- Zostaw mnie!! - własny krzyk obudził mnie w nocy.
Ciało miałam zlane potem, cała się trzęsłam, nie wiedziałam, gdzie jestem.Znowu to samo, znowu ten sam koszmar, w którym mój mąż mnie wiąże i bije...
- Oddychaj-upomniałam samą siebie.
Cholerne koszmary. Myślałam, że ten etap już za mną. Jak widać nie.
Późnym popołudniem, kiedy wracaliśmy z Mario do biura dostałam wiadomość z obcego numeru: ,, Wakacje w Sycylii i nie zaprosiłaś mnie do siebie? TY wredna SUKO, niedługo się spotkamy, jak za starych dobrych czasów ".
Moje ciało przeszedł ból, zablokowałam numer Davida tamtego dnia, jak wyprowadziłam się z naszego mieszkania. Nie chciałabym , by mnie nękał. Jednak jak widać, mój były nie zamierzał o mnie zapomnieć. Chciał cały czas mnie kontrolować i poniżać. Jak to robił przez prawie dwa lata naszego małżeństwa.
- Muszę uciekać - panikowałam - Nie mogę tu zostać. Wiem, do czego ten tyran jest zdolny, jak mocno potrafi uderzyć i zrobić inne gorsze rzeczy, by zhańbić kobietę...
Mimo swoich silnych postanowień, że nie będę wracać myślami do przeszłości, cofnęłam się do tego najgorszego dnia w swoim życiu. Kiedy mój mąż po powrocie z jakiejś firmowej imprezy, zgwałcił mnie i pobił tak dotkliwie, że tego samego wieczoru poroniłam. Nawet nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Okres mi się spóźniał, ale było tak już nie raz w przeszłości, lekarz tłumaczył to stresem.
Jednak kiedy leżałam skopana na podłodze, a z moich ud zaczęła spływać krew i skurcze rozrywały mi wnętrzności, wiedziałam, że stało się coś strasznego. Ostatnimi siłami dotarłam do swojej kliniki, gdzie miałam zaprzyjaźnionego lekarza. Wiedziałam, że mogę mu ufać, że nie upubliczni tego co widział.
Położyli mnie na osobnej sali, zbadali, zrobili usg i usłyszałam wyrok:
- Sofii bardzo mi przykro, ale straciłaś dziecko. To za wczesny za etap ciąży bym mógł ją uratować...Po tych słowach straciłam przytomność. Jakby mój mózg w taki sposób chciał wyrzucić z głowy słowa, które przed chwilą usłyszałam.
Trzy dni później wróciłam do domu.Łzy lały mi się po policzkach, a serce nadal bolało. Stałam się pusta... Początkowo chciałam przerwać ten koszmar, zgłosić sprawę na policję. Jednak wiedziałam że mój skorumpowany mąż ma wszędzie swoje układy i zamiast sobie pomóc, jeszcze bardziej pogorszę swoją sytuację.
***
Na dworze było już widno, wiedziałam, że nie uda mi się zasnąć. Zarzuciłam na piżamę szlafrok i zeszłam do kuchni. Potrzebowałam mocnej kawy.
Usiadłam przy wyspie i czekałam aż ekspres do znać, że kawa gotowa.Za plecami poczułam jakiś ruch. Momentalnie obleciał mnie strach. Przerażona spojrzałam za siebie by za chwilę odetchnąć na widok wchodzącej Marii.
- Nie możesz spać? zapytała i zaczęła się kręcić przy szafkach.
- Jakoś nie bardzo-odpowiedziałam cicho, bo nie bardzo wiedziałam co jej powiedzieć.
- Sofii - położyła swoją dłoń na moim ramieniu - Słyszałam twój krzyk. Może i nie jestem już okazem młodości, ale słuch mam bardzo dobry. Jeśli chcesz z kimś porozmawiać jestem tu.
Nie wiedziałam co zrobić. Czy powinnam jej opowiedzieć o sobie? Może jakbym wyrzuciła z siebie żale to ,, gówno " poczułabym się lepiej? -zastanawiałam się, gdy tymczasem Maria zaczęła szykować dla nas śniadanie.
- Ja... - zaczęłam i spojrzałam w jej stronę - Miałam koszmary. Myślałam że już nie wrócą, tymczasem dziś znów mi się przyśniły. Moje życie w Nowym Jorku nie było szczęśliwe... - urwałam i zaczęłam nerwowo bawić się paskiem szlafroka.
