*Marinette*
Pierwszy i ostatni raz jestem w ciąży. To dopiero piąty miesiąc "męczarni", a ja się nawet nie mogę podnieść z łóżka. Wszystko mnie boli. I będę narzekać tak jeszcze cztery miesiące.
Jeśli chodzi o sprawę z Adrienkiem... Jakby to powiedzieć. Znalazłam osobę, która bardzo chętnie mi pomoże. I ta osoba ma być tutaj za jakieś pięć minut. Biedny Adrien o niczym nie wie. A nie, nie biedny, bo będzie miał nauczkę na przyszłość. I to jaką.
Słyszę dzwonek do drzwi. Ciekawe kto to. Oczywiście, ja wiem, ale ten idiota już nie. To będzie piękny dzień. Napewno. Wychodzę z kuchni i idę otworzyć drzwi mojemu gościowi.
-Moja kochana! Cześć! Gdzie ten idiota?! -pyta i przytula mnie blondynka.
-A dzień dobry, MAMO. -specjalnie mówię ostatnie słowo tak głośno. Obracam się i patrzę na reakcje Adriena, siedzącego na kanapie. Biedny aż obraca się ze zdziwienia i szybko próbuje opuścić mieszkanie.
-Mari, czemu? -pyta mnie blondyn.
-Ja ci kurwa dam czemu. Żeby przesiadywać cały czas u jakieś kurwy? Mari jest w ciąży, powinieneś się nią zajmować, nawet nie byłeś z nią u lekarza, żeby poznać płeć dziecka. Skąd mam wiedzieć, że ty jej nie zdradzasz?! -krzyczy kobieta. Jak ja ją kocham.
-Zasiedziałem się. To nie było specjalnie przecież. Nie zostawiłbym jej samej. -tłumaczy się, a mi się po prostu rzygać chce od tych jego kłamstw.
-Adrien, do cholery. Przestań takie głupoty gadać. Ta szmata jest dla ciebie ważniejsza niż twoja żona? Nazwałeś Mari swoją dziewczyną! Odkąd ta twoja cała przyjaciółka przyjechała, masz kompletnie w dupie swoją miłość życia, o którą podobno tak długo się starałeś. Jeszcze ta wariatka coś Mari zrobi.
-Znasz Kagami, ona nic by jej nie zrobiła. Ona próbowała się z nią zaprzyjaźnić, a twoja ukochana synowa ją za każdym razem wyzywa! To wy się tak uczepiłyście jej! Znalazły się normalnie, dwie zdrowe psychicznie kobiety! -odpowiada, krzycząc na swoją rodzicielkę.
-Wiesz co? Po prostu brak mi słów na ciebie. Ta dziewczyna ci naopowiadała głupot. Jest mi naprawdę przykro, że muszę patrzeć na to co robisz. Przykro mi, że Marinette musi do mnie dzwonić i prosić, żebym zrobiła coś z tobą, bo ona już nie ma siły na dalszą walkę. -mówi zielonooka, a w jej oczach można dostrzec łzy. -Nie tak cię wychowałam...
Blondynka żegna się ze mną i wychodzi z płaczem z mieszkania. Jest mi naprawdę przykro, że jej własny syn ją tak potraktował, a mnie wcale nie lepiej. Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć.
Patrzę ostatni raz na Adriena i idę na górę. Otwieram drzwi do naszej sypialni i od razu zamykam je na klucz. To jest naprawdę dla mnie za dużo. On się kiedyś tak nie zachowywał. Oczy zaczynają mnie piec od powstrzymywania łez.
-Widzisz maluchu? Nie można liczyć na twojego cudownego tatusia. -mówię, trzymając dłonie na brzuchu.
Adrien chyba tutaj idzie, bo słyszę jak ktoś wchodzi po schodach. Prócz niego nikogo w domu nie ma. Zapewne chce porozmawiać i przeprosić. Tak jak myślałam. Zaczynać szarpać za klamkę, kiedy zauważa, że nie może zwyczajnie otworzyć drzwi. No niestety są zamknięte. I nie mam zamiaru ich otwierać.
-Marinette, otwórz! -krzyczy, a ja dalej leżę na łóżku.
-Pierdol się! -odkrzykuje.
-Otwórz! -aż przypomniał mi się dzień, w którym też tak krzyczał.
Ile razy już słyszałam to jego "przepraszam". Tysiące razy. A nawet miliony razy. Za każdym razem jest to samo. Ten sam tekst.
-Do kurwy nędzy, otwórz te drzwi... Mówiłem już, że przepraszam. Ile razy jeszcze mam cie przepraszać?! - znowu zaczął krzyczeć.
Teraz naprawdę zaczęłam się bać. Bałam się własnego narzeczonego. A raczej bałam się do czego może się posunąć.
-Liczę do dziesięciu. Jak nie otworzysz ich do tego czasu, wyważe je. - zagroził.
-Raz... - zaczął odliczać, a ja dalej siedziałam i nie wiedziałam co zrobić.
-Dwa...
-Trzy...
To już naprawdę nie jest zabawne. Cholernie się boję.
-Cztery...
-Pięć...
-Sześć...
Zebrało mi się na wspominanie złych czasów. Dobra. Muszę wstać, bo inaczej ucierpią na tym nasze drzwi. Podnoszę się powoli z łóżka, a ten idiota dalej nawala. Przekręcam klucz, a do pokoju wchodzi wkurzony, żeby nie mówić, że wkurwiony Adrien.
-Nie mamy o czym rozmawiać. -mówię i siadam z powrotem na łóżku.
-Właśnie, że mamy.
-Nie. Daj mi spokój. Zachowałeś i zachowujesz się okropnie.
-Przepraszam.
-Nie mnie powinieneś przepraszać. Ja się już przyzwyczaiłam do wiecznych kłótni z tobą i twoich wyzwisk skierowanych w moją stronę. Nie mam po prostu siły na dalsze kłótnie. Powinieneś przeprosić swoją mamę, za to jak ją potraktowałeś. Jest twoją matką, urodziła cię, wychowała, poświęciła Ci się, a ty jej się tak odwdzięczyłeś.
-Nie chce się z tobą kłócić, przecież wiesz. Nie wiem po prostu czemu, aż tak bardzo przejmujesz się Kagami!
-Nie wypowiadaj jej imienia przy mnie. I dzisiaj śpię na kanapie. Nie chcę mi się spać z tobą w jednym pomieszczeniu, w dodatku w jednym łóżku.
Oczywiste. Nic nie powiedział. Zabieram koc i jakieś poduszki z szafy i idę na dół. Naprawdę straciłam nadzieję, że kiedyś nasze kłótnie się skończą. Widocznie tak musi być.
__________________
Teraz cały czas prześladuje mnie piosenka Bitter love - Pia Mia. Oczywiście jest z after (ah to uczucie kiedy jesteś uzależniona od after i Hardina) więc jeszcze bardziej kocham za to. Ja ogólnie kocham cały soundtrack z after i awc.Gwiazdka? Komentarz? Gotowi na zabicie mnie, Adriena i Kagami?
Do natspenego rozdziału ❤️
CZYTASZ
Czy będziemy szczęśliwi? |Adrienette
FanfikceDruga część opowiadania "Księżniczka Gangstera". Czy wszystkie problemy napewno się skończyły? Marinette i Adrien są małżeństwem od miesiąca, a na ich drodze pojawią się ponownie problemy. Czy niektóre z osób lub kłopotów doprowadzą do rozpadu najpo...