l. 03.

952 75 1
                                    

Nie zasługuję na Ciebie, Lane. Nigdy nie rozumiałem, czemu nie przeciwstawiłaś się? Czemu nie odeszłaś? Czemu nadal tu jesteś? I kiedy tak nad tym myślę, płaczę, bo ty właśnie uciekasz. Nie sama, to jest porwanie. Śmierć codziennie realizuje swój plan porwania Ciebie, a ja nic nie mogę zrobić. Patrzę, tak jak zwykle, na twoją twarz i nie mogę pojąć, czemu nie widać na niej tego bólu? Nie tego, co się na niej maluje, nad czym nie masz kontroli - tego, co siedzi głęboko w Tobie. Uśmiechasz się, bawiąc z Kilianem, sprzątając ze stołu czy zasypiając. Cały czas jesteś sobą, tą Thylane, która za wszelką cenę jest gotowa zrobić to, co sobie postanowiła. Nie ważne, ile razy bym ci powtarzał zalecenia lekarzy, ty wiesz swoje. A ja taką cię kocham i nie chcę stracić.

Z.

– Kilian, chodź do tatusia – zawołał ciemnowłosy mężczyzna, zauważając małego chłopca, który podszedł zbyt blisko schodów. Dwu i pół latek odwrócił się do niego i pokręcił z uśmiechem głową. – Patrz, co mam, to twoja ulubiona zabawka.

Malik wstał z sofy i udał się w stronę syna. Ten tylko krzyknął z radości i uciekł do sypialni obok, gdzie Thylane składała pranie. Widząc roześmiane dziecko, dwudziestoczterolatka podniosła je, opierając malucha na swoim boku.

– Nie powinnaś dźwigać. – Zayn szybko znalazł się w pokoju, przejmując Kiliana z rąk żony.

– Nic mi nie będzie – przymknęła oczy, czując na sobie jego wzrok. Zayn otworzył usta, mając zamiar coś dodać, jednak po raz kolejny odczuł blokadę. Odchrząknął tylko i podrzucając lekko małego chłopca, wrócił z nim do salonu.

~*~

a/n: drugi wpis dziś. Ale jakoś lekko mi się to pisze i jestem z tego zadowolona.

Spowiedź // Zayn Malik ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz