- 4- SOFII-

322 15 0
                                    

Kiedy weszłam do swojej sypialni, z ulgą zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się powoli po jej wnętrzu.
Naprzeciw drzwi cała ścianę pokrywały wielkie okna, a za nimi w oddali był piękny widok na Etnę.
Po lewej stronie stało wielkie dębowe łóżko, zakryte aksamitną narzutą w odcieniu beżu, na przeciw łóżka na całej prawie długości ściany, rozciągała się szafa z lustrzanymi drzwiami.
Obok szafy drzwi, prowadzące do łazienki. Gdy tam weszłam, po raz kolejny zaparło mi dech. Wielka wanna z jacuzzi i obok niej kabina prysznicowa, która spokojnie pomieściła by dwie osoby.

Na przeciw umywalka z lustrem i obok toaleta. Wszędzie płytki w odcieniu bieli i szarości.

- Mój tata doskonale wiedział jak zadowolić kobietę.- uśmiechnęłam się sama do siebie.

Cofnęłam się do sypialni, wyciągnęłam z walizki szlafrok i pomaszerowałam, z powrotem do łazienki, by zmyć z siebie cały ten kurz towarzyszący mi podczas podróży.

Usiadłam wygodnie w wannie i wdychałam delikatny zapach olejków eterycznych, które działały odprężająco na całe moje ciało. Zamknęłam oczy i przez myśli przebiegały mi obrazy wydarzeń , towarzyszących mi przez ostatnie kilka miesięcy. Piekło z którego udało mi się uciec. Łzy spływały mi po policzkach, dając ulgę moim uczuciom. Tęskniłam za ojcem, pragnęłabym był tu teraz ze mną, bym mogła bezpiecznie się wtulić w jego ramiona, a on jak zwykle nie naciskając na mnie, cierpliwie czekał na moje zwierzenia.

Całe życie poświęcił na wychowaniu mnie samotnie. Moja matka, której nigdy nie poznałam, odeszła tydzień po moim pojawieniu się na świecie. Zostawiła mojego ojca samego, rzucając komentarz, że nie jest gotowa na dziecko, że jej kariera nie może czekać.
Nie żałowałam, że wychowywałam się bez matki. Ojciec zapewnił mi tyle miłości i bezpieczeństwa niż nie jedna pełna rodzina. Pozwalał mi uczyć się na własnych błędach, zawsze cierpliwie udzielając rad.

- Czas się przygotować do kolacji - wyszłam z wanny i usiadłam przed toaletką. Postanowiłam zrobić delikatny makijaż i dobrałam do tego prosta białą sukienkę do kolan, która doskonale podkreślała oliwkowy kolor mojej skóry. Do tego złote sandałki na koturnie.
Kiedy zapinałam kolczyki, które dostałam w zeszłym roku w prezencie od mojego ojca usłyszałam pukania do drzwi.

- Proszę-powiedziałam.

Drzwi się otworzyły i na progu stanęła Maria. Jej czarne włosy były delikatnie przyprószone siwizną, zaczesane w nienaganny kok.

- Za dziesięć minut, kierowca podstawi samochód przed wejściem. Zawiezie cię do twojego stryja- Maria spojrzała na mnie i delikatnie się uśmiechnęła, spojrzeniem obrzucając moja postać

- Mam nadzieję, że będzie Pani tu szczęśliwa. Pani ojciec włożył wiele trudu i uczucia, zlecając budowanie tego domu. - dodała.


- Mario, proszę mów mi po imieniu. Skoro mamy tu mieszkać razem, nie chciałabym żebyś zwracała się do mnie tak oficjalnie- powiedziałam i podeszłam do niej.

Położyłam jej rękę na barku i spojrzałam w ciemnogranatowe oczy

- Chciałabym jutro usiąść z Tobą w ogrodzie i posłuchać więcej opowieści, które zapewne chcesz mi opowiedzieć o moim ojcu. I o całym tym domu.

Maria ciepło się uśmiechnęła i rzekła- Oczywiście, będzie mi bardzo miło. Po twoim wyjściu Monica twoja pokojówka, rozpakuje walizki. A teraz chodźmy już na dół. Nie wypada się spóźnić - dodała i zaczęła kierować się korytarzem w stronę schodów.

Mijając kolejne uliczki Sycylii, zastanawiałam się, od czego zacząć swoje nowe życie tutaj. Muszę poszukać jakiejś pracy- postanowiłam. Nie chciałam ruszać pieniędzy, które pozostały po moim ojcu. Gdyby wydarzyło się coś nie przewidzianego, gdyby jakimś cudem David mnie tutaj odnalazł, będę zmuszona uciekać dalej, a pieniądze przydadzą się w podróży. Zastanawiałam się, czy nie zmienić swojego wyglądu, tak by mój były mąż mnie nie znalazł.

