-11-Nie Zapomnij o Mnie-

221 9 7
                                    

Nie wiem jak długo spałam, ale kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że pokój spowity jest ciemnością. Spojrzałam w stronę Mario, pogrążony był w głębokim śnie.
Palcami delikatnie dotknęłam jego policzka.

Myślami wróciłam do wydarzeń sprzed kilku godzin. Na samo wspomnienie dotyku Mario zrobiło mi się gorąco. Przełknęłam ślinę i poczułam suchość w gardle.

Chciało mi się pić. Wyciągłam z nocnej szafki szlafrok i zarzuciłam na siebie. Po cichu wysunęłam się z łóżka i nie zapalając lampki, a na boso podeszłam do drzwi.

Zeszłam na dół i skierowałam się wprost do lodówki. Z ulgą zerknęłam na butelkę wody. Przyssałam się łapczywie by jak najszybciej zaspokoić pragnienie. Kiedy wypiłam wystarczająco dużo, poczułam że zrobiłam się głodna. Zegarek wskazywał trzecia w nocy.

Po omacku przesuwałam się w kierunku włącznika światła i już miałam je zapalić, gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu i zakrył mi usta.

Spanikowana , zaczęłam się szarpać. Mężczyzna który mnie schwycił, był wyższy ode mnie i sądząc po ogromnych mięśniach na przedramionach, bardzo potężnej budowy.

-Przestan się kurwo, szarpać - wysyczał mi do ucha i mocniej do siebie przycisnął. - Nie probój krzyczęć bo mój kumpel będzie musiał rozwalić twojego faceta.

Przeraziłam się nie na żarty. Gdzie był Maks, dlaczego do cholery jeszcze się tu nie pojawił? Przecież miał nas pilnować z zewnątrz??

- Posłuchaj mnie uważnie suko-oprawca pociągnął mnie za włosy z taką siłą, że czułam jak wyrywa mi je razem z cebulkami z głowy - Wejdziemy teraz grzecznie do góry i pozwolę Ci się ubrać. Tylko bez numerów! Dom jest obstawiony a wrazie gdybyś sprawiała problemy zawsze możemy tego śmiecia co jest do góry nafutrować śrutem.

Skinęłam głową na znak zgody, nie chciałam swoim zachowaniem pogorszyć naszej sytuacji. Serce tłukło w piersi tak mocno, że bałam się o to by nie zemdleć.

Mężczyzna popchnął mnie w kierunku schodów i włączył światło. Odwróciłam się szybko by przyjrzeć się jego twarzy. Nigdy przedtem go nie spotkałam.

-Ruszaj się szmato-poczułam
popchnięcie - Nie mamy czasu!!

Weszłam do sypialni. Drugi nieznany mi mężczyzna stał nad Mariem i trzymając go za włosy, uderzył go w twarz.

Przeraziłam się nie na żarty.

- Zostaw go- krzyknęłam i próbowałam do jego podbiec ale facet który mnie tu przyprowadził pociągnął mnie za ramię.

-Chyba kurwa powiedziałem że masz się ubrać?!! - ryknął do mnie a ja cała skurczyłam się w sobie.

-Odpierdolcie się od nas - Mario próbować się wyrwać napastnikowi, ale ten uderzył go piescia w brzuch, na co ten zgiął się z bólem na twarzy. - Ty pierdolony gnoju, nie wiesz z kim zadarleś!

-Zamknij mordę frajerze-krzyknał mężczyzna i kolejny raz uderzył Mario w twarz. - Ty i twoja zdzira jedziecie z nami a Staruszkiem nas nie strasz bo my się go nie boimy!

Trzęsąc się ze strachu szybko narzuciłam na siebie pierwszy lepszy dres. Bałam się że zatłuką Mario na śmierć.
Kiedy założyłam drugiego buta jeden z oprychów podszedł do mnie i założył mi opaskę na oczy.

-Jedziemy - rzucił i zaczął mnie ciągnąć za sobą.

Wepchneli nas do samochodu i ruszyliśmy.
Nie wiedziałam w jakim kierunku jedziemy. Czułam, że Mario siedzi obok mnie i szamocze rękami. Związali go.
-Boże drogi czego oni od nas chcą?? - tłukło mi się po głowie.

Utracona nadzieja...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz