Rozdział 14

790 68 40
                                    

*Marinette*

Potrzebuję kogoś, kto odciągnie mnie od tej gorzkiej miłości.

Niebo wie, że próbowałam.

Ale nigdy nie wydaje się, żebym cię porzuciła.

Chyba zwariowałam.

Bo ja tego potrzebuję, chcę tego.

Zgubiłeś mnie i chłopcze, ścigałem cię każdej nocy.

Róże i wino i twoje ciało na moim sprawiają, że czuję się dobrze.

Nie wiem co mam robić.

Nie mogę uciec, nawet kiedy próbuję.

Kocham cię przez ból.

Bo nie mam dość, jesteś wszystkim czego chcę.

Te słowa chodzą mi po głowie od dosłownie wczoraj. Mieszkam chwilowo w hotelu, a w tym momencie próbuje zasnąć, co mi nie wychodzi. Nie potrafię przestać myśleć nad tym wszystkim. Naprawdę wczoraj przeholowałyśmy z Chloe.

Mój telefon nagle zaczął dzwonić. Proszę, żeby nie był to Adrien. Podnoszę urządzenie z szafki nocnej i patrzę na ekran.

Teściowa.

Nie wiem, czy powinnam odbierać. Może to coś ważnego? Sama nie wiem. Wciskam bez zastanowienia zieloną słuchawkę.

-Marinette, przepraszam, że dzwonię do ciebie w środku nocy, ale potrzebujemy cię. -mówi kobieta, a ton jej głosu jest naprawdę poważny.

-Nic się nie stało. I tak nie spałam. A czemu mnie potrzebujecie? -pytam.

-Chodzi o Adriena... Wiem, że może cie to nie interesować...

-Co z nim? -nie powinnam tak reagować. Powinno mnie to nie obchodzić, co się z nim dzieje. Jednak jakaś część mnie chce wiedzieć, o co chodzi.

-Przyjechał tutaj jakieś pięć minut temu. Jest kompletnie pijany. Zaczął wyzywać, rozwalać wszystko, cały czas krzyczy, że musi się z tobą spotkać, że nie możesz go zostawić, w kółko mówi twoje imię.

-Będę za dziesięć minut. Do zobaczenia. -szybko się rozłączam.

Wstaje z łóżka i idę do walizki po jakieś rzeczy. Nie pojadę przecież w piżamie. Ubieram czarne spodnie i swetr w tym samym kolorze. Zakładam buty i kurtkę. Zabieram swoją torebkę i wychodzę po cichu z pomieszczenia. Zamykam drzwi i idę od razu do windy.

****
Zatrzymuje się na chwilę przed drzwiami. Czy dobrze zrobiłam, że tutaj przyjechałam. Cicho pukam, a po chwili drzwi otwiera mi blondynka. Przytula mnie i wpuszcza do środka.

-Naprawdę cię przepraszamy, że musiałaś przyjechać tutaj w nocy. -mówi mój teść.

-Nic się nie stało. Co się z nim stało? -pytam.

-Przyjechał swoim samochodem tutaj, był pijany... -zaczyna kobieta, ale ja jej nie daje dokończyć.

-On jechał autem po alkoholu?!

-Mari, nie denerwuj się. Mówiłam Ci przez telefon co się stało. -dokańcza blondynka. W trakcie usłyszałyśmy dźwięk tłuczonego szkła.

Poszłam na górę, a teraz będę musiała tam wejść i go zobaczyć. Zza drzwi słychać jak kogoś wyzywa. Pociągam za klamkę i wchodzę ostrożnie do pokoju.

-Pieprzona kurwa. Zniszczyła mi życia. Pierdolona suka. Jeszcze się kurwa śmiała. Wariatka. -wyzywa, rzucając wszystko co ma pod ręką o ścianę.

Narazie mnie nie zauważył. Mimo tego co mi zrobił, jest mi go naprawdę żal. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Nie wiem kogo wyzywał.

-Adrien. -mówię cicho, a blondyn odwraca się w moją stronę.

-Japierdole... Jeszcze mam jakieś jebane halucynacje. -odpowiada.

Z nim jest gorzej, niż z małym dzieckiem. Naprawdę. Podchodzę bliżej niego i go po prostu przytulam. Mam nadzieję, że nie będzie tego jutro pamiętał. Kiedy zdaje sobie sprawę, że nie ma żadnych halucynacji, przytula mnie mocniej.

-Jesteś tu. Czemu? Jak? Skąd wiedziałaś...

-Sza. Idziesz teraz spać. I nie ma dyskusji. Już. -nakazuje, a on tylko wzdycha. Normalnie będę się zajmować dużym dzieckiem.

Blondyn idzie do łóżka, ale się nie kładzie. Pokazuje mi ręką, żebym położyła się obok jego. Niechętnie kładę się koło niego. Bylebym nie zasnęła.

-Kochasz mnie jeszcze?

-Nie wiem. -odpowiadam, a w jego oczach pojawiają się łzy. No proszę was. Nie mówcie mi, że on będzie teraz ryczał jak małe dziecko.

Był chyba strasznie zmęczony, że w ciągu paru minut zasnął. Powoli schodzę z łóżka i po cichu opuszczam jego pokój. Równie cicho idę z powrotem na dół. Na kanapie siedzi małżeństwo, kiedy słyszą moje kroki od razu wstają.

-I jak z nim? -dopytuje blondynka.

-Rzucał wszystko o ścianę i wyzywał kogoś. Teraz śpi. -odpowiadam jej.

-Dziękujemy ci, naprawdę. Może chcesz zostać na noc? Nie będziesz wracać po ciemku. -proponuję kobieta.

-Nie, ja wrócę do hotelu. Tylko mam jedną prośbę do was. Nie mówicie Adrienowi, że byłam tutaj. Gdyby cokolwiek się o mnie pytał, po prostu zaprzeczajcie. Zachowujcie się tak jakby mnie tutaj teraz nie było. Lepiej, żeby nie pamiętał, że jednak tu przyjechałam.

-Dobrze. Skoro chcesz jechać, to życzymy Ci spokojnej nocy. Dobranoc. -żegnam się z teściami i opuszczam ich dom.

Wsiadam do swojego auta i wracam do hotelu. Mam nadzieję, że może teraz uda mi się zasnąć. To była naprawdę ciężka i nietypowa noc. Przebieram się w piżamę i kładę na łóżku. Gaszę lampkę i szczelnie przykrywam się kołdrą. Może uda mi się jednak zasnąć tej nocy.
______________________
Na początku użyłam przetłumaczonych paru zdań piosenki Bitter Love - Pia Mia.

Kolejny rozdział będzie z perspektywy Adriena, tak będą na zmianę. Raz Mari, raz Adrien.

Gwiazdka? Komentarz?

Życzę miłej nocy ❤️

Czy będziemy szczęśliwi? |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz