l. 14.

549 61 3
                                    

– Gdzie Thylane?

– Na bloku, jej lekarz...

Matka kobiety mówiła dalej, jednak Zayn już jej nie słuchał. Minął ją, zmierzając w kierunku sali operacyjnej.  Patrzył tępo w wielkie drzwi kilka minut, po czym usiadł na krzesełku pod ścianą, chowając twarz w dłonie.

Siedząc szesnaście godzin na szpitalnym korytarzu zrobiłem sobie rachunek sumienia. I z tego wszystkiego zrozumiałem, ile czasu zmarnowałem, myśląc tylko o sobie. Unikając Cię miesiącami, wykorzystując nocami, wiedząc jak bardzo mnie pragniesz – i to nie tylko w ten sposób. A przede wszystkim jak bardzo Cię tym raniłem. I wtedy, wiedząc, że mogę Cię stracić, modliłem się – tak modliłem się do wszystkich bogów, jakich tylko znam – o to, abyś do mnie wróciła, a wtedy ja się zmienię. Będę sobą, takim, o jakim oboje marzyliśmy.

– Co z nią?

Ciemnowłosy mężczyzna wstał momentalnie, kiedy ktoś wyszedł z sali obok. W jednej chwili wszystkie znane i nieznane uczucie przeszły przez serce Malika, który spodziewał się wszystkiego, jednak nie był gotowy na najczarniejszy scenariusz. Zmęczony długą operacją lekarz spojrzał na niego i tylko poklepał po ramieniu, odchodząc bez słowa.

~*~

a/n: koniec części pierwszej i mimo mojej niepewności, dalsze rozdziały pojawiać się będą od niedzieli. Mam nadzieję, że jeszcze chcecie się przemęczyć z tym opowiadaniem haha W wolnej chwili zapraszam do przeczytania innych moich prac. 

Spowiedź // Zayn Malik ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz