Mam nadzieję, że Ci się spodoba i przepraszam za taki długi okres czekania. Miłej lektury!
Wybierałaś kreacje, w której pójdziesz z Bośnią do teatru. Idziecie tam z okazji rocznicy. Jesteście już razem od roku. Przed samym zostaniem parą znaliście się przez długi czas, ale dopiero rok temu uświadomiliście sobie swoje uczucia.
Przyłożyłaś do siebie czerwoną sukienkę z odkrytymi ramionami. Postanowiłaś, że wybierzesz właśnie ją. Do tego czarne szpili ala sandałki.
Twoi rodzice, widząc, cię zaniemówili. Twoja mama się wzruszyła, a tato przestrzegł, żebyś uważała. Po chwili do drzwi zapukał twój chłopak.
- Dzień dobry! - dziarsko się przywitał z twoimi rodzicami. Sam chłopak wyglądał cudownie. Idealnie dobrany garnitur tylko dodawał mu uroku.
- Tylko mi jej tam pilnuj! - twój tato pogroził mu palcem. Udawał groźnego, ale z Bośnia bardzo się lubili.
- Jak oka w głowie! - powiedział poważnie, a po tem się uśmiechnął.
Po krótkiej rozmowie pożegnaliście się i ruszyliście w kierunku samochodu chłopaka. Szarmandzko otworzył ci drzwi, a później sam siadł za kierownicą.
- Kochanie pięknie wyglądasz... - przybliżył się do ciebie i musnął twoje usta. Czułaś, że jest ich bardzo spragniony. Pocałunkami zszedł, na twoją szyję gdzie delikatnie ją muskał.
- Dziękuje, ale zaraz spóźnijmy się do teatru.
- Jakiego teatru? - spojrzał się na ciebie jak wybudzony z transu. - A teatru, tak już jedziemy!
- Ale z ciebie wariat...
- Twój wariat!
W teatrze było cudownie. Sztuka bardzo wam się podobała, a ty nie jedno krotnie się wzruszyłaś. Kiedy z niego wychodziliście, trafił was zimny podmuch wiatru, który od razu spowodował u ciebie dreszcze.
Bośnia to zauważył, spojrzał na niebie z czułością. Ściągnął swoją marynarkę i zarzucił ci ją na ramiona.
- Nie będzie ci zimno? - zapytałaś lekko zaspanym głosem.
- Ani trochę, a ty możesz się przeziębić. Choć do samochodu w domu zrobię ci ciepłą herbatę.
- A może gorącą czekoladę? - powiedziałaś to jak słodkie małe dziecko. Na Bośnię zawsze to działało.
- Dobrze wiec gorąca czekolada!
W samochodzie już powoli przysypiałaś, a do domu zaniósł cię chłopak. Pojechaliście do niego, żeby nie budzić twoich rodziców.
Delikatnie położył cię na łóżku i przykrył kocem.
- A gorąca czekolada? - wyszeptałaś, prawie śpiąc.
- Jutro teraz śpij... - pogłaskał cię po głowie i poszedł w stronę łazienki.
Przyszedł w Białej koszuli rozpiętej do połowy. Chłopak zawsze tak spał, a tobie to nie przeszkadzało.
Delikatnie wsuną się pod kołdrę i przytulił twoje plecy.
- Śpij dobre słoneczko. - ucałował twoje włosy i sam zasnął.