[𝟏𝟓] 𝐓𝐰𝐢𝐧𝐬

3.4K 275 84
                                    

" Kwestia czasu, Smoku "

               — Fabian! Gideon! — Lily jako pierwsza rzuciła się alfom do uścisku. — Na Merlina, tak długo was nie widziałam. — dodała, mocno ich przytulając. — Moglibyście, chociaż odpisać na jeden z moich dziesięciu listów. — spojrzała na nich ostro, a ci uciekli wzrokiem.

— Wybacz nam, Liluś. — Gideon potargał jej włosy.

— Ale już prędko nie odejdziemy, ponieważ... — Fabian spojrzał znacząco na swego bliźniaka.

— Zostaliśmy...

— Przyjęci...

— Na...

— Stanowisko...

— W Hogwarcie od następnego roku. — skończyli obaj.

— To cudowna wiadomość. — oczy rudowłosej się rozbłysły. — Ale czego będziecie uczyć?

— Ja Transmutacji. — mruknął dumnie Fabian.

— Opieki. — rzucił od siebie Gideon. — Chciałem siebie wcisnąć na Obronę, ale nie chciałem być w Hogwarcie tylko rok.

***

— Matka cię nie kocha, Nott, że dostajesz same książki od niej co tydzień? — rzucił rozbawiony Draco, spoglądając na skupionego przyjaciela.

Malfoy znał się z blondynem od małego. Mógłby powiedzieć, że prawie że mieszkali u siebie, ponieważ spotykali się codziennie i nie mieli nigdy dosyć.

Dorastali razem, bawili się razem oraz uczyli.

Może i to Zabini jest drugą połówką Dracona, ale nie zmieniało to faktu, że srebrnooki poświęciłby swe życie za tego drugiego, nawet jeśli Merlin nie połączył ich specjalną więzią.

— Moja mama wie, co lubię, więc mi kupuje, a poza tym brak mi książek, bo je praktycznie pożeram. — parsknął blondyn, poprawiając swe włosy. — Nawet nie próbuj wyciągnąć dwuznaczności z moich pierwszych słów, Smoku, to moja matka.

— Jestem cicho, widzisz? — Malfoy uniósł dłonie niewinnie, przewracając oczami. — Wciąż nie wierzę, że idziesz do tego ohydnego sklepu. — na jego twarzy zjawił się grymas. — Weasleye. — prychnął. — Idę się przejść, zajmie mi to z dziesięć czy piętnaście minut, więc wyjdź stamtąd, kiedy już wrócę, bo czekać na ciebie nie będę.

— I tak zawsze sobie idziesz do szkoły. — wytknął mu Nott, szturchając go żartobliwie.

— Bo, cholera, chodzisz tam przynajmniej dwa razy w tygodniu, ba, potrafisz się tam wymknąć, ale i tak chuja mi powiesz. — przeklnął Draco. — Ale jestem cierpliwy, poczekam, aż wyznasz mi prawdę, dlaczego tam naprawdę chodzisz... i będzie okej.

— Kwestia czasu, Smoku. Kwestia czasu. A teraz. — spojrzał na wejście do sklepu z małym uśmiechem. — Spadam coś kupić, a ty idź od razu do szkoły.

Malfoy już miał mu odpowiedzieć, lecz zaprzestał oddychania, kiedy w zasięgu wzroku dostrzegł brązową czuprynę z okrągłymi okularami, właściciel tych rzeczy rozmawiał beztrosko z drugą połówką Dracona, a wokół nich była jeszcze roześmiana Hermiona z Pansy oraz Ron, który o dziwo, mimowolnie odzywał się do Blaise'a, będącego absolutnie rozradowanego tym faktem.

— Wiesz co, Nott. Krótki spacer mi nie zaszkodzi, trzeba się rozprostować. — rzekł w końcu do wyczekującego blondyna, który podążył za jego wzrokiem i bardzo dobrze wiedział, jaki był powód, dlaczego ten woli jednak zostać niż wrócić do środka. — Do później. — i odszedł.

Kącik ust Theodore'a uniósł się, gdy swe kroki skierował ku sklepowi, do którego miał przyjemność częstego zaglądania. Otworzył nieśmiale drzwi, lecz nikt w środku tym się nie przejął, ponieważ panował tłok w środku. Od razu przylgnął do lewej strony, gdzie wyminął większość klientów i skierował się na schody, gdzie mignęły mu znane dwie, rudawe czupryny.

— Mpfh- — wydukał, kiedy ktoś zatkał mu usta dłonią i samemu pociągnął go gdzieś w bok, uprzednio otwierając drzwi i zamykając za nimi.

Nott wyrwał się z silnego uścisku i gniewnie spojrzał w brązowe tęczówki, sprawiające, że sekundę później złość z niego zeszła, a sam westchnął, nie dowierzając.

— Jesteś kretynem, Weasley. — udał gniew, uderzając pięścią w ramię wyższego alfy. — Nie możesz do mnie podejść po ludzku, tylko bawisz się w jakieś małe porywanie. Mogłem jednak posłuchać mamy, że nie jesteś dobrym kandydatem na przyjaciela.

— Może na przyjaciela nie, ale na bratnią duszę... — zaczął wymijająco rudzielec. — Wciąż nikomu nie powiedziałeś, prawda? — upewnił się Fred.

— Jak zakończę tą pieprzoną szkołę, to wyjawię całemu światu, że jestem gorącym, inteligentnym, lecz zajętym alfą.

— A nie mógłbyś zrobić to szybciej? — westchnął Weasley. — Nie lubię, kiedy niektórzy myślą, że mogą być twoją bratnią duszą i jawnie z tobą flirtują.

— Ty też ze mną flirtowałeś, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że jesteśmy połączeni. — upomniał go blondyn.

— Ale jesteś już zajęty.

— Naprawdę chcesz zacząć się kłócić? — Nott uniósł brew.

— Jeżeli chodzi o ciebie, to przecież znasz odpowiedź.

— Dlaczego każda nasza rozmowa polega na kłótni? — Theo odbiegł wzrokiem w bok, wzdychając.

— Nieprawda. — zaprzeczył Fred, przybliżając się do bratniej duszy. — Nie każda nasza rozmowa jest kłótnią, bo bywa, że ze sobą nie rozmawiamy, tylko dzieje się coś innego. 

Blondyn spojrzał na swojego chłopaka z zaciemnionymi już tęczówkami z powodu panującego w nim pożądania.

^^^^^^^^^^^

imo, tak wygląda Theodore

imo, tak wygląda Theodore

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

kolejny; 26.01.2021 o 16:00

𝐈 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐘𝐎𝐔 | 𝐃𝐑𝐀𝐑𝐑𝐘 𝐀/𝐁/𝐎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz