Punktualnie o dziesiątej rano stawiłam się w firmie stryja. Byłam strasznie ciekawa jak ma przebiegać moja nowa praca i jaki dziś humor będzie miał Mario.
Chyba trochę utarłam mu nosa, ale należało mu się. Musi zrozumieć, że nie należę do gatunku kobiet, wokół których kręci się jego świat.- Dzień dobry Sofii - powiedział Antonio, gdy tylko przekroczyłam próg jego gabinetu.
Mario, już tam był, siedział w fotelu naprzeciw wuja, w swoim eleganckim garniturku i kartkował jakieś dokumenty. Nawet nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.
- Twoja strata- pomyślałam. Może to dobrze. Fakt, że włożyłam więcej wysiłku w dzisiejszy makijaż i dobór stroju, ale przecież nie robiłam tego dla niego. Musiałam się prezentować.
- Skoro jesteśmy w komplecie- kontynuował Antonio, jednocześnie zakładając okulary- Przejdźmy od razu do sedna. Sofii, tutaj - wskazał ręka na trzy grube teczki- jest dokumentacja dotyczącą klubów i restauracji, podlegających pod Ciebie i Mario. Przejrzyj to dokładnie w swoim gabinecie. Za godzinę ruszacie w objazd.
-Jaki objazd? - byłam zaskoczona tym, co przed chwilą usłyszałam. Nie chciałabym wuja wyczuł moja niechęć współpracy z jego chrześniakiem, jednak na samą myśl o nim, mój żołądek dziwnie się skręcał.
- Chodzi Ci o to, bym zobaczyła te wszystkie miejsca tak? - dopytałam.
-Nie tylko zobaczyła, ale poznała pracowników i zapoznała się z ogólnym schematem działania tych miejsc- Antonio zerknął na mnie uważnie. - Mario doskonale wprowadzi Cię w temat.
- Nie wątpię - prychnęłam. Chyba nieco ostrzej niż zamierzałam. Mój wuj spojrzał na mnie zaskoczony.
-Coś nie tak? - zapytał, na co ja pokręciłam automatycznie głową. Nie chcę go wciągać w tę chorą sytuację.
- Ależ nie. Zapewne Mario podzieli się, ze mną swoimi spostrzeżeniami, czyż nie tak wspólniku? - zerknęłam w stronę mężczyzny, który nie wiem w którym momencie przestał czytać to, co go tak mocno zainteresowało, od kiedy tu weszłam i bezczelnie mi się przyglądał.
- Wujku, poradzimy sobie- powiedział Mario- Choć nasza Sofii wygląda na kruchą kobietę, jestem pewny, że w środku jest naprawdę twardą zawodniczką - dokończył i ironicznie się do mnie uśmiechnął.
- Doskonale to ująłeś - miałam ochotę go uderzyć. Kawał skurwysyna z niego. Nic o mnie nie wie, a stwarza pozory jakby znal mnie całe życie - Kobieta taka jak ja, nigdy się nie poddaje- zacytowałam się jego wczorajsze słowa.
Wyszłam na korytarz i ruszyłam za sekretarka, która kierowała mnie do pomieszczenia, które miało być moim biurem.
-Dziękuję - powiedziałam otwierając drzwi-Jeśli będę cię potrzebować, zadzwonię.
Usiadłam przy biurku i rozłożyłam wręczone mi dokumenty. Opis restauracji, klubów. Nazwy, adresy, spis pracowników i inne rzeczy zawarte to trochę zbyt dużo by w godzinę się z tym zapoznać. Nie tracąc czasu, zaczęłam wertować kolejne strony.
Nie wiem ile czasu minęło, od kiedy ślęczałam nad tymi papierami, popijając już zimna kawę, ale wyrwał mnie z transu odgłos otwieranych drzwi.
- Nie powinieneś zapukać? - rzuciłam wściekle, kiedy moim oczom ukazała się postać Mario- W Nowym Jorku, gdy ktoś wchodził do nie swojego gabinetu, sygnalizował to pukaniem.
- Nie jesteśmy w Nowym Jorku-odpowiedział zaczepnie i przysiadł na moim biurku. - Poza tym to również moja firma i nie muszę się awizować, kiedy chce wejść do mojego pracownika.
CZYTASZ
Utracona nadzieja...
RomanceKobieta, przeżywając piekło na ziemię ze swoim mężem odzyskuje wolność. Ucieka przed mężczyzną który na codzień udając ideała, okazał się damskim bokserem i tyranem. Śmierć ukochanego ojca, pogłębia jej smutek. Niespodziewany spadek, który Sofii d...