" Kłamie "
— Skąd ty... — wyszeptał zszokowany Harry.
Serce Malfoy'a zabiło mocniej słysząc głos chłopaka. Coś w środku niego pchało, zachęcało, by zobaczyć kto to jest, ale wiedział, że zakończyłoby się to źle.
Samotna alfa z chęcią na jakąś omegę. Nie chciał nikomu robić krzywdy, więc ból spływał po nim samym.
— Tylko Gryfoni są tak głupi, by panoszyć się najczęściej po nocy, myśląc, że są niewidzialni —mruknął. — Odejdę stąd, a ty idź do dormitorium, twoi przyjaciele zapewne się martwią.
Harry spiął się, kiedy zapach nie znikał, a wciąż był w tym samym miejscu. Odwrócił się, patrząc na ścianę, za którą jest Ślizgon.
Za tak cienką ścianą.
Ułożył dłoń na niej, nie zdając sobie sprawy, że Draco robił dokładnie to samo.
I gdyby nie to, co stało między nimi.
Ich dłonie by się złączyły, ale skąd mieli o tym wiedzieć?
Zapach zniknął, Potter się rozluźnił i odczekał parę sekund, nim wychylił się oraz sprawdził, czy alfa oby na pewno go nie oszukała.
Tym razem nie popełnił swojego poprzedniego błędu i rozpoczął bieg w postaci wilka do porteru.
Oraz tymczasem Malfoy obserwował z daleka biegnącego wilka, a jego serce radowało się, pomimo że nawet nie wiedział, kto nim jest.
Blondyn przejechał po swoich lekko roztrzepanych włosach. Westchnął cicho, myśląc o jego matce, która została sama w domu, nie licząc skrzatów. Jego historia z ojcem od zawsze nie była ciekawa. Nie dosyć, że jest dzieckiem aranżowanego małżeństwa bez miłości, które na szczęście się rozpadło. To Lucjusz opuścił ich, kiedy miał zaledwie czternaście lat.
Jego matka omega, Narcyza, początkowo nie dawała sobie rady, ale miała zżyte ze sobą siostry, które pomogły wyjść jej z tej sytuacji oraz matkę, która ukazała cząsteczkę człowieczeństwa, zapewne przez to, że sama jest omegą i zostawiła im na zawsze jedną z nieużywanych posiadłości.
Malfoy zacisnął pięści, martwiąc się o swoją matulę, pomimo że ta posiadała od groma pieniędzy i zostawała w domu dla bezpieczeństwa i wolnych chwilach malowała piękne obrazy, obwieszając nimi cały dom, sam Draco powiesił swe ulubione.
Oh tak, jego matka miała wspaniały talent do malowania na płótnie. Próbowała swych sił w zwykłych matczynych mugolskich rzeczach, szyciu, ale absolutnie jej to nie wychodziło. Polubiła za to pogrywać na fortepianie, z którego zaczerpnęła kilku lekcji od swej siostry, Andromedy, która była zdecydowanie muzyczką.
Jak Draco uwielbiał wieczory, w których samemu przygotowywał dla ich obu herbaty i w trakcie przelewania wrzątku do kubka, słyszał z salonu wydobywającą się spokojną melodię, przyjazną dla ucha. Wtedy zawsze miał mimowolny delikatny uśmiech na twarzy, kładąc kubki na stole, podchodził wtedy do mamy, patrząc, jak skupiona wciska klawisze.
Wówczas Harry wszedł cicho do Pokoju Wspólnego, gdzie pierwsze co napotkał co wpite w niego dwie pary oczu.
— Kurwa — przeklnął pod nosem.
— Po pierwsze, nie przeklinaj — skarciła go Hermiona.
— Po drugie, gdzieś ty, do cholery, był? — Regulus przejął pałeczkę, nie mając łagodnego wyrazu twarzy.
— W bibliotece, całkowicie bezpieczny, nie spotkałem nikogo po drodze — kłamstwo przeszło mu spokojnie, nawet jego serce szybciej nie zabiło, ponieważ nauczył się tego kontrolować.
— Kłamie — rzuciła Hermiona.
— No tak, druga połówka — pomyślał Potter. — Natknąłem się na jakiegoś prefekta, ale ten od razu mnie odesłał do dormitorium, obiecuję — dodał. — Poza tym, potrafię się bronić i uciekać, nie rozumiem, dlaczego się martwicie.
— Czy ty go słyszysz? — prychnęła Granger, będąca całkowicie przejęta przyjacielem.
— Niestety tak i nie dowierzam — Black stanął po jej stronie, ciskając piorunami w szesnastolatka. — Żeby to się nie powtórzyło, młody. Wtedy pojawią się i konsekwencje, masz szczęście, że twoi współlokatorzy są tobą zainteresowani i od razu mnie powiadomili.
— Współlokatorzy? — Harry przechylił głową. — Aaa... — olśniło go nagle. — Ron, Dean, Seamus i Neville.
— Ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie na ciebie czyha — mruknął Reg.
— Dzięki za powtarzanie tego codziennie — Potter machnął dłonią, mijając ich.
— Nie skończyłem — Regulus chwycił jego ramię, wymuszając, by Harry spojrzał w jego oczy. — Może i żaden alfa się z tobą nie połączy, ale mogą zrobić inne rzeczy wbrew twojej woli — warknął, chcąc, by młodszy chłopak zrozumiał powagę sytuacji. — Nie dawaj im szansy na to, Harry. Wiem, że masz tego dosyć, że chcesz znaleźć jak najszybciej bratnią duszę, by się od wszystkiego oderwać, ale tak to nie działa — zielonooki westchnął cicho. — Twoi rodzice poznali się, kiedy mieli jedenaście, a odkryli kim dla siebie są na ostatnim roku. Nie myśl, że gdy poznasz swoją bratnią duszę, to dowiesz się o tym od razu. Hermiono — zwrócił się do dziewczyny. — Dopilnuj go, by trafił do odpowiedniego miejsca.
— Po dzisiejszym wybryku będę miała większą na niego uwagę — powiedziała, kiwając głową.
— Dlaczego dziewczyny mogą wchodzić do dormitorium chłopaków, a my nie możemy do was?
— My w większości potrafimy utrzymać się na wodzy — odparła.
— Boli — syknął Okularnik, chwytając się za serce.
^^^^^^^^^^^
kolejny rozdział — za cztery dni [ 29.12.2020 o 14:00 ]
zapomniałam...
CZYTASZ
𝐈 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐘𝐎𝐔 | 𝐃𝐑𝐀𝐑𝐑𝐘 𝐀/𝐁/𝐎
FanfictionCzarodziejski świat nie dosyć, że bywa, iż podzielony jest na krew, jest i również na hierarchię, która czasem bywa doprawdy brutalna. Harry Potter, syn znanego wszystkim aurora Jamesa Pottera i wspaniałej Mistrzyni Eliksirów Lily Potter. Myśleli, ż...