[𝟏𝟐] 𝐎𝐜𝐭𝐨𝐛𝐞𝐫

3.5K 305 77
                                    

zgadnijcie komu wattpad włączał się przez półgodziny, a po chwili go wywaliło z całej strony ;]

" w Hogwarcie jest... "

               Październik nie był miły dla bety.

Hermiona zadrżała, otulając się jeszcze mocniej szatą, westchnęła cicho, czując zapach swej bratniej duszy na ubraniu. Chłodny powiew wiatru nie działał na nią pozytywnie, gdyż ta była chorobliwa i najmniejsze dmuchnięcie mogło doprowadzić ją do przeziębienia.

Potter przytulił drżącą z zimna przyjaciółkę, a ta bez zastanowienia, wtuliła się w niego, mając gdzieś ciekawskie spojrzenia innych uczniów, którzy rozpoczęli plotki o domniemanej zdradzie.

— Wróćmy do dormitorium. — rozkazała omega, widząc, jak blednie Granger.

— Wróćmy?

— Zmienię się w wilka.

— I tak nie przejdziesz. — poinformowała go, odsuwając się od niego, by rozpoczęli drogę powrotną.

— No to posiedzimy w Pokoju Wspólnym, nie powinienem dużo ważyć. — parsknął krótko Harry, chcąc dostrzec uśmiech drugiej połówki.

Udało się mu to, więc czuł się doprawdy zwycięsko, ponieważ wszelki stres, przygnębienie czy rozjuszenie, odeszło od niego, nim zdołałoby się pojawić. A to tylko dzięki jednej osobie.

Skoro tak potrafi działać na mnie druga połówka, to ciekawe co będzie z bratnią duszą. — pomyślał Okularnik, zaciekawiając się tym naprawdę. — Gdyby nie to, że jesteś zmarzlakiem i betą, to twoja inteligencja, umiejętność pracy w grupie, zarządzanie również grupą wskazuje na to, jakbyś była alfą.

— Mało która kobieta jest alfą. — mruknęła Miona.

— McGonagall jest. — rzekł Potter.

— Trafne spostrzeżenie, Sherlocku. — Granger przewróciła drzwiami, dostrzegając wejście do mniej chłodnego miejsca, czyli korytarzy Hogwartu. — I dlaczego, do cholery, nie użyję zwykłego zaklęcia ocieplającego. — skarciła się na głos za swoją głupotę, machnęła różdżką, a ciepło natychmiastowo ją otoczyło. — Nienawidzę, kiedy chłód sprawia, że nie jestem w stanie się skupić, to takie irytujące.

— Wyrośniesz z tego, zobaczysz. — szturchnął ją pocieszająco, pomimo że wciąż nie przestawał ją obejmować ramieniem. — Mam wrażenie, że Pansy za mną nie przepada.

— To kwestia jeszcze paru miesięcy Harry, jeszcze ciebie polubi, nie jest przyzwyczajona do tego, że przytulam się do kogoś innego niż do niej. Do dziś pamiętam jej wściekłość, kiedy Ron mnie przytulił na pocieszenie, o mało go nie zabiła.

— Ona po prostu wywierca we mnie dziury. — westchnął, mlaszcząc cicho. — To poniekąd przerażające, pomimo tego, że wiem, że nic mi nie zrobi.

— Pierwszą jej myślą, kiedy widzi nas przytulonych, jest to, by połamać ci wszystkie kości, jakie posiadasz, rzucić na pożarcie zwierzętom, a przedtem jakieś tortury. — uśmiechnęła się pod nosem, widząc, jak jej przyjaciel rozszerza oczy. — Ale po chwili przypomina sobie, że jesteśmy drugimi połówkami i jest spokojna.

— Czekaj, to jakim cudem Weasley wciąż żyje? — zaśmiał się Potter, przyciągając tym samym uwagę przechodzących obok nich rówieśników, którzy patrzyli na nich z jawną ciekawością.

— No wiesz... — próbowała odpowiedzieć wymijająco, lecz natarczywy wzrok omegi absolutnie jej w tym nie pomógł. — Zabini ma na niego chrapkę.

— Tak? — Okularnik uniósł brew. — Kiedy Malfoy przyciskał Rona do ściany, to najpierw pomógł mi wstać z podłogi, a później obserwował.

— Zabini jest połówką Malfoya, wiedział, że lepiej tego nie przerywać, bo samemu dostanie, poza tym mało osób wie, że Blaise przepada za chłopakami niż na kobietami, plus, kultura wymaga, by pomóc komuś, kto upadł koło ciebie na podłogę, prawda?

— A Ron woli też chłopaków? — wypalił z pytaniem. — Znasz go lepiej ode mnie, ja jedynie rozmawiałem z nim podczas wakacji czy świąt, czyli nie za dużo, a ty masz go na co dzień przez paręnaście miesięcy.

— Sęk w tym, że Ro nigdy nie mówił komukolwiek o swoich upodobaniach, nie wiemy, czy ktokolwiek mu się podobał, on jest zagadką w tym wszystkim. — Granger zatrzymała się, wciągając nosem mocniej zapach. — Ty... czuję cię mocnej niż wczoraj. — zmarszczyła brwi. — Co pół roku masz gorączkę, urodziłeś się w lipcu, czyli masz w styczniu, ale... że już są zmiany. — tkwiła w zastanowieniu. — Dlaczego?

— Niby pożerasz te książki, ale okazuje się, że mało co wiesz o omegach. — parsknął zielonooki. — Mój zapach powinien oryginalnie wzmocnić się miesiąc przed gorączką, a to, że teraz czuć zmiany, oznacza, że w Hogwarcie jest... — jego uśmiech zmalał, a sam zesztywniał.

— Jest twoja bratnia dusza. — dokończyła za niego radośnie. — Na Merlina, Harry. — posiadała ogromny uśmiech na twarzy. — Już widziałeś swoją bratnią duszę! — nie była w stanie powstrzymać swego zadowolenia.

— Ughh...

Spojrzała na niego niezrozumiale, kiedy sam chłopak nie reagował podobnym optymizmem.

Przecież wcześniej marzył o spotkaniu bratniej duszy. — pomyślała. — Co się stało, Harry?

— Nie brałem pod uwagę opcji, że już widziałem swoją bratnią duszę... to bardzo dziwne uczucie. Zapewne widzę ją na korytarzach, ale mijam go jak zwykłego ucznia. Moja główna chęć do życia jest w tej samej szkole co ja... — wypuścił drżący oddech. — Tylko, do cholery, który chłopak jest moją bratnią duszą.

— Jeszcze nie wiemy kto Harry, ale jestem pewna, że to nie będzie ktoś przeciętny. Merlin raczej chce dla ciebie kogoś specjalnego, kogoś wyjątkowego, kogoś... kogoś, kto będzie cię kochać ponad własne życie.

^^^^^^^^^^^^

kolejny rozdział — [15.01.2021 o 16:00 ]

𝐈 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐘𝐎𝐔 | 𝐃𝐑𝐀𝐑𝐑𝐘 𝐀/𝐁/𝐎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz