Rozdział 10: Impreza u Gryfonów, Część II

4.3K 288 67
                                    

— Och, przepraszam — powiedział Teo do Rona z lekkim uśmiechem. Ślizgon przystanął, wciąż trzymając dłoń na talii Hermiony. Fala szeptów przebiegła przez pokój wspólny, a wszyscy odwrócili się, obserwując ich bacznie. Nawet skoczna muzyka płynąca z magicznego fonografu ucichła.

— Przestań, natychmiast — warknął Ron, ignorując publiczność.

— Tak, Teo, przestań ze mną tańczyć i bądź miły wobec moich przyjaciół — powiedziała Hermiona.

Rom zmrużył groźnie oczy.

— Och, Teo, tak?

— Zgadza się. — Ślizgon zmierzył go spojrzeniem od góry do dołu, niewzruszony. — A ty jesteś Rick, prawda? Rob? Roy!

Hermiona znowu zachichotała (ta Ognista Whisky była naprawdę mocna), a Ron wyciągnął różdżkę.

— Ej, kolego, nie... — zaczął Teo z lekkim uśmiechem.

— Wyjazd stąd — powiedział Ron.

Teo puścił Hermionę i stanął przed nią, wsuwając dłoń w kieszeń swojej marynarki. Dziewczyna przewróciła oczami i sama stanęła przed nim. Wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w swojego byłego chłopaka.

— On nigdzie nie wychodzi. Jeśli masz ochotę się z kimś pojedynkować, możesz zrobić to ze mną, Ronaldzie — oznajmiła.

— Hermiono!

Ani drgnęła.

— Tak?

— Ja... ja... — Ron machnął różdżką, co skłoniło przypadkową dwójkę Gryfonów do porzucenia partii czarodziejskich szachów i zejścia mu z drogi. W pomieszczeniu było tak cicho, że Hermiona mogła usłyszeć krzyki maleńkiej, czarnej królowej na szachownicy, wołającej graczy, by do niej wrócili. Ron zrobił krok bliżej. — Hermiono!

— Kiedy się nauczysz, Ron, że powtarzanie imienia kobiety nie sprawi, że zrobi ona to, co zechcesz — warknęła.

— Na mnie to akurat działa — powiedział Zabini, który nagle pojawił się za Teodorem.

— Zamknij się, Blaise — szepnęła Ginny.

— Cóż, sami widzicie.

— Naprawdę, Hermiono? — zapytał Ron, wpatrując się w Teo. — Od tego zaczniesz? Ślizgon? Dlaczego od razu nie wybierzesz śmierciożercy?

— W końcu jedność między domami. — Usłyszała pogodne słowa Malfoya.

— Dość tego — warknął Ron. Opuścił różdżkę i rzucił się na Malfoya, wymachując pięścią. Chłopak uniknął go zręcznie, tylko po to, by zmierzyć się z Dennisem Creeveyem. Mały Gryfon stał obok schodów z szeroko rozstawionymi stopami i podniesioną różdżką.

— Dręt...! — Głos Dennisa urwał się w połowie zaklęcia, gdy chłopak został odrzucony w bok, uderzając w ścianę. Hermiona podbiegła i uklękła przy piątoklasiście, gdy ten próbował się podnieść. Nawet Ron zamarł w szoku.

— Dennis! Co ty sobie myślałeś?! — skarciła go — Nie powinno cię tutaj w ogóle być!

— Ten pieprzony śmierciożerca mną rzucił! — sapnął chłopak, wpatrując się w Malfoya spod opadłej grzywki.

— Nonsens — powiedziała Hermiona. — Nawet nie wyciągnął różdżki. Czy możesz poruszyć rękami?

— Cóż, coś...

— Dobra, wystarczy! — krzyknęła Ginny, brzmiąc niczym własna matka. — Ron, Dennis, Malfoy... wszyscy trzej będziecie się zachowywać jak przystoi, albo opuścicie teraz tę imprezę!

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz