Dla: KingaFinc
Pov. Reader
To już dziś! Ostatni dzień chodzenia do tego przeklętego więzienia. Jak wrócę, do domu muszę zając się ubraniem choinki przed tym jak, wrócą rodzice. I pomyśleć, że ci bez dusznicy nawet nie raczą spędzić ze mną świąt, bo pracują. Jak bym była im kompletnie niepotrzebna...
Kiedy wyszłam, z budynku od razu zobaczyłam znajomą twarz, w sumie to znajomą sylwetkę, bo twarz miał ukrytą pod kapturem.
-Hejka! - jak ja lubię skakać na ludzi.
-Hej, bez udawania kangura się nie da? - Ach humorek Czarnobylu.
-Powinieneś się już przyzwyczaić. - prawie go skrytykowałam.
-No tak... Co dzisiaj będziesz robić? - zadaje głupie pytania...
Pov. 3 osoba
-Przecież wiesz, że rodzice wrócą późno i będę robić sobie iluzję prawdziwych świąt. - dziewczyna westchnęła.
-U mnie to samo... - do głowy chłopaka wpadła pewien pomysł. - Co myślisz o wspólnym spędzeniu świąt? No bo wiesz, po co mamy siedzieć sami jak możemy razem.
-W sumie to nie głupi pomysł...
Time skip (24 grudnia)
Tak jak zaplanowali, święta spędzają razem. Ich rodzice nie robili żadnych problemów. Jedynie musieli im oznajmić, że chcą święta spędzić razem, a oni nie robili problemów, chcąc jak najszybciej wrócić do pracy.
Wszystko zorganizowali w domu chłopaka. Ubrali razem choinkę, która wyglądała bardziej jak kula dyskotekowa, przez ilość lampek i bombek, a o łańcuchach nawet nie wspomnę. W kuchni pachniało świątecznymi potrawami, które sami przygotowali.
(T.I) zdjęła swój fartuch i odłożyła go na oparcie krzesła. Przetarła czoło, które było ubrudzone w mące.
-Czar idę, się już przebrać ty też idź. - chłopak jedynie poruszył głową na tak. Dziewczyna ruszyła w kierunku pokoju chłopaka, aby tam na spokojnie się przebrać.
Jej sukienka była w kolorze czerwieni, ze złotymi dodatkami. Góra była dopasowana, za to dół składał się z kilku warstw tiulu. Kiedy (T.I) próbowała, zapiąć sukienkę nie była niestety w stanie tego zrobić. Jak by nie próbowała i tak nie była w stanie.
-(T.I) wszystko w porządku? - za drzwi usłyszała głos chłopaka.
-Nie mogę zapiąć zamka od sukienki. - w jej głosie można było usłyszeć frustrację.
-Pomogę ci... - chłopak wszedł powoli do pomieszczenia, w którym świeciły się jedynie lampki, dając nastrojowy klimat.
Dziewczyna odsunęła swoje długie włosy, a chłopak zaraz zapiął jej sukienkę. Czując, jego dotyk na swoich nagich plecach przeszedł ją dreszcz.
-Wiesz mam coś dla ciebie. - (T.I) była zdziwiona, bo mówili, że nic sobie nie dają w prezencie.
-Ale przecież...
-Tak wiem, ale kiedy to zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie. - Czarnobyl podał jej małe pudełeczko. Kiedy (T.I) je otworzyła, jej oczom ukazał się złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie księżyca.
-Jest śliczny! - między przyjaciółmi nastała cisza. - Ale ja nie mam nic dla ciebie...
-Dla mnie największym prezentem jest to, że mogę spędzić z tobą te święta. Bo jesteś dla mnie jedyną prawdziwą rodziną, a nawet kimś więcej. - chłopak pochylił się nad dziewczyną i się do niej mocno przytulił.
-Ty też jesteś dla mnie ważny i nie wyobrażam, sobie siwią bez ciebie. - resztę wieczoru spędzili w miłej i przede wszystkim rodzinnej atmosferze.