- Ja wiem Sofii- starsza kobieta powiedziała to tak wyraźnie, że uparcie wpatrywałam się w jej oczy.
- Twój ojciec wynajął prywatnego detektywa. O wszystkim mi powiedział. O Davidzie, o tym jak Cię traktował, a raczej jak nie powinien Cię traktować- kobieta wytarła ręce w ręcznik i podała mi filiżankę kawy.
- Ricardo miał już gotowy plan na to, by wsadzić go do więzienia. Jednak nie zdążył... Zawał pokrzyżował jego plany.
-Boże - zapłakałam. Nigdy nie chciałam zadręczać swojego ojca problemami własnego małżeństwa. Nie zasługiwał na to. Był dobra osoba, a od kiedy zwierzył mi się że ma problemy ze sercem, jeszcze bardziej pilnowałam się, by czegoś po sobie nie dać poznać.
- Gdyby coś wspomniał- wyszeptałam
- On nie chciał Cię w to mieszać - Maria pokręciła głową - Dzień przed śmiercią spotkał się że ze swoim detektywem, który przekazał mu ostatnie dokumenty. Kiedy dowiedział się że twój mąż Cię pobił i straciłaś dziecko, strasznie to przeżył. Przyjechał tutaj by nie zrobić żadnego głupstwa.
Nie wierzyłam własnym uszom, jak mogłam niczego się nie domyślić. Niektóre pytania ojca o Davida, dlaczego że mną nie przyjeżdżał do niego... Teraz to wszystko ułożyło się w całość...
- Jesteś silna osoba Sofii. Nie jedna kobieta na twoim miejscu nie umiałaby się podnieść po takich przejściach. Dobrze zrobiłaś przyjeżdżając tutaj. W Sycylii nic Ci nie grozi.
-Ta... Jasne-pomyślałam ale pokiwałam głową na znak zgody. Nikt nie znał mojego byłego męża tak dobrze jak ja. Wiedziałam, że mi nie odpuści. Tylko nie mogłam zrozumieć po co, to robił? Mimo że był kawał gnoja z niego, był przystojny. Mógł mieć każdą kobietę. I zamiast poszukać sobie kogoś innego, cały czas mnie prześladował...
- Nie myśl już o tym, wszystko jakoś się ułoży. A propo, zapomniałabym - Maria spojrzała za okno- wczoraj wieczorem dzwonił twój wuj. Kazał ci przekazać, że od dziś będziesz jeździć z jego kierowca.
- Dlaczego? Przecież mamy własnego - próbowałam się sprzeciwić, na co Maria uśmiechnęła się tajemniczo.
- Tak postanowił Antonio, a wierz mi na słowo, że lepiej nie sprzeciwiać się jego decyzja. Widocznie ma jakiś powód do tego. Zrobiłam ci kanapki do pracy-Maria ewidentnie chciała już zakończyć temat- Idź na górę i przygotuj się do pracy. Za pół godziny podjedzie po Ciebie kierowca.
Spojrzałam na zegarek. Cholera, była już ósma rano. Maria ma rację. Muszę się pospieszyć.
Kiedy wyjechaliśmy z posesji i sunęliśmy uliczkami, odwróciłam się do tyłu. Za nami jechało czarne bmw. Nie widać było kierowcy bo szyby były przyciemniane.
- Proszę zapiąć pasy-odezwał się mężczyzna siedzący obok kierowcy wuja i spojrzał w wsteczne lusterko
- Pojedziemy inna drogą. - wystukał w telefonie jakiś numer i po chwili zaczął z kimś rozmawiać - Jedziemy skrótem, Wyślijcie Maxa. - rozłączył się.
- Co się stało? Kto to jest Max? - dopytywałam zdenerwowana. Czułam że coś złego się dzieje. Mężczyzna który wyglądał mi na ochroniarza grzebał coś dalej w telefonie.
- Wszystko w porządku pani Sofio. Jedzie za nami jakiś samochód i chcemy mieć pewność, że dotrzemy bezpiecznie do firmy.
- Zajebiście - pomyślałam. Czułam że w tym wszystkim palce maczał mój były mąż.. - Czy ja się kurwa od niego kiedykolwiek uwolnię??
CZYTASZ
Utracona nadzieja...
RomanceKobieta, przeżywając piekło na ziemię ze swoim mężem odzyskuje wolność. Ucieka przed mężczyzną który na codzień udając ideała, okazał się damskim bokserem i tyranem. Śmierć ukochanego ojca, pogłębia jej smutek. Niespodziewany spadek, który Sofii d...