Obudziłam się półprzytomna. Nie wiem, jak długo tkwiłam w tym pokoju, z przywiązanymi do łóżka rękoma.
Próbowałam skoncentrować sie i spojrzałam w kierunku okna. Na dworze było ciemno.Ciało miałam całe obolałe, a na przedramieniu zauważyłam założony welfron.
Chciałam poruszyć nogami, ale je też mialam przywiązane do łóżka.
Głowa dudniła mi z bólu, czułam jak znowu powieki robią się senne... Nie, nie chce spać,muszę uciekać.. Odleciałam...Kiedy udało mi się powtórnie otworzyć oczy, za oknem słońce świeciło w pełni. Nakryto mnie kocem, pod spodem zostawiając bez bielizny. Na stoliku obok łóżka zobaczyłam położony pejcz i różne lubrykanty...
Siła woli, próbowałam siebie przypomnieć, co się działo kilka godzin temu, jednak nic nie pamiętałam.Ostatnie wspomnienie jakie zarejestrował mój umysł, dotyczyło drinka, który David wlał we mnie siłą, później już czarna dziura...
Ile tu czasu spędziłam nie miałam pojęcia, ale czując ból który niczym ogień szalał w moim podbrzuszu, musiałam zostać zgwałcona. Próbowałam poruszając rękoma i nogami, wyrwać się z wiezow, którymi zostałam związana. Ale to nic nie dało. Albo były zbyt ciasne, albo ja miałam za mało sił.
Nagle,w momencie kiedy próbowałam szarpać nogami, poczułam że jakaś ciecz wydobywa się z moich ud. Podświadomie wiedziałam, że to krew...
***
Do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Miał w ręku skórzana torbę. Rozchylił mi palcami oczy, świecąc w nie latarka. Zbadał puls. Otworzył swoją torbę i wyjął z niej jakąś ampułkę i strzykawka.- Błagam Cię, pomóż mi- wyszeptałam w jego kierunku. - Nie wstrzykuje mi tego! Chce być w pełni świadomi, nie chce znowu zasnąć!!
Mężczyzna spojrzał na mnie i pokręcił głową na boki.
-To są witaminy. Jesteś nie przytomna od czterdziestu ośmiu godzin. Twoje ciało jest odwodnione. Muszę Ci podłączyć kroplówkę. - powiedział i naciągnął ze strzykawki jakąś substancje, uważnie ją odmierzając.
- Nie chce żadnej kroplowki, błagam Cię pomóż mi. Pomóż mi się stąd wydostać!!Mój przyjaciel,Mario czy on tu nadal jest?? Przetrzymują go w tym domu!! - błagałam mężczyznę, ale on jakby nie słuchając tego o co go proszę, podłączył mi kroplówkę, którą przywiązując do wieszaka na ubrania, zahaczył o wystający ze ściany kołek.
- Proszę Cię, pomóż nam- raz jeszcze spróbowałam do niego dotrzeć.
- Wybacz, ale nie mogę Ci pomóc-mężczyzna podniósł się z łóżka i skierował się w stronę drzwi.
- On mnie zabije! - krzyknęłam, ale mężczyzna wyszedł za drzwi.
Patrzyłam jak butelka kroplowki po trochu się opróżnia. Kiedy się skończyła, do pokoju wszedł jeden z mężczyzn, którzy nas porwali i ją odłączył.
-Rozwiąż mnie-powiedziałam-Muszę iść do łazienki.
Dryblas spojrzał na mnie, chwilę myśląc, po czym sięgnął po telefon i z kimś się połączył.
- Kobieta chce skorzystać z toalety. Mam ja rozwiązać? - chwile słuchał kogoś, kto tłumaczył mu coś przez telefon - Rozumiem.Odłożył kroplówkę na parapet i zaczął mnie rozwiązywać. Ktoś bez pukania wszedł do pokoju.
Odwróciłam głowę w kierunku otwieranych drzwi i zobaczyłam wchodząca starsza kobietę. Spojrzała na mnie przestraszona. Stanęła w nogach łóżka.
- Na co się gapisz stara krowo! - ryknął do niej mężczyzna -Wypierdalaj do łazienki i przygotuj jej kąpiel. Ma być czyściutka. Szef będzie tu za dwie godziny. Ruszaj się! - popchnął staruszkę tak mocno, że prawie ją przewrócił.
CZYTASZ
Utracona nadzieja...
RomanceKobieta, przeżywając piekło na ziemię ze swoim mężem odzyskuje wolność. Ucieka przed mężczyzną który na codzień udając ideała, okazał się damskim bokserem i tyranem. Śmierć ukochanego ojca, pogłębia jej smutek. Niespodziewany spadek, który Sofii d...