Świt zastał Hermionę przy biurku, pracującą nad SUPŁEM. Wstała, by odsunąć ciężkie, czerwone zasłony i wpuścić blask złotych promieni do sypialni, a jej wzrok padł na oprawione zdjęcie siebie z Ronem, tańczących na weselu Billa i Fleur. Chyba próbowali stawiać kroki do walca – Ron poruszał jej ręką w górę i w dół, a Hermiona potykała się, a to wszystko zostało zamknięte w krótkiej pętli ruchu na zdjęciu. Jednak szeroki uśmiech Rona... To było idealne, pomyślała, siadając. To byliśmy my. Jej myśli zwróciły się z rozmachem i euforią ku kolejnemu tańcowi, z innym partnerem, również doskonałym. Również my. Otworzyła szufladę i wyjęła wycinek z gazety przedstawiający parę całującą się nad błyszczącym stołem, z diamentami migoczącymi w jej włosach. Niemal doskonałe. Ale czy to naprawdę my?
Odłożyła wycinek do szuflady i wróciła do pisania. Pracowała nad zupełnie nowym planem życia, skupiającym się wokół czterech priorytetów: 1) Owutemy, 2) eliksir krwi, 3) regularna szkolna aktywność i 4) nauka prawidłowego latania. Plan celowo nie obejmował Dracona Malfoya, z wyjątkiem jego roli w punkcie drugim. Teo został włączony do punktu trzeciego, ponieważ równowaga między życiem zawodowym a prywatnym była kluczowa dla właściwej organizacji. Jej na wpół ukształtowany plan dotyczący Astorii również wliczał się w punkt trzeci, konkretniej do podkategorii „hobby".
Zadowolona zamknęła notatnik na ostatniej zapisanej stronie, wypełnionej dziesięcioczęściowym planem jej pierwszej lekcji latania. Następnie włożyła go do szuflady z wycinkami i wyszła z pokoju, gotowa rozpocząć nowy dzień.
Teo już czekał na nią przy przejściu za portretem.
— Wszystko w porządku? — zapytał. — Słyszałem, że jadłaś obiad w ambulatorium.
— Tak i tak — odparła. Wczoraj Ginny zaprowadziła ją prosto do Skrzydła Szpitalnego, gdzie Hermiona musiała wysłuchać wszystkich możliwych argumentów przeciwko quidditchowi. Pani Pomfrey była istną pasjonatką niebezpieczeństw związanych z lekkomyślnym lataniem na miotłach.
Powinna pani uczyć się do swoich egzaminów, panno Granger, powiedziała kobieta.
A teraz Teo lustrował Hermionę z góry na dół, marszcząc brwi.
— Mówią, że straciłaś kontrolę nad miotłą.
— Tak — powtórzyła. Tylko Ginny i Malfoy wiedzieli, że to Astoria przeklęła jej miotłę. Wolała, żeby tak zostało. Astoria stanowiła w powietrzu zagrożenie i musiała zostać powstrzymana, jednak teraz również Ginny mogła stać się jej celem.
— Rozumiem, że Draco cię uratował — kontynuował Teo.
Hermiona przytaknęła.
— Tak, był w pobliżu.
— Zazwyczaj jest — odparł. Potem jego twarz nieco złagodniała i wplótł swoją dłoń w jej rozpuszczone włosy. — Po prostu cieszę się, że wszystko w porządku.
— Nic mi nie jest — powiedziała. Teodor delikatnie odchylił jej głowę do tyłu, a potem jego usta znalazły się na jej własnych, pogłębiając pocałunek, jakby w potrzebie otuchy. Skrzypnięcie otwieranego przejścia za portretem rozdzieliło ich, a Parvati posłała im figlarny uśmiech, przechodząc obok.
Hermiona zastanawiała się nad słowami Teo, kiedy szli na śniadanie. Oczywiście Astoria nie szczędziła czasu na rozpowszechnianie swojej wersji incydentu, więc ważne było, aby Hermiona wyglądała na spokojną i opanowaną.
— Dean, trzymałam się obiema rękami! — piszczy pięć minut później. Ona i Teo przybyli do sali, aby ujrzeć stół Gryffindoru objęty żarliwą debatą na temat jej upadku. Bliźniacy Lundy wymieniali prawdopodobne błędy Hermiony, w tym wysokość, nadmierną prędkość i nieuwzględnienie kierunku wiatru. Ścigająca Demelza Robbins skarciła Hermionę za to, że nie wyszczotkowała słomek miotły przed lotem.
CZYTASZ
[T] The Gloriana Set | Dramione [PL]
FanfictionWojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola książkowego. Będzie robić, co jej się tylko podoba, a każdy, kto jej się sprzeciwi, może cmoknąć konie...