-Seniora Sofii, jesteśmy na miejscu- wyrwał mnie z zamyślenia głos kierowcy.
Spojrzałam przez okno i o tak, nic się nie zmieniło, od kiedy widziałam się z wujem Antonio ponad dwadzieścia lat temu. Uwielbiał wysoki standard, a willa, która ukazała się moim oczom doskonale to podkreślała się

- Będę czekać za panią. Kiedy zechce Pani jechać do domu proszę powiedzieć stryjowi a on zawiadomi mnie o tym- dodał kierowca, otwierając moje drzwi.

Weszłam po kilku stopniach i drzwi domu otworzył mi starszy pan zapewne lokaj. Ukłonił się i skinieniem ręki wskazał kierunek, w którym powinnam się udać. Minęliśmy ogromny salon, pięknie urządzony. Skórzane fotele i kanapa aż zachęcały do tego by na nich usiąść i odpocząć. Kominek z którego było słychać syczenie palącego się drewna, oświetlał wnętrze salonu.

Przeszliśmy przez kolejny korytarz i weszliśmy do jadalni, po środku której stał ogromny stół, a na nim trzy nakrycia.

- Czyżby Antonio się ożenił? - przebiegło mi przez myśl. Żadna taka wiadomość do mnie nie dotarła, ale też przez ostatnie kilka lat nie utrzymywałam z nim bliższych relacji.

-Sofii, witaj w naszym pięknym kraju - usłyszałam za plecami i odwróciłam się w kierunku głosy.
Wuj Antonio wyglądał nienagannie. Tak jak go zapamiętałam. Biała koszula z podwiniętymi rękawami do łokci i srebrne spodnie od garnituru. Tylko siwizna, która pojawiła się na jego głowie, symbolizowała i zmarszczki wokół oczu, symbolizowały, ile to lat minęło od naszego ostatniego spotkania.

Antonio podszedł po mnie i mocno mnie do siebie przytuli

- Tak mi przykro z powodu śmierci Ricardo. Strasznie przeżyłem jego odejście. Wybacz, że nie zjawiłem się na pogrzebie, niestety pewne sprawy zatrzymały mnie tu na miejscu-dodał i odsunął mnie na długość swoich ramiom, by dokładnie mi się przyjrzeć

- Jesteś tak bardzo podobna do swojego ojca, że patrzenie na Ciebie sprawia mi niemal fizyczny ból - jego twarz zastygła w grymasie.

- Ale cieszę się że tutaj dotarłaś. Usiądźmy i zjedzmy kolacje, a później omówimy kilka istotnych spraw- to mówiąc odsunął jedno z krzeseł przy stole, by sam za chwilę usiąść obok.

- Czy ktoś będzie nam jeszcze towarzyszyć? - zapytałam upijając z kieliszka łyk białego wina-Wyborne, jak zawsze wujku- uśmiechnęłam się w kierunku stryja.

- Tak, lada chwila powinien zjawić się mój chrześniak- odpowiedział Antonio i spojrzał na swojego roleksa

- Jak zwykle się spóźnia.- dodał potrząsając głową.

W głównych holu słychać było jakiś szum, więc pomyślałam, że ów chrześniak właśnie się zjawił. Odwróciłam zaciekawiona głowę w stronę wejścia i zamarłam.

W naszą stronę szedł nieprzyzwoicie przystojny brunet, w białej koszuli od garnituru. Dwa górne guziki miał rozpięte pod szyją, które ukazywały się złocisty kolor skóry. Spodnie od garnituru opinały umięśnione nogi. Zapach jego perfum, jaki roztaczał wokół siebie, przyprawiał mnie o zawrót głowy.

- Dobry wieczór, przepraszam za zwłokę, niestety na drodze był wypadek i musiałem chwilę stać w korku-powiedział

- Pięknie wyglądasz Sofio- skierował swoje słowa w moja stronę a uśmiechając się do mnie ukazał proste białe zęby

- Miło znów Cię widzieć-dodał, całując mnie w policzek.

Przez całe moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. - Ta swoboda powitań Włochów - pomyślałam, gdy tymczasem Mario usiadł naprzeciw mnie.

- Chciałbym Ci oficjalnie przedstawić Mario, mojego chrześniaka- zwrócił się do mnie Antonio

. - Pracuje w naszej firmie, a od czasu śmierci mojego syna, został moja prawa ręka- oczy stryja na chwilę się zaszkliły.- Zjedzmy kolacje, a potem przejdziemy do mojego gabinetu, omówić kilka ważnych spraw. - dodał.

Kolacja minęła w luźnej atmosferze, choć czułam się dość skrępowana, kiedy zauważyłam, jak Mario mi się uważnie przygląda. Nie wiem, po co to robił ani dlaczego w trochę bezczelny sposób jego spojrzenie wiele razy lądowało w okolicach mojego biustu. Ciarki przeszły mi po plecach. Po koszmarnym małżeństwie i tym jak mnie traktował mój były mąż, postanowiłam trzymać się od mężczyzn jak najdalej.

Utracona nadzieja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz