Pov. Reader
- Tatooooo! - definitywnie jedną z moich pasji jest darcie ryja, ale wracając, w moim pokoju pojawiło się pudełko, a ja nie wiem, o co chodzi.
- (T.I.)!? Co się dzieje? - III Rzesza to mój tatuś, długa historia, albo w sumie nie taka długa. Po tym, jak rozstał się z mamą Niemiec, spotkał moją matkę. Wpadli w przelotny romans i tak urodziłam się ja. Niestety mama mnie podrzuciła tacie i tyle ją widziałam.
- Ty mi powiedz co to za karton - wskazałam na niewielkie pudełeczko.
- To rekompensata za zniszczony wisiorek. Anglia się uparł, że USA ma ci go odkupić i kazał to przekazać - dla nie wtajemniczonych, Ameryka ostatnio się upił i przez przypadek zerwał mój wisiorek, prawie go zabiłam, ale pogodziłam się ze stratą.
- Dlaczego nie dał mi go osobiście? - popatrzyłam na tatę i od razu wiedziałam, że maczał w tym palce. - Masz coś z tym wspólnego prawda?
- Ten chłopak ci się naprzykrza... A przede wszystkim nie podoba mi się, że się obok ciebie kręci - zaczęłam się głośno śmiać. Definitywnie III Rzesza to typ ojca, który nie pozwoli zbliżyć się żadnemu chłopakowi do swojej kochane córeczki.
- Oj tato, ale wiesz, że mam już prawie osiemnaście lat? I sprowadzenie chłopaków do domu stanie się normom? - patrzę na twarz ojca i widzę bezsilność - Ale zawszę będę twoją księżniczką, to się nigdy nie zmieni - podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Tak wiem... Ale USA jak na razie niech sobie uwarza, bo nie ręczę za siebie! - zaczynam głośno się śmiać a tata razem ze mną.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i życząc sobie dobranoc poszliśmy każdy w swoją stronę.
Wzięłam pudełeczko do rąk i siadając na łużku powoli je otworzyłam. Widząc srebrny łańcuszek uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam go, a moim oczom ukazała się niewielka gwiazdka. Wisiorek był piękny, zupełnie niepodobny do poprzedniego, ale jestem w stanie stwierdzić, że był nawet jeszcze ładniejszy.
- Podoba ci się? - daje słowo, że w tym momencie dostałam zawału. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam USA siedzącego na mim parapecie.
- Czy ciebie pogięło!?
- Przepraszam... - chłopak zrozumiał, że mnie wystraszył, ma szczęście, że nie umiem się na niego długo gniewać.
- Masz szczęście, że się nie przebierałam...
- No nie wiem... - dobra zrozumiałam... i rzuciłam w niego kapciem.
- Jak ty tu wlazłeś? - biorę się pod boki i patrze na niego wymownie.
- Twój ojciec by mnie rozszarpał jak bym wszedł drzwiami... Więc postanowiłem użyć innego wejścia, które doprowadzi mnie od razu do celu - dopiero teraz zobaczyłam jak był ubrany, czarne dżinsy idealnie dopasowane, czarną bluzę i skurzana kurtka. Jezu czemu on musi być taki przystojny?
- I postanowiłeś wleść do mojego pokoju przez okno tylko poto, żeby zapytać mnie, czy mi się podoba? - uśmiecham się i podchodzę szybko do chłopaka. Wpadam w jego ramiona i mocno się przytulam.
- Nie tylko, chciałem też cię zobaczyć - jak ja kocham tego chłopaka. - No i chciałem cię bardzo przeprosić za zniszczenie wisiorka... Wiem, że to był twój ulubiony i ...
Miałam dość tej jego paplaniny. Złapałam go za sznurki od bluzy i pociągnęła tam, żeby zrównał się z moim wzrostem. Nie czekając dłużej, pocałowalam tego wariata. On szybko załapał i oddał pocałunek. Schylił się i chwytając mnie za pośladki podniósł do góry nie przerywając naszej czułości. Położył mnie na łóżku, zdjęłam jego kurtkę, a jego ręce powędrowały na moją talię.
Nagle do moich uszu doszedł charakterystyczny dźwięk skrzypiącej podłogi. Cholera!
- Ame do szafy!
- Co jak do szafy?
- Mój tata tu idzie! Do szafy!
Drzwi od mojego pokoju nagle się otworzyły.
- Skarbie śpisz? - daje słowo, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
- Nie, jeszcze nie... Pisałam jeszcze chwilę z Japonią - uśmiechnęłam się.
- Pamiętaj zamknąć okno na noc, nie chcemy nieproszonych gości - zaśmiał się pod nosem. - Dobranoc (T.I.)
- Dobranoc tato! - ja to mam szczęście!
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją, Ameryka siedział i powstrzymywał śmiech zresztą tak samo, jak ja.
- Chciałbym cię zobaczyć w tym czarnym, koronkowym komplecie... - zrobiłam się czerwona, kto by pomyślał, że będzie grzebał mi w bieliźnie!
- Chyba śnisz!
- Tak o tobie - wyszedł z szafy i wyprostował się.
- Zostaniesz na noc?
- Myślę, że znasz odpowiedź - pochylił się i nasze usta znów były razem.