-5- PROPOZYCJA ANTONIO -

304 17 3
                                    

- Jak już wspomniałem wcześniej podczas kolacji, Mario jest moja prawa ręka i pomaga mi prowadzić nasza firmę- powiedział Antonio.

Czułam się dziwnie przytłoczona, siedząc w jednym z dwóch foteli przed biurkiem mojego stryja. Gabinet wydał mi się bardzo surowym pomieszczeniem w porównaniu do reszty domu. Duże biurko, na którym leżały ułożone teczki, i mała lampka. Ściany zdobiły regały z mnóstwem książek w pięknych oryginalnych obiciach. Kątem oka zauważyłam portret rodzinny. Antonio, że swoją nieżyjącą pięknie uśmiechającą się małżonką i ich syn. Tworzyli niesamowitą rodzinę. Patrząc na ten portret dało się wyczuwać miłość, jaką jest sobie zapewne okazywali każdego dnia.

- Jutro Mario wprowadzi Cię w szczegóły twoich obowiązków - wuja kontynuował, a ja doznałam szoku- Będziecie wspólnie nadzorować nasze restauracje i kluby.

- Jak to? -przerwał mu Mario. Widziałam jak jego szczęka drgnęła a ramiona mocno się naprężyły

- Przecież sam powiedziałeś Wuju, że jesteś zadowolony z mojej pracy- Mario zaczął się niecierpliwie kręcić w fotelu.

- Oczywiście masz rację Mario- Antonio skinął głową - Jednak z racji tego, że Ricardo był współwłaścicielem mojej firmy, teraz Sofii będzie współpracować razem z tobą. Taka była ostatnia wola jej ojca, a ja jak najbardziej się z tym zgadzam.


- Ojciec był współwłaścicielem? - wypuściłam głośno powietrze z płuc. W jednej chwili pomyślałam, że tak naprawdę nic nie wiem na temat własnego ojca. Owszem miał w Nowym Jorku dwie restauracje, o których wiedziałam, ale myślałam że na tym kończył się jego biznes.

- Dlaczego ojciec ani razu nie wspominał mi o swoim biznesie tutaj? - wykrzyczałam

- Uspokój się Sofii- Antonio zapalił cygaro

- Wiesz dobrze jak ja, że będąc w małżeństwie z Davidem, wniosłaś dość wysoki posąg. O którym twój były mąż wiedział i z którego czerpał niebywałe wpływy. Twój ojciec przejrzał go na skroś i dlatego tylko firma w Sycylii została przed Davidem zatajona. - wuja spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

- Wydaje mi się, że twój ojciec postąpił bardzo dobrze. Gdyby David dowiedział się o Sycylii, jego krwiopijcy prawnicy nie zostawili by tobie nic. A tak, jesteś współwłaścicielem kilku klubów i eleganckich restauracji a twój były mąż nie ma prawa położyć na nich swoich brudnych łap - wujaszek uśmiechnął się z przekąsem, jednak jego oczy symbolizowały taką nienawiść w tej chwili, że gdyby wzrok mógł zabijać, mój mąż leżałby martwy w tym momencie.

Przyswojenie tej informacji zajęło mi kilka chwil. Czułam narastający w głowie niepokój i strach. Czy będę w stanie pełnić funkcję managera w klubach i restauracjach? Przecież gołym okiem widać, że Mario nie jest z tego faktu zadowolony. Powiedziałabym że wręcz jest wściekły. Czy mi to wszystko jest potrzebne? Uciekam tutaj by znaleźć spokój a okazuje się, że trafiłam w kolejne tornado.

Moje przemyślenia przerwał głos stryja.

- Jestem trochę zmęczony, więc wybaczcie mi, ale pójdę się już położyć. Mario, oczekuje Cię jutro w swoim gabinecie o dziewiątej rano. Ty Sofii-spoglądając na mnie, uśmiechnął się nieznacznie- Możesz spokojnie przyjechać na dziesiątą. Wydaje mi się że przez ten czas zdążę omówić z Mario pewne,, męskie" sprawy. Zatem wybaczcie mi kochani, ale dziś wam już nie potowarzyszę. Do zobaczenia jutro w firmie. - wuja podniósł się z fotela, pożegnał się że mną całując mnie w czoło. Podał Mario dłoń i spojrzał mu w oczy

- Oczywiście odprowadzisz Sofii do jej samochodu -dodał posyłając mu oczko i wyszedł.

