Dla: __Zaczarowana__
Pov. Reader
Mam już serdecznie dosyć. Ile można słuchać tych wszystkich ludzi? Po co ja szłam na te pieprzone studia? A no tak Brytania, tylko on minie, tu trzyma. Miałam nigdzie nie iść po szkole średniej, przejęłabym firmę rodziców i życie by się jakoś ułożyło. Moje plany zniweczył osobnik płci męskiej, ale serce nie sługa.
- (T.I) co się tak denerwujesz? Nie wiesz, że złość piękności szkodzi? - Luis już od początku zaczął się do mnie przystawiać. Dziewczyny uważają go za chodzące bóstwo, a jak z nimi porozmawiają to cud.
- Takie teksty idź sprzedawać tym napalonym nastolatkom nie mnie. - Nie miałam kompletnie ochoty z nim rozmawiać, ale ten idiota nie odpuszczał.
- (T.I) przecież wiesz, że chce tylko jednego. Wystarczy, że gdzieś ze mną pójdziesz i sprawa załatwiona. - Jak ja nienawidzę tego jego uśmieszku.
- Przypominam ci po raz setny! Mam chłopaka i jak na razie się to nie zmieni. - wyminęłam go i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. Miałam nadzieję, że znajdę tam Wielką Brytanię.
Wielki plac przed szkołą wyglądał uroczo. Jesienny klimat tu bardzo pasował, z drzew, które gdzie gdzieniegdzie tu rosły, sypał się deszcz złotych liści, a słonice delikatnie przebijało się przez ich resztki na drzewach.
- Kochanie! - ten głos znam doskonale.
- Myślałam, że już cię nie znajdę. - przytuliłaś się mocno do Brytanii.
- Przepraszam, że tak długo, ale profesor mnie zatrzymał. - dlaczego on jest taki uroczy, kiedy przeprasza?
- Nic się nie stało. Muszę tylko wymyślić sposób na pozbycie się Luisa i wszystko będzie idealnie. - na samą myśl o chłopaku myślałam, że zwymiotuje.
- Znów ci się naprzykrzał? - mój książę na białym koniu. Ostatnio jak mu powiedziałam, to poszedł do tego barana i przeprowadzili, poważną rozmowę mało nie używając pięści.
- Oj jakoś wytrzymam, w teraz wracajmy do domu. - była nieziemsko zmęczona po całym dniu wykładów.
- Jak sobie życzysz. - pokazał mi, abym złapała jego ramię i zrobiłam to z miłą chęcią.