Rozdział 14: Kłótnia

3.4K 200 69
                                    

Następnego ranka Hermiona zeszła wcześniej na śniadanie, mając nadzieję, że szybko zje i wróci do Wieży Gryffindoru, gdzie poczeka aż do zajęć ze starożytnych run. Ale mimo wczesnej pory, została złapana przed drzwiami Wielkiej Sali przez przystojnego Ślizgona, na swoje szczęście nie Malfoya.

— Hermiono — powiedział Teo, podchodząc do niej. — Nie byłaś wczoraj na kolacji. Ginny mówiła, że jesteś chora.

— Byłam po prostu zmęczona — odparła. — Nie masz się o co martwić.

Posłał jej figlarny uśmiech.

— Będziemy musieli znaleźć lepsze preteksty niż nauka, żeby móc siedzieć razem do późna.

— Być może. — Nie mogła powstrzymać uśmiechu.

— W międzyczasie udało mi się nadrobić transmutację i zielarstwo, a Slughorn pomoże mi uwarzyć dwie mikstury po dzisiejszej kolacji.

Hermiona była zadowolona.

— W takim razie zostało tylko nasze seminarium z obrony przed czarną magią. Zajęcia są dzisiaj i uwierz mi, nie będą zapewne zbyt wymagające. Zapamiętaj tylko: „Miłość jest jedyną obroną".

Teo zachichotał.

— Nie mogę się doczekać.

— Chociaż ty... — Hermiona zaczynała postrzegać Dzwonka jak kolejną profesor Trelawney.

— Chciałbym ci w sumie podziękować — zaczął Teo, poprawiając na ramieniu torbę prawie tak ciężką, jak ta Hermiony. — Czy zechciałabyś może pójść kiedyś ze mną do Hogsmeade?

Zawahała się. Jej ostatnia randka w Hogsmeade nie poszła zbyt dobrze, a wyjście z Teo tylko wywołałoby więcej plotek. Rozważała odmowę, ale potem dostrzegła wysoką postać Malfoya wyłaniającą się z lochów i przystającą obok klepsydr z punktami domów.

— Z przyjemnością pójdę z tobą do Hogsmeade — powiedziała głośno. Zbliżyła się do Teo i pocałowała go w policzek. — Do zobaczenia na eliksirach — szepnęła z szerokim uśmiechem. Zanim zdążył odpowiedzieć, wpadła do Wielkiej Sali i usiadła przy stole Gryffindoru, plecami do Ślizgonów, zarumieniona z własnej lekkomyślności. Dokładnie tak bardzo cię pragnę, Malfoy.

Ginny pojawiła się wkrótce potem, siadając naprzeciwko.

— Zarówno Malfoy, jak i Teo się na ciebie gapią. Malfoy wygląda szczególnie groźnie — powiedziała cicho.

— A Blaise? — zapytała Hermiona.

Ginny przewróciła oczami.

— Tak, on też tu patrzy. Coś się święci. Spotkałam go zeszłej nocy na Wieży Astronomicznej i emanował taką subtelną atmosferą, jakby całowanie go było wielkim zaszczytem.... W końcu uznałam, że mam dość i wyszłam.

Subtelną — powiedziała Hermiona, ponuro mieszając owsiankę. — Zabiłabym dla choćby krzty subtelności.

— Cóż, przeszłam już swoje ze Ślizgonami. — Ginny nalała sobie soku dyniowego. — Nie mogę się doczekać sobotniego meczu. Zmiażdżymy ich.

— Z pewnością — powiedział Ron, wślizgując się na miejsce obok Hermiony. — Hej, Hermiono, fretka próbowała wkraść się do Wieży Gryffindoru zeszłej nocy, ale odesłałem go w diabły.

Ginny prychnęła, ściągając na siebie groźne spojrzenie Rona. Zacisnął pięści i odwrócił się, aby spojrzeć na stół Slytherinu.

— Przestańcie się gapić, dupki — mruknął.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz