Rozdział 26: Bezwstydny

3K 190 62
                                    

— Co ty, do diabła, zrobiłaś Lavender? — zapytała Ginny w niedzielę rano, wkładając szczoteczkę do zębów do kosmetyczki.

— Co masz na myśli? — Hermiona założyła czarny sweter, a jej rozczochrana głowa wyskoczyła przez otwór w materiale.

— Wczoraj wróciłam do pokoju, żeby dowiedzieć się, że wyszłaś dziesięć minut wcześniej. Lavender wręcz wariowała, krzycząc, że próbowałaś ją zabić.

— Nonsens. — Hermiona związała włosy złotą wstążką. Wyglądała i czuła się dziś znacznie lepiej. Czas spędzony z Teo wydawał się być dla niej wręcz terapeutyczny.

Ginny oparła ręce na biodrach, bardzo w stylu Molly Weasley.

— Hermiono Jean Granger, rozbiłaś nasze okno, czy nie?

— To był wypadek.

— Co jej powiedziałaś? — drążyła Ginny. — Wyciągnięcie Lavender spod łóżka zajęło mi chyba wieki.

Hermiona wepchnęła płaszcz do swojej wyszywanej koralikami torby.

— Idziesz na śniadanie?

— Hermiono! — Ginny przyciągnęła ją do siebie, próbując usadzić na łóżku. Krzywołap natychmiast podskoczył, aby zostawić jak najwięcej pomarańczowych kłaków na czarnym swetrze swojej właścicielki. — Co się dzieje? Lavender powiedziała, że całkowicie straciłaś panowanie nad sobą i że nie może już tu więcej spać. Potem spakowała wszystkie swoje rzeczy i wyszła!

— Co? Naprawdę? — Hermiona rozejrzała się. Gigantyczny pluszowy miś zniknął z łóżka Lavender, tak samo jak jej kufer, a także wszystkie dziwaczne lalki o wyłupiastych oczach i zdjęcia w różowych ramkach w kształcie serc. — Lavender się wyprowadziła?

— Mieszka teraz z Parvati i kilkoma siódmoklasistkami.

Hermiona uśmiechnęła się.

— Powinna była to zrobić lata temu.

— O to mi chodzi. O tym właśnie mówię! — wykrzyknęła Ginny, wskazując na nią. — W tym roku kompletnie nie zachowujesz się jak ty. — Patrzyła twardo na Hermionę. — Niech zgadnę... to Malfoy, prawda? Zabawne, że zawsze jest częścią twoich małych odstępstw od normy.

Hermiona odwróciła głowę, głaszcząc Krzywołapa.

— Może.

— Więc?

Hermiona westchnęła.

— Malfoy przeleciał Lavender.

Ginny praktycznie opadła szczęka.

— Nie wierzę w to.

— Uwierz. Byłam tu, niewinnie szykując się na spotkanie z Teo, a Lavender przedstawiła najnowszy odcinek Kronik Ślizgońskich Adonisów z udziałem Dracona Malfoya i jego cudownego kutasa. — Bębny znów zaczęły bić w jej głowie. Naprawdę musiała się uspokoić.

— O Merlinie — szepnęła Ginny z szeroko otwartymi oczami. — Jesteś pewna...

— „Nigdy nie żyłaś naprawdę, jeśli nie miałaś tej blond głowy między nogami" — zacytowała z goryczą.

— O Merlinie — powtórzyła Ginny. — Tak mi przykro.

— Dlaczego niby jest ci przykro?

— Cóż, ty... ty... lubisz Malfoya. Wiem, że tak. Merlinie, nic dziwnego, że aż wybiłaś okno.

Hermiona westchnęła.

— Może. Ale jest zaręczony z Astorią Greengrass i teraz najwyraźniej ma na boku też Lavender. Nie chcę uczestniczyć w tym wielokącie.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz