Duma przygasła nieco w sercu Hermiony, kiedy w środę poszła na zajęcia z eliksirów i po raz kolejny dostrzegła nieobecność Lavender. Jej była współlokatorka trzymała się na dystans, a Hermiona miała mroczne podejrzenie, dlaczego. Została w magazynie z eliksirami odrobinę dłużej, blokując zamknięte drzwi, żeby nikt nie mógł zobaczyć, jak zerka na mapę Huncwotów. Ponieważ prawie wszyscy uczniowie byli już na zajęciach, kropkę Lavender z łatwością udało jej się znaleźć w łazience Jęczącej Marty. Hermiona westchnęła – nikt nigdy nie wybierał się do łazienki Marty, by świętować cokolwiek dobrego. Lavender prawdopodobnie opłakiwała tam swoją rzekomą niedolę, zbyt przestraszona, by iść na eliksiry.
Hermiona wróciła do stołu i odłożyła składniki.
— Będziesz musiał sam uwarzyć tę Mylącą Miksturę — oznajmiła Malfoyowi. — Mam pewien bałagan do posprzątania.
Spojrzał na nią zdziwiony, ale ona jedynie pokręciła głową i odeszła, aby załatwić sobie przepustkę u Slughorna.
Po otrzymaniu przepustki, przeszła korytarzem w kierunku łazienki Marty. Lavender była jej winna nie lada przysługę. Hermiona musiała przystać na kolejną porcję przysług na sobotni wieczór, zanim Slughorn wypisał jej przepustkę. Na Godryka, wieki temu ktoś chyba absolutnie zabronił Ślizgonom robić cokolwiek bezinteresownie.
Usłyszała echo dzikiego, niekontrolowanego szlochu, gdy zbliżyła się do drzwi łazienki. Hermionie nie było to obce, samotnie płakać w tej łazience: płakała tam nad Harrym, nad Ronem, nad obelgami innych uczniów. Nieraz też płakała tam nad słowami Malfoya. Wszyscy chłopcy byli takimi nędznymi istotami.
Lavender siedziała skulona na kamiennej posadzce, przed nią unosił się duch Marty. Łazienka jak zwykle była do połowy zalana. Żadna z nich nie zauważyła wejścia Hermiony.
— ...głową między jej nogami — mówiła Lavender.
— Co jeszcze powiedziałaś? — zapytała Marta głosem pełnym podniecenia.
— Powiedziałam, że było gorąco, że lubi szorstkość.
— Jest taki niegrzeczny... Myślisz, że lubi szorstkość?
— O tak, prawdopodobnie nie byłby zbyt romantyczny, po prostu pchnąłby cię na ścianę...
Merlinie. Hermiona musiała przerwać tę rozmowę, zanim tu zaraz zwymiotuje.
— Cześć, Lavender — powiedziała głośno, otwarcie wkraczając do środka.
— Ty! — Twarz Marty drgnęła z wściekłości. Hermiona nigdy nie była jej ulubioną uczennicą, a teraz przerwała prawdopodobnie najbardziej ekscytującą rozmowę Marty w historii. — Wynoś się z mojej łazienki, kiciu!
Hermiona zignorowała ją i uklękła przed Lavender. Ujrzała głębokie blizny na nogach dziewczyny i poczuła ukłucie winy.
— Lavender — powtórzyła.
Lavender uniosła twarz, ukazując na swojej twarzy czarne plamy rozmazanego makijażu.
— Przyszłaś, żeby mnie wykończyć, co? — warknęła.
— Nie — odparła Hermiona. — Znowu nie pojawiłaś się na eliksirach.
— Próbowałam — zaszlochała Lavender. — Po prostu... nie mogłam.
— W porządku! — krzyknęła Marta. — Ignorujcie mnie! Każdy chce rozmawiać z Martą, dopóki nie pojawi się ktoś żywy i zmusi mnie do powrotu do toalety! — jęknęła. — Nigdy nie będę mieć głowy tego blondyna...
— Nie mów tego! — krzyknęły równocześnie Lavender i Hermiona.
— W porządku! — warknęła Marta. — Niech wam będzie. — Odleciała, by po chwili zacząć szlochać w ostatniej kabinie.
CZYTASZ
[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]
FanfictionWojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola książkowego. Będzie robić, co jej się tylko podoba, a każdy, kto jej się sprzeciwi, może cmoknąć konie...