- Co tu się przed chwilą wydarzyło?- chyba nie zdawałam sobie że głośno wypowiedziałam te słowa.


- Wygląda na to, że będziemy razem pracować - powiedział Mario- A raczej ja będę pracować i oprócz tego wprowadzać Cię w cała organizacje - dodał cynicznie.

Czułam, że nasza praca kiepsko się będzie układać. Wyczuwałam ewidentnie jego niechęć.

- Nie sądzę, że będziesz musiał długo mi swój czas poświęcać. Szybko się uczę i należę do osób, które bardzo szybko klimatyzują się w nowym otoczeniu- odpowiedziałam i spojrzałam na niego pełnym wzburzenia wzrokiem. Nie cierpię mężczyzn, którzy myślą, że są lepsi od kobiet tylko dla tego, że są facetami. Jakby ich świat kręcił się tylko wokół nich.

- Kolejny zadumany w sobie dupek -pomyślałam i zaczęłam się wycofywać z gabinetu.

Miałam dość jak na dziś. Zestaw informacji, które otrzymałam w tak krótkim czasie stanowczo zaburzył moja i tak chwiejną równowagę.

- Za ciężko pracowałem na obecną pozycję, bym teraz dzielił ją z Tobą. - nie wiedziałam, kiedy Mario stanął za mną przy wyjściu

- Jeśli chcesz by nasza współpraca układała się w,, miłej atmosferze" po prostu słuchaj tego, co ci każe robić i będziemy obydwoje zadowoleni.

- Chyba coś Ci się pomyliło! - warknęłam i stanęłam naprzeciw niemu. Z całej siły starałam się, by moje spojrzenie było jak najbardziej niebezpieczne

- Antonio wyraźnie powiedziane że mamy współpracować. Więc jesteśmy na tym samym poziomie panie prezesie- wycedziłam przez zęby i kpiąco się uśmiechnęłam - A swoje,, rozkazy" na pewno możesz wydawać niejednej sekretarce.

Chciałam już wyjść, jednak poczułam, jak Mario szarpnął moją stronę ręka i przyciągnął mnie do siebie. Serce zaczęło mi bić chyba z tysiąc razy mocniej

-Chyba się nie zrozumieliśmy Sofii- wycedził, a jego spojrzenie padło na moje usta. Oblizał wargi językiem i przysunął swoją twarz do mojej tak blisko, że czułam ciepło jego oddechu na swoich wargach

- Potrafię być miły dla kobiet, które są mile dla mnie. Lepiej mieć mnie za przyjaciela niż za wroga. Z tego, co słyszałem twój były mąż wciąż Cię szuka więc lepiej uważaj na to jak się zachowujesz w stosunku do mnie - tak cwanego uśmiechu już dawno nie spotkałam. Przypominał mi uśmiech mojego byłego męża, który uwielbiał mnie publicznie poniżać.

Cała się zagotowałam ze złości. Nie pozwolę żadnemu facetowi więcej traktować mnie jak śmiecia. Nie wiem kiedy, ani jak ale w ułamku sekundy usłyszałam tylko plask jakim, był dźwięk wymierzonego przeze mnie policzka Mario. Chyba go zaskoczyłam, bo od razu potarł ręka zaczerwienione miejsce.

-Pożałujesz tego - warknął - ja zawsze dostaje to czego pragnę- jego usta przywarły do moich.

Poczułam ciepło i nieświadomie uchyliłam swoje wargi tylko po to, by za chwilę poczuć jak jego język wydziera się do środka moich ust. Stop!!

- Jesteś podły! - krzyknęłam i odskoczyłam od niego jak oparzona. - Nie wąż się mnie więcej dotykać ani całować! Nie masz prawa!! - dalej krzyczałam i już byłam u drzwi mojego samochodu, kiedy usłyszałam głośny śmiech.
- Coś czuję, że nasza współpraca będzie cudowna. Uwielbiam kobiety z charakterem. Do zobaczenia jutro w pracy! - ukłonił się Mario i poszedł w kierunku swojego Ferrari, które stało na podjeździe.
- Co za cham! Co za prostak- byłam wściekła. - Już ja mu pokaże nasza cudowną współpracę.

Utracona nadzieja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz