Nastał piątek. Ostatni dzień mojego pobytu w Nowym Jorku. Zjedliśmy z Lucą śniadanie w hotelu i ruszyliśmy na ostani wspólny objazd.
Kiedy wchodziliśmy do ostatniej restauracji zadzwonił mój telefon.
- Pamiętasz o dzisiejszej imprezie? - zapytał Antonio, kiedy przyłożyłem telefon do ucha.
Podrapałem się po nosie, przewracając oczami i kiwnąłem w stronę Luca, by poszedł do biura i tam na mnie poczekał. Usiadłem przy barze i pokazałem barmance, żeby wlała mi szklaneczkę whisky.
- Oczywiście, że pamiętam wujku. Razem z Lucą zjawimy się na czas- odpowiedziałem i upiłem łyk drinka.
Nie byłem fanem całej tej imprezy, ale dla własnego dobra wiedziałem, że muszę się na niej pojawić. Choć na małą chwilę. Tym bardziej, że Antonio zjawi się tam osobiście.
- Bardzo mnie to cieszy chłopcze, stęskniłem się za Tobą - głos Antonio na chwilę gdzieś mi umknął, pewnie miał problem z zasięgiem.
- Wujku, nie słyszę Cię dobrze, porozmawiamy za kilka godzin. Idę przejrzeć ostatni raport. Muszę się jeszcze przygotować do imprezy. Do zobaczenia.
W chwili gdy zakończyłem naszą rozmowę, do restauracji weszła jakaś grupka młodych osób. Spojrzałem na nich.Dwóch mężczyzn, którym towarzyszyły dwie kobiety. Usiedli przy stoliku, miło że sobą gawędząc. Zazdrościłem im tej swobody.
Od kąt zacząłem pracować dla Antonia, moje życie całkiem się zmieniło. W pracy obowiązywał strój oficjalny, koszula i garnitur. Całe szczęście Antonio tak samo jak ja nie znosił krawatów. Jednak panujace zasady mody czasami mnie wkurzały. Nie lubiłem takich oficjalnych ubrań. Najlepiej czułem się w dresach i luźnej koszulce. Jednak musiałem trzymać się zasad.Wychyliłem swojego drinka do końca i wejściem, które znajdowało się za barem, ruszyłem do biura. Luca siędział za biurkiem, wertując dokumenty.
Ubrany w czarne dżinsy i czarną koszule, która opinała jego ogromnie umieśnioną klatę, wyglądał jak prawdziwy boss. Skupiając się na dokumentach, przesunął swoją wielka dłonią po ogolonej głowie.
- Nie chciałbym spotkać go w ciemnej uliczce, pomyślałem siadając na przeciw niego.- Co Cię tam rozbawiło? - zapytał Luca, spoglądając na mnie z nad dokumentów.
- Masz bardzo podzielna uwagę - odpowiedziałem i luźniej rozłożyłem się na krześle - Taki byłeś zaczytany, a jednak dostrzegłeś, że się uśmiechnąłem.
- Taka praca - odparł Luca i uważnie mi się zaczął przyglądać - Dowiem się w końcu co tak Cię bawi? Bo nie wiem czy śmiejesz się do mnie, czy ze mnie?
- Po pierwsze nie śmieję się, tylko uśmiecham - powiedziałem i siegłem po dokumenty, które Luca odsunął - Nie miałem nic złego na myśli. Pomyślałem, że lepiej mieć cię za przyjaciela niż za wroga.
Luca chwilę mi się przypatrywał, po czym wstał z fotela, podszedł do regału i odwróciwszy się w moja stronę parsknął śmiechem.
- Jesteś dziś jakiś dziwny, że Mario.Nie wiem czy to ta impreza tak na Ciebie działa, czy może tęsknota za Sycylią. - skomentował Luca, szczerząc się do mnie
- Przestań pieprzyć takie bzdury-obruszyłem się i zamknąłem teczkę z dokumentami. - Nie mamy tu już co szukać. Wracajmy do hotelu i chwilę odpocznijmy. Odpowiadając na Twoje pytanie- przewróciłem oczami, bo niechciałem dać poznać po sobie, że cała ta impreza mnie denerwuję -Wiesz doskonale, że gdybym nie musiał, wcale bym się nie pchał na tą imprezę. Wolałbym ten ostani wieczór spędzić w innym, miłym towarzystwie. - puściłem do niego oczko- Zresztą i tak chce się urwać z tamtad dość szybko, by pożegnać się z Sarą.
CZYTASZ
Utracona nadzieja...
RomanceKobieta, przeżywając piekło na ziemię ze swoim mężem odzyskuje wolność. Ucieka przed mężczyzną który na codzień udając ideała, okazał się damskim bokserem i tyranem. Śmierć ukochanego ojca, pogłębia jej smutek. Niespodziewany spadek, który Sofii d...