P R Z E S Z Ł O Ś Ć
„Różnica między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją."
-Albert Einstein
-Chłopak od suwa o ciebie pytał – powiedział tata na powitanie.
Musiałam udać się do rodziców drugi raz celem ratowania mojej kariery zawodowej. Oprócz rubryki plotkarskiej, która mogłaby osiągnąć już spore rozmiary, nie miałam absolutnie żadnych innych pomysłów na tematy.
-To on tu był? – zapytałam z niedowierzaniem.
-Nie, zadzwoniłem do niego, bo zauważyłem, że lewe nadkole też mam pęknięte. Niech oddaje kasę.
Złapałam się za głowę.
-Tato, zrób dla mnie jedno. Obejrzyj dokładnie swoje auto, daj znać co tam zauważysz do wymiany, a ja to załatwię. Tylko nie kontaktuj się już z tym człowiekiem. On ma niecne zamiary. A właściwie, co o mnie pytał?
Z jednej strony wcale nie miałam ochoty kontaktować się z Norbertem, ale z drugiej wolałam zrobić to ja, niż pozwolić tacie pogłębiać tę znajomość.
-Zadawał dziwne pytania, na przykład dlaczego jesteś na niego obrażona. A ja mu na to: „Panie, a skąd ja mam wiedzieć, za babami nie nadążysz".
-Nieważne. Tato, właściwie przyszłam tu po to, abyś porozmawiał ze swoją dyrektorką o jej szwagrze, to znaczy o moim szefie. Jeśli mają zamiar zamknąć gazetkę przy urzędzie miasta, to poproś go, żeby znalazł dla mnie jakąś inną robotę, proszę. Albo jeszcze lepiej, wymyśl jakiś dobry temat, o którym mogłabym napisać, tak, żeby poziom czytelnictwa wzrósł.
Tata popatrzył na mnie, rozejrzał się po pokoju, a potem znów przeniósł wzrok na fotel, na którym siedziałam.
-No nie wiem, może oczyszczalnia ścieków?
-Temat spalony, musisz wpaść na coś innego.
-To już wolę pogadać z dyrektorką, albo z Waldkiem – uznał tata, usypiając swoją kreatywność. – Ale ty za to załatw mi lewe nad kole. I jeszcze powiedz, że drzwi są wgniecione. Może ten młody od suwa wymieni mi całe auto?
***
Chciałam czy nie, wisiałam tacie przysługę, Musiałam więc umówić się z Norbertem Huberem. Nie chciałam się chrzanić z wiadomościami na Instagramie, czas podrywu już minął, wzięłam od taty jego numer telefonu, który był zmuszony wpisać w oświadczeniu, które spisali i bezceremonialnie zadzwoniłam. Mieliśmy tylko sprawy biznesowe. Za uderzenie na treningu mógł mnie już dawno przeprosić.-Dzwonię w imieniu taty, do wymiany jest jeszcze lewe nadkole i tylne drzwi z lewej strony. Tata wycenił te części na jakieś siedemset złotych.
-W porządku, zapłacę – powiedział spokojnie. – Ale umów się ze mną,
Poczułam, jak pulsują mi skronie.
-Twój czas już minął, czekałam na ciebie dwa razy i nie raczyłeś mnie nawet powiadomić, że nie przyjdziesz.
-Będę za piętnaście minut – rzucił do telefonu i rozłączył się.
Nie miałam pojęcia skąd wie, gdzie mieszkam, ale tradycyjnie zajęłam parapet i w głębi serca czekałam na srebrnego suwa. Co do minuty, pojawił się zapowiedziany kwadrans później.
Norbert Huber miał na sobie biały T- shirt, podkreślający zbudowany tors, czarną, skórzaną kurtkę i czarne spodnie z plecionego denimu. Wyglądał jak młody bóg. Ukradkiem spojrzałam w lustro, by ocenić, że wyglądam nie gorzej od niego i czekałam, aż rozdzwoni się dzwonek do drzwi. Nie zdążyłam nawet zrobić kilku kroków, a on już był na górze.
-Mateusz?!- zdziwiłam się, otwierając – A co ty tu robisz?
Nie widzieliśmy się od tamtej nocy, kiedy wypiłam zdecydowanie za dużo wina. Cieszyłam się, że wreszcie przyszedł, bo liczyłam po cichu, że wyjaśnimy sobie wydarzenia, które miały wtedy miejsce. Wybrał tylko najmniej odpowiedni z momentów.
-Hm... Mieszkam nad tobą, myślałem, że to jasne. Posłuchaj, stęskniłem się i zebrałem się za odwagę, żeby pogadać...- Mateusz przerwał swoją wypowiedź, bo usłyszał na schodach znajome kroki.
Na półpiętrze pojawiła się wysoka sylwetka Norberta Hubera.
-O, chyba przyszedłem nie w porę, rozumiem. Nie na mnie czekałaś – Mateusz spuścił nos na kwintę i obrócił się na pięcie.
-Zaczekaj – zawołałam za nim. – Mamy z Norbertem tylko coś do załatwienia.
-No... - Mateusz Bieniek zacinał usta. – To sobie załatwiajcie. Ja nie będę wam przeszkadzał.
To nie był odpowiedni moment, aby tłumaczyć Mateuszowi i opowiadać całą historię o stłuczce, o moim zachłannym ojcu i o tym, że dla mojego własnego dobra postanowiłam oddać tacie przysługę i przejąć samochodowe negocjacje z Norbertem Huberem. Musiałam więc odpuścić i mieć nadzieję, że za godzinę, dwie albo za kilka będzie chciał jeszcze mnie wysłuchać. Nie przewidziałam wtedy, że za kilka godzin będę zajmowała się czymś zupełnie innym.
CZYTASZ
To mógł być ktokolwiek
Fiksi PenggemarNorbert Huber nie żyje. Tragiczna śmierć znanego siatkarza w tak małej społeczności, jaką jest Bełchatów staje się główną pożywką lokalnej gawiedzi. Co dopiero dzieje się, kiedy niedługo potem okazuje się, że kolejny siatkarz Skry i reprezentacji Po...