Ognik ósmy

416 25 0
                                    


Obudziłam się, czując, że ktoś bawi się moimi włosami. Zapewne to Tory wstał i nie ma co robić... Uchyliłam jedną powiekę, ale chłopak przede mną spał w najlepsze, plecami do mnie, a osoba, która zawijała moje włosy na swoim palcu, dalej była za mną. Spojrzałam za siebie, dostrzegając parę smutnych oczu, wpatrującą się prosto we mnie. 

-Dabi? -Bardziej spytałam niż stwierdziłam. Co on tu robi? Przecież ojciec powiedział, że już nigdy nie pozwoli mu się do mnie zbliżyć. Gdyby staruszek go zobaczył, musiałabym zmywać krew ze ścian! Usiadłam na łóżku, odtrącając dłoń, która cały czas wplatał w moje kosmyki- Wiesz, że nie powinno cie tu być. 

Czarnowłosy jedynie wzruszył ramionami, siadając na łóżku plecami do mnie. Nie mogę pozbyć się chęci, wtulenia się w niego. Czuję jakby było to coś naturalnego, ale przez brak wspomnień nie chce tego robić.

-Chciałem tylko zobaczyć jak się czujesz. -Odparł, zerkając na mnie przez ramię. Z kieszeni swojego zniszczonego płaszcza, wyciągnął paczkę papierosów, ale ta okazała się pusta- Zajmowałem się tobą tak długo, że weszło mi to w nawyk. Ciężko się przerzucić. 

Wyjaśnił, spokojnym głosem. Naprawdę irytuję mnie fakt, że nie pamiętam co razem przeszliśmy. Niczego nie chce w tym momencie tak bardzo, jak zrozumieć kim dla siebie byliśmy. Usiadłam obok niego, wyciągając z najbliższej szafki paczkę czerwonych malboro. Stan paczki to dwanaście papierosów. 

-Na pewno jestem bardziej zmęczona, niż zazwyczaj. -Rzuciłam, wystawiając w jego stronę paczkę, z której szybko zniknął jeden papieros, sama również włożyłam jednego do swoich ust, rzucając paczkę niedbale na pościel- Wszystko mnie boli, ale przynajmniej nie muszę chodzić do szkoły. -Wzruszyłam ramionami, patrząc na chłopaka, który zaczął zmierzać w stronę salonu. Dość swobodnie porusza się po moim pokoju. Jeśli to co mówił jest prawdą i naprawdę był ze mną przez cały ten czas...- Kurwa... -Warknęłam, zaciskając palce na papierosie. Co jest ze mną nie tak? Jeśli ze wszystkich osób, zapomniałam właśnie o nim. Tylko o nim jednym! To musiałam mieć do tego jakiś powód, prawda? Mimo wszystko frustruje mnie świadomość, że zapomniałam o kimś kto najwidoczniej był ze mną na tyle blisko, by wbrew mojemu ojcu, przychodzić tu. On w ogóle nie bierze pod uwagę konsekwencji. Materac obok mnie ponownie się zapadł, a ja mimochodem spojrzałam na czarnowłosego, który wystawiał w moją stronę popielniczkę. Przez chwilę tępo wpatrywałam się w przedmiot, aż do momentu, w którym chłopak strzepnął do niej trochę popiołu. No tak... Zaproponowałam mu papierosa, a sama nie palę, tylko siedzę jak ostatnia kretynka i patrzę się na popielnicę, jakbym oczekiwała, że stanie się z nią coś ciekawego. Powinnam się w końcu otrząsnąć- Mógłbyś? 

Spytałam, znudzonym głosem. Widocznie zrozumiał, że chodzi mi o papierosa, bo nad jego wskazującym palcem, od razu zapłonął mały błękitny płomyk. Spokojnie odpaliłam papierosa, wpatrując się w ogień, który wyjątkowo mnie uspokajał. On mnie uspokaja... To takie głupie, że nie jeden by się zaśmiał. 

-Kto zajmie moje miejsce? 

Wzruszyłam ramionami. Nie rozmawiałam o tym z ojcem. Teraz prawie cały czas śpię. Nawet tak proste czynności jak jedzenie czy czytanie, są dla mnie męczące. Nie potrzebuję jeszcze stresującej rozmowy z ojcem. Ugh... Prawie zapomniałam, że miałam porozmawiać z nim o sytuacji Jay'a... Wygląda na to, że poważna rozmowa i tak mnie nie ominie, więc mogę poruszyć przy okazji, również ten temat.

-Wolałabym, gdyby zostało nieobsadzone. -Jestem już na tyle stara, by chodzić bez niańki, która pilnuje mnie na każdym kroku. Rozumiem, że mogę być celem co odważniejszych jednostek, ale większość z nich nie powinna być dla mnie problemem. Nawet jeśli mój ojciec nie pozwala mi, uczyć się przydatnych umiejętności. Jestem silnym przeciwnikiem. Spojrzałam na niego ukradkiem, skończył palić. Teraz jedynie siedział w ciszy, wpatrując się w ścianę i podając mi popielnicę- Dlaczego tak naprawdę tu przyszedłeś? -Wypaliłam, bez większego zastanowienia, ale głupio byłoby się teraz wycofać, więc dalej paliłam, patrząc jak tytoń zmienia się w popiół, za każdym razem, gdy się zaciągałam. Zgasiłam papierosa, szybciej niż się tego spodziewałam, minęły może z dwie minuty... Jednak nie dostałam odpowiedzi na moje pytanie. Wolałabym ją mieć. Dlatego uznam, że tęsknił i wstydzi się do tego przyznać. Odebrałam od niego popielniczkę, kładąc ją ma szafce- Idź już... -Odgarnęłam grzywkę z oczu, czując zmęczenia. Nie tylko fizyczne, ale również psychiczne. Wydaje mi się, że to drugie jest większe. Po prostu nagle poczułam się wyczerpana tą rozmową i zapragnęłam, by już się skończyła. Przy nim naprawdę jestem jak trzcina na wietrze. Przyłożyłam dłoń do twarzy, przecierając ją i ostatecznie zasłaniając nią usta- Mój ojciec cię zabiję jeśli dowie się, że tu przychodzisz. Nie rób tego więcej. 

Dabi wstał gwałtownie, podchodząc do otworzonego balkonu. Ktoś musiał go tu wprowadzić, inaczej, by nie przeszedł... 

-Wcześniej nie przejmowałaś się jego zdaniem.

Zniknął zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. "Wcześniej nie przejmowałaś się jego zdanie"... Co to w ogóle miało znaczyć? O jak wielu rzeczach zapomniałam? Jestem zbyt zmęczona, by o tym myśleć. Powinnam skupić się na swoim zdrowi, a nie mało istotnych rzeczach z przyszłości i zranionych uczuciach jakiegoś faceta.  

~~~~~~~~~~

Ten rozdział jest krótszy, bo ma ok. 800 słów, a zwykle staram się napisać ponad tysiąc, ale dawno nie było rozdziału i chciałam coś dodać :) 

I'm blue ~ Dabi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz