Rozdział 27: Unikanie i czmychanie

3.2K 192 69
                                    

Poniedziałkowe śniadanie rozpoczęło się od dramatycznej zapowiedzi. McGonagall wstała ze swojego przypominającego tron ​​krzesła, a wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali uczniowie natychmiast ucichli. Hermiona spojrzała przez stół na Ginny, która skinęła głową.

— Mam ważne ogłoszenie dotyczące jednego z naszych najbardziej cenionych uczniów — zaczęła dyrektorka. — Ronald Weasley zdecydował się opuścić Hogwart i objąć partnerstwo wraz ze swoim starszym bratem, George'em, w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Nie mam żadnych wątpliwości, że obaj panowie nadal będą odnosić wielkie sukcesy w swojej działalności.

Wśród uczniów pojawiły się pomruki, a spora ilość z nich spojrzała na Hermionę i Ginny, które kiwały głowami z uśmiechem.

— Nie jestem w stanie wystarczająco określić długu, jaki ta szkoła ma wobec pana Weasleya. Był odważnym i lojalnym uczniem Hogwartu, godnym naszego szacunku. Żałuję, że nie był w stanie pożegnać się z wami osobiście, ale po wydarzeniach z początku roku uznał, że rodzina bardziej go potrzebuje. — Uniosła swój puchar. — Chciałabym, żebyśmy wszyscy zebrali się, by wznieść toast za pana Ronalda Weasleya.

Hermiona natychmiast wstała, a cały stół Gryffindoru podążył za nią, tak jak Krukoni i Puchoni. Ginny spojrzała znacząco na Blaise'a, który wstał razem z Teo, a za nimi podążyła reszta stołu Slytherinu. Nawet Malfoy wstał, zerkając na Hermionę.

Po tym, jak znowu usiedli, poczuła smutek. Jednak niewątpliwym pocieszeniem było dla niej wspomnienie Rona tak radosnego i zrelaksowanego jak wczoraj na Pokątnej. Wyjęła pióro, żeby zaktualizować plan dnia, ale ono nagle zadrżało jej w dłoni. O nie...

Uczuuuuuucia... nic więcej niż uczucia... — zaśpiewało pióro.

Ginny odwróciła się ku Hermionie.

— Czy to...

— Próbuję zapomnieć miłość mą...

Reszta stołu spojrzała nerwowo na Hermionę, ale ta tylko uśmiechnęła się do nucącego pióra. O tak, to był zdecydowanie trafny wybór.

***

Po raz pierwszy w życiu poważnie rozważała opuszczenie zajęć. Wszystko było lepsze niż siedzenie przy jednym stole z Malfoyem i Lavender. Ale potem pomyślała, jak rozczarowani byliby jej rodzice, gdyby wiedzieli, że olała swoją edukację tylko dlatego, że jej współlokatorka przeleciała byłego śmierciożercę, którego Hermiona wcześniej szantażowała, przeklinała i całowała. Praktycznie słyszała w głowie swoją matkę: Kochanie, te rozbite okna i biżuteria brzmią dla mnie jak wymówka. Nie należy obawiać się sukcesu.

Wkroczyła więc do sali eliksirów z wysoko uniesioną głową, aby ujrzeć Malfoya, który bez najmniejszego wstydu ustawił już kociołek. Obrzydliwe. Posłała swojemu partnerowi chłodne spojrzenie, na jakie zasługiwał, po czym usiadła. Lavender przybyła i spojrzała nerwowo na Malfoya, który zerknął na nią ze swoją zwykłą znudzoną obojętnością. Hermiona pilnie obserwowała ich oboje, miażdżąc róg gruborożca na pył. Obrzydliwe. Absolutnie obrzydliwe. Im bardziej stawała się wściekła, tym bardziej zadowolony był wyraz twarzy Lavender, która pod koniec lekcji jak zwykle gruchała do Malfoya. Ten od czasu do czasu rzucał Hermionie ostre spojrzenia, ale jeśli miał na ten temat jakieś przemyślenia, to rozsądnie zachowywał je dla siebie.

Cały tydzień po wyjeździe Rona upłynął pod znakiem stałego, ulewnego deszczu, który zdawał się gnębić cały zamek. Do tego Malfoy darzył Hermionę jedynie swoją mroczną, ponurą obecnością, co bez końca ją irytowało. Na co on, na Godryka, mógł narzekać? Żył w istnym czystokrwistym raju, wraz ze swoją czystokrwistą narzeczoną i czystokrwistą kochanką. Potrzebował tylko laski niczym jego ojciec i jednego z tych arystokratycznych psów.

[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz