion. Chciałam go podnieść, ale od razu, gdy go dotknęłam miałam wizję, dlatego impulsywnie go puściłam, ale już po chwili dotknęłam go z powrotem wiedząc już czego mogę się spodziewać. 

Po raz kolejny pokazały mi się te lochy i po raz kolejny byłam Voldemortem, widziałam tam kilka osób, ale ich twarze były zamazane. Wizja się rozmazała po czym zobaczyłam jakieś wielkie pomieszczenie, Hermione leżąca na podłodze i krzyczącą z bólu.

Gdy to zobaczyłam ostentacyjne puściłam medalion, a on upadł, robiąc przy tym sporo hałasu.

-Wszystko w porządku?-spytał Krystian, którego nie naumyślnie obudziłam.

-Tak, tylko... nie ważne.-mruknęłam, po czym usiadłam przy stole, a chłopak zrobił to samo.

-Gdy byłem z Potterem w gabinecie Umbritg widzieliśmy tam teczki z nazwiskami... Między innymi Dumbledora, czy Moodiego, chodzi mi o to że ich zdjęcia były przekreślone, co najprawdopodobniej oznaczało że nie żyją i... chodzi mi o to że było tam też zdjęcie Syriusza i ono też było przekreślone.-powiedział po woli chłopak.

-Nie możliwe.-powiedziałam pewna siebie.

-Vi, ja...-nie dałam mu dokończyć.

-Posłuchaj, rzuciłam na Syriusza i Snape'a zaklęcia, więc gdyby coś im się działo, poczułabym to.-powiedziałam spokojnie.

-W każdym bądź razie Ministerstwo myśli że Syriusz nie żyje.-powiedział.

-Ktoś musiał im dać takie informacje...-przerwałam na chwilę głęboko się nad czymś zastanawiając.-Ale może to i lepiej, bo do puki myślą że nie żyje jest bezpieczniejszy.-powiedziałam po czym wstałam z krzesła i złapałam za medalion.-A teraz chodź musimy się tego pozbyć.-powiedziałam wychodząc z namiotu.

Położyliśmy medalion kilka metrów od nas i na zmianę rzucaliśmy w niego zaklęciami, które nic nie dawały.

-Vi? Krystian? Jest czwarta rano. Co wy tu robicie?-spytał Ron, w towarzystwie Hermiony i Harrego.

-Jak twoja ręka?-spytałam ignorując jego poprzednie pytanie.

-Lepiej.-mruknął nie pewnie.

-Starałam się jak mogłam, ale blizna zostanie.-mruknęłam wchodząc z powrotem do namiotu.

Weszłam do swojego pokoju i wzięłam ubrania na zmianę i poszłam się umyć.

Gdy byłam już ogarnięta wyszłam z namiotu i spojrzałam na złote trio usiłujące zniszczyć medalion.

-Życzę powodzenia!-powiedziałam na tyle głośno by to usłyszeli.

-O co ci chodzi? W końcu ty też próbowałaś.-powiedział Ron.

-Nie, ja próbowałam to zrobić swoimi zaklęciami bo nie wiadomo jak one zadziałają, ale da się je zniszczyć tylko jadem bazyliszka i z tego co słyszałam to Harry pokonał bazyliszka mieczem gryfindoru, więc...-nie dane mi było dokończyć bo przerwała mi Hermiona.

-Miecz Godryka przejął właściwości jadu bazyliszka!-powiedziała oświecona.

-Otóż to.-powiedziałam spokojnie, po czym podniosłam medalion i założyłam go na szyje.-Musimy go chronić, puki nie będziemy mieć jak go zniszczyć.

-A to dziwne, Dumbledore wysyła nas żeby znaleźć horkruksy, ale nie mówi jak je zniszczyć. Nie zastanawia was to?-spytał oburzony Ron.

-Czyli jak zawsze... Zawsze mówi co zrobić, ale nigdy nie mówi jak.-powiedziałam spokojnie.

Odeszłam kilka kroków i oparłam się o pień drzewa wsłuchując się w śpiew ptaków.

Po chwili jednak usłyszałam głos Voldemorta " Znasz zaklęcie Veronico". Chciałam od razu zdjąć medalion, ale gdy go dotknęłam zobaczyłam sklep Ollivandera i Voldemorta rzucającego zaklęcie w stronę siwego mężczyzny po czym widziałam jak Voldemort mówi coś do mężczyzny.

-Powiedz Gregorovich.-powiedział Ridlle nachylając się nad starcem.

-Skradziono mi.-powiedział przerażony.

-Kto to był?-powiedział pogardliwie Tom.-Ten złodziej.

-Jakiś chłopak, to on mi ją odebrał.-wydukał.-Przysięgam na życie.-dopowiedział.

-Wspaniale.-zaśmiał się czarnoksiężnik.-Avada Kadavra!-rzucił w stronę mężczyzny.

Po czym wizja się rozpłynęła, a ja wzięłam przerażona głęboki wdech.

-Myślałem że już nie masz wizji.-powiedział Krystian, który właśnie szedł w moją stronę.-Nie możesz pozwolić żeby one wracały.

-Sam wiesz kto znalazł Gregorovicha.-powiedziałam dalej trochę zdyszana.

-To ten od różdżek?-spytał.

-Tak on! Chce dopaść coś co Gregorovich miał w swoich rękach...-przerwałam na chwilę głęboko myśląc nad wizją.-Chyba chodzi o jakąś różdżkę, ale nie jestem pewna. Ale on chce to posiąść natychmiast. Tak jakby miało od tego zależeć jego życie.-powiedziałam już spokojniej.

-A w nocy? Też miałaś jakąś wizję.-powiedział.

-Tak, ale... Ja nie wiem czy te wizję są prawdziwe. Snape'a mi mówił że jeśli on wie że mam te wizję to może nimi manipulować i pokazywać mi to co chce, żebym widziała.-chłopak mi przerwał widząc jak mi się już plącze język.

-No dobra, ale jeśli nie wie?-spytał pośpiesznie.

-To w teorii widzę to co on robi, tylko że te wizję się od siebie różnią na przykład ta którą miałam w kuchni, a którą miałam przed chwilą, różnią się od siebie...-powiedziałam nie pewnie.

-Jak to się różnią?-spytał zdziwiony.

-Bo w wizji takiej jaką miałam w kuchni... ja...byłam Voldemortem, a w tej przed chwilą byłam tylko obserwującym.-powiedziałam jeszcze bardziej nie pewnie.

-Jak myślisz co to może znaczyć?

-Nie mam pojęcia.-podniosłam głowę z powrotem do góry, a Krystian usiadł koło mnie, ale w mojej głowie zaczęły kumulować się same złe myśli, słyszałam szepty i krzyki.

---

-Zabierz to ode mnie!-krzyknęłam zrywając medalion z szyi.

-Co się dzieje?-z namiotu wyleciał Harry, a tuż zanim Ron i Hermiona.

-To miesza mi w głowie.-powiedziałam wskazując na medalion kilka metrów dalej.






Zaginiona siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz