Piątki brzmiały jak wybawienie. Dziewczyny z mieszkania numer czternaście na dobre wróciły do studenckiej rzeczywistości, zagryzając ją jajecznicą na śniadanie. Do Anastazji, która była jeszcze na uczelni, zadzwoniła podekscytowana Ida. Zajęcia na szczęście chyliły się już ku końcowi, a na dworze było już szaro.
– Dobra, ja tak szybko, Nastka, ale spotkałam naszego sąsiada, jak wchodziłam do kamienicy i zapytał się, kiedy jesteś wolna. To mu powiedziałam, że wolna to ty jesteś zawsze, bo ślubu jeszcze nie miałaś – Ida zaśmiała się w słuchawce z własnego żartu. – Ale ja nie po to dzwonię. Stwierdziłam, że jednak wypadałoby cię powiadomić o zaistniałej sytuacji. Bo on chyba chciał się spotkać z tobą, no co za niespodzianka, no to powiedziałam mu, że dziś o siedemnastej jesteś wolna, nigdzie się nie wybierasz i te sprawy. No i jak powtórzyłam mu to jeszcze z dziesięć razy, to powiedział, że przyjdzie, jeśli to nie problem, bo chyba nie do końca mi wierzył. Proszę, Nastka, jeśli masz jakieś spotkania, to je odwołaj, na pewno nie są istotne. – Ida cały czas mówiła, nie dając dojść do głosu przyjaciółce i robiąc przerwy na głębsze oddechy. – Wiesz, nie martw się, ja wyjdę ze znajomymi i tak zapomniałam Ci powiedzieć, bo jedna dziewczyna ma urodziny, chyba nie znasz. Tak, więc wiesz. Jak przyjdziesz, to zrobiłam makaron na obiad i to jest moje dzisiejsze osiągnięcie. Spotkamy się w domu, pa. – Rozłączyła się, nim Anastazja zdążyła coś powiedzieć.
Blondynka lekko zdenerwowana zachowaniem Idy schowała telefon do torby i pobiegła w stronę sali, w której miały odbyć się ostatnie zajęcia na dziś. Ida, jeśli tylko miała okazję, sama podejmowała decyzje za swoją przyjaciółkę, mówiąc jej o tym dopiero po fakcie. Blondynkę to niesamowicie drażniło w niektórych momentach. Wiedziała, że ten fioletowy stwór na pewno chciał dla niej jak najlepiej. Chcąc jak najlepiej, niekiedy można stworzyć coś gorszego. Prawda, umówiła się z Hiacyntem, ale to była taka luźna propozycja, a do tego zaproponowana nocą jeszcze przed listopadowymi świętami. Nocy nie można brać do końca na poważnie, bo potrafi nieźle otumanić ludzkie umysły. Nie mniej jednak sądziła, że sąsiad ustali z nią termin jakiegokolwiek spotkania. Choć może to wyszło przypadkiem. Nie wiedziała, bo słyszała jedynie skróconą wersję wydarzeń Idy. Anastazja nie zdążyła zagłębić się we własne przemyślenia, jak to wszystko powinna rozegrać wieczorem, ponieważ profesor o coś zapytał.
Kiedy ostatnie zajęcia nareszcie dobiegły końca, Anastazja nabrała nagłej chęci na czekoladę. Czy to już uzależnienie? Nie czuła smaku czekolady jedynie kilka tygodni. Aż kilka tygodni, co kiedyś było praktycznie cotygodniową rutyną. Do siedemnastej jeszcze ma czas. Starała się odszukać wśród innych studentów kręcących się przy wyjściu swojego najlepszego kompana do wypadów na czekoladę. Miała nadzieję, że jeszcze nie wyszedł. Dawno nie spędzali razem czasu poza uczelnią. Ku radości dziewczyny Krystian jeszcze nie wyszedł. Blondynka zobaczyła brązowe włosy, które jednak nie do końca były typowo brązowe. Czekoladowe. Krystian opierał się o ścianę, patrząc w telefon.
– Cześć! – Podbiegła w jego stronę. – Wiesz, taka ochota mnie naszła na czekoladę. Może się wybierzemy? Dawno nie byliśmy, choć w sumie nie padają deszcze, więc może nie jest tak źle. Co ty na to? W ogóle muszę ci koniecznie opowiedzieć, bo ja to się mam z tymi sąsiadami – zaśmiała się pod nosem. – Nie lubię ogólnie listopada, ale może…
– Nie, Nastka. – Krystian spojrzał na nią. – Dziś nie mam czasu. Znaczy, nie chodzę już na czekolady. Możesz wybrać się sama albo z tym swoim sąsiadem. Szkoda, że tak rzadko masz ochotę na czekoladę – powiedział ciszej.
– Co to za dziwna dieta? – zapytała z delikatnym uśmiechem dziewczyna. – No weź, ty jesteś taki czekoladowy, z kim mam chodzić na czekolady jak nie z tobą? Może dziś nie jest dobry dzień, nie znam się na fazach dobrych dni. No, ale jak nie dziś to…
![](https://img.wattpad.com/cover/218991092-288-k580741.jpg)
CZYTASZ
Muzykanci z drugiego piętra
General FictionAnastazja jest miłośniczką teatru, morza i eleganckich spódnic. Może to właśnie dlatego wyjechała na studia do Gdańska? Aby słyszeć szum fal i... no właśnie, dźwięki gitary nocą, ale to już nie na własne życzenie. Mieszkanie w kamienicy oznacza nowy...