- 20- TAJEMNICA-

190 10 2
                                    

Praca dla Antonia pomagała mi zapomnieć. Nawał pracy, w którym tymczasowo utknęłam, wpływał kojąco na moje nerwy.
Przez ostatnie pół roku dużo się wydarzyło w moim życiu.

Siedziałam jak codzień, w swoim biurze, dopinajac ostatnie umowy pracowników, kiedy w drzwiach stanął Antonio.

– Nie przeszkadzam? - zapytał, siadając na krześle.

Odłożyłam dokumenty na bok i spojrzałam na niego. Wiek dodawał mu uroku. Coraj bardziej szpakowate włosy, nieco za długie opadły na czoło. Rysy twarzy lekko się wyostrzyły z biegiem lat, ale musiałam przyznać, że Antonio mimo swojego wieku, wygląda nad wymiar dobrze.

– Ależ skąd, właśnie skończyłam nanosić ostatnie poprawki w aneksach. Co Cię do mnie sprowadza? - rzadko się zdarza, by Antonio osobiście zachodził do biura swoich pracowników.

Rozsiadłam się wygodnie w fotelu, krzyżując ręce na piersi. Czułam lekki ból w kregoslupie, od długiego siedzenia. Miałam jeszcze trochę pracy papierkowej, a musiałam się z nią wyrobić, bo o szesnastej miałam spotkanie z Constantem.
Byłam ciekawa co sprowadza Antonio.

Mężczyzna przypatrywał mi się chwilę w milczeniu. Podniósł długopis  leżący na moim biurku i bawiąc się nim, utkwił we mnie swoje spojrzenie. Dostrzegam w nim smutek.

– Martwię się o Mario. Po tym jak wziął urlop na żądanie, trzy tygodnie temu nie odezwał się do mnie ani słowem. Wysłał swojej asystencce kopie dokumentów i umów kelnerek, mówiąc że przez najbliższy czas będzie niedostępny. - twarz Antonia wyrażała szczerą troskę.

– Hm.. Może musi porostu trochę odpocząć? - glowiłam. Na samą myśl, o naszym pocałunku, poczułam ciepło wokół serca – A może ma jakąś kobietę i z nią spędza miło czas. A ty siedzisz tu i się zamartwiasz niepotrzebnie. - dodałam żartem.

– Nie jestem w nastroju do żartów-Antonio wstał z krzesła i zaczął nerwowo kroczyć po moim gabinecie. – Mario to dobry chłopak. Owszem był czas kiedy szalał z kobietami i trochę mi się to nie podobało. Ale ja sam kiedyś byłem młody i dopuki nie poznałem własnej żony, lubiłem towarzystwo kobiet.

–Sądzę, że powinnaś mu powiedzieć o wszystkim.

– To wykluczone - zaprzeczyłam. – A ty obiecałeś mi, że dotrzymasz tajemnicy. - poczułam strach.

Widziałam, że Antonio zaczął się wahać, czy dobrze zrobił, godząc się na moje ultimatum. Cała ta sytuacja była tak popaprana... Tyle kombinacji, kłamstw, po ty bym mogła spokojnie żyć. Musiałam coś szybko wymyśleć, by przekonać Antonia do tego, by nadal milczał.

– Jestem twoim  jednym, z najlepszych pracowników Antonio. Jeśli mnie zdradzisz, odejdę z firmy i sprzedam swoje udziały - wypaliłam

– Chyba sobie kpisz ze mnie, moja droga. - Antonio lekko się obruszył - Ta firma to całe moje życie. Nie pozwolę nikomu obcemu na to by coś tu zmieniał. Absolutnie się na to nie zgodzę. Jeśli nie chcesz tutaj pracować, to ja odkupie twoje udziały.

Ta rozmowa schodziła  na zły tor.  Nie chciałam się kłócić z Antonio. Podeszłam do niego i przytuliłam  do siebie.

– Obydwoje się zagalopowaliśmy. Proszę Cię, zostaw ten temat. Jeśli kiedyś będę czuła potrzebę, sama porozmawiam z Mario. Tymczasem daj mu tę odrobinę samotności, o która Cię poprosił. Wybacz Antonio, ale trochę się spieszę - odsunęłam się od wujka i usiadłam z powrotem za biurkiem- Mam jeszcze trochę pracy, a umówiłam się z Constantem...

Wujaszek stał i patrzył na mnie zadumany.

— Nie żebym był wścibski - zaczął - Ale czy Ciebie coś łączy z tym rehabitantem?

Utracona nadzieja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz