Rozdział 34: Strach przed upadkiem

2.8K 192 11
                                    

„Z chęcią bym się wspinał, ale boję się upadku", powiedział sir Walter Raleigh, pisząc te słowa diamentem na oknie królowej Elżbiety I.

„Jeśli zawodzi cię serce, nie wspinaj się wcale", brzmiała odpowiedź królowej.

_____

Hermiona lada moment spodziewała się usłyszeć zgrzyt łamanych kości, jednak wyczekiwana przez nią twarda gleba okazała się zaskakująco... miękka. Malfoy, który unosił się bezpośrednio pod Hermioną, złapał ją w ramiona, jedną ręką obejmując w talii, a drugą podtrzymując pod kolanami.

— Mam cię — powiedział ochryple, ponownie unosząc trzonek miotły.

Chciała ukryć twarz w jego ramieniu i krzyczeć, ale Astoria niewątpliwie ich obserwowała, więc Hermiona tylko przytaknęła. Objęła ramionami szyję Malfoya, a kiedy podlecieli w górę, wzięła niepewny wdech.

Po chwili nieco poluzowała uścisk. Malfoy obrócił się na miotle, kontrolując tor lotu jedynie kolanami. Leciał wysoko nad boiskiem, trzymając Hermionę przy piersi, mijając z obojętnością marszczącą brwi Astorię i pobladłą Ginny.

— To była niebezpieczna, ohydna sztuczka, Astorio — warknął.

— To nie moja wina, że ​​Granger nie umie panować nad własną miotłą — zadrwiła Astoria.

Ręka podtrzymująca nogi Hermiony zaczęła nagle drżeć. Malfoy najwyraźniej próbował przywołać swoją różdżkę. Jego oddech przyspieszył, ale ramię wokół jej talii pozostało sztywne niczym z żelaza.

— Nie rób tego — szepnęła. Oderwała jedną z rąk od szyi chłopaka, by położyć ją na jego drżącej dłoni. — Draco.

— Przywiązana do ziemi — wycedziła Astoria. — Ale tak zdesperowana, by latać.

Malfoy warknął ponownie, a Ginny wyciągnęła różdżkę. Hermiona puściła dłoń Malfoya, by sama również wyciągnąć różdżkę, celując nią zarówno w Ginny, jak i Astorię.

— NIE! — powiedziała ostrym, rozkazującym tonem. — Jeśli zaczniemy rzucać urokami, ktoś naprawdę skończy tu martwy.

Ginny uśmiechnęła się chłodno.

— Nie możesz tu zostać na zawsze, Greengrass.

— Nie, Ginny — rzuciła Hermiona, patrząc prosto na Astorię. — Ona jest moja. — Astoria zbladła w panice, co szybko spróbowała zamaskować lekceważącym prychnięciem.

— Wystarczy, zabieram Hermionę z powrotem do zamku — warknął Malfoy.

— Nie ma mowy — powiedziała Astoria. — Mamy trening.

— Pieprzę twój trening — prychnął i zawrócił miotłę.

— Draco! — krzyknęła Astoria. — Jeśli opuścisz to boisko, już nigdy nie będziesz mógł zagrać w drużynie!

On jednak niezłomnie kontynuował swój kurs.

— No to nie zagram!

— Malfoy, wszystko w porządku? — szepnęła Hermiona.

— Tak o mnie myślisz? — zapytał. — Sądzisz, że po prostu rzucę cię na ziemię i odlecę z Astorią? Jak tylko dotrzemy do zamku, zgłosimy...

— Nie — odparła twardo. — Poradzę sobie z Greengrass. — Skrzywiła się, patrząc mu prosto w twarz. — Żadnego zgłaszania, żadnej ślizgońskiej zemsty, żadnych drobnych wypadków na zielarstwie. — Zacisnął dłoń pod jej nogami, aż poczuła rozpraszające ciepło na swoim udzie. — Zaufaj mi.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz