l. 12.

582 61 3
                                    

Kolejna noc, już ich nawet nie liczę. Odkąd szpital przejął funkcję Twojego domu i ja przebywam w nim częściej, zostawiając Kiliana u moich czy Twoich rodziców. Z każdym dniem jesteś coraz słabsza, a mnie aż boli serce, czuwając przy Twym łóżku i przypatrując się temu wszystkiemu. Jednak nie wyobrażam sobie, aby nie być przy Tobie. To Ci obiecałem: w zdrowiu czy niedoli, zawsze będę. W chwilach zwątpienia przypominam sobie ten widok, dzięki któremu wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Ty w białej sukience, uśmiechając się nieśmiało, kiedy zostajemy mężem i żoną. I nasza noc poślubna, którą głównie przegadaliśmy. Bo nocami mogłem mówić o wszystkim, no prawie. Jednak wtedy... wtedy byłem Ci coś winien. A później nie zdawałem sobie sprawy, kiedy z dnia na dzień zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej i bardzie. Nadal tak jest.

Pozwól mi zaznać więcej tych dni.

Z.

 

– Nie powinieneś zaniedbywać wszystkiego ze względu na mnie, Zayn. – Szatynka spojrzała na swojego męża, który od kilku dni nie odstępował jej łóżka na krok. – Powinieneś się wyspać, ogolić, przebrać, starać się żyć normalnie...

– Powinienem cię wspierać.

– I to robisz, ale wyglądasz teraz gorzej niż ja. – Z trudem uniosła kąciki ust w delikatnym uśmiechu.

Odkąd dwa tygodnie temu karetka przywiozła ją do szpitala, wiele się zmieniło. Czuła każdą zmianę, każde słabnięcie organizmu, powolny proces śmierci.

– Obiecałeś mi coś, pamiętasz?

– Ty również. Obiecałaś, że mnie nie opuścisz. – Spojrzał w jej smutne oczy, niemo błagając, aby została.

~*~

a/n: to jeden z tych rozdziałów, które kocham, a jednocześnie nienawidzę. Nie pierwszy i nie ostatni, za który mam ochotę sama się udusić.

Spowiedź // Zayn Malik ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz