*Adrien*
Po przebudzeniu nie wiem, co się kompletnie dzieje. Wstaje z łóżka, z potwornym bólem. Jestem w swoim starym pokoju. Wiem tylko tyle, że wczoraj dużo wypiłem i tutaj przyjechałem.
Rozglądam się po pomieszczeniu. Wszędzie jest ogromny syf. Potłuczone szkło, jakieś podarte zdjęcia, dziura w ścianie. Matka to chyba mnie zabije. Będę musiał to sprzątać.
Chwiejnie schodzę na dół. Cały czas trzymam się barierki, żeby nie spaść. Zaraz mi po prostu głowę rozpierdoli. Na co było mi tyle pić? Jak to mówili... Kac morderca nie ma serca, z ciała cie wypierdoli.
-Spokojnie, nie powiemu mu. Trzymaj się. -mówi moja matka do telefonu. Z kim ona rozmawiała? Komu ma czegoś nie mówić? O czym ja znowu nie wiem.
-Cześć... -mówię, trzymając się z bólu za głowę.
-Cześć, synu. Opłacało się tyle pić? Jesteś naprawdę nieodpowiedzialny. Przyjechałeś tutaj po pijaku. Rozumiesz? Jakby Marinette się dowiedziała, to by cię chyba zabiła. -poucza mnie ojciec.
-Co się stało później? -pytam.
-To znaczy? Co ostatnie pamiętasz? -dopytuje blondynka. Patrzy nerwowo na swojego męża, a on na nią. O nim o czymś wiedzą, o czym ja nie wiem.
-No wyzywałem i rzucałem o ścianę wszystko co miałem pod ręką. -odpowiadam.
-Później się sam uspokoiłeś i poszedłeś spać. -stwierdza spokojnie kobieta.
-Ja przyjechałem z jakąś dziewczyną? W moim pokoju pachnie samymi damskimi perfumami, których ty mamo nie używasz. O co chodzi? Czy ja kurwa czegoś nie wiem?
-Adrien, uspokój się. Pryskałam w pokoju no tym... Odświeżaczem! -wykrzykuje.
-Dobra, nieważne już.
****
Po dwóch godzinach wróciłem przed chwilą do naszego domu. Jeśli Mari nie wróci do mnie, to sprzedam to mieszkanie. Nawet ono mi przypomina, że ją straciłem i to jakim jestem idiotą.Mamy tutaj tyle dobrych, ale też tych złych wspomnień. Na przykład, kiedy moja Marinette sama sobie poradziła i strzelała do Nathaniela, Alexa i Leona. Albo nasze kłótnie, które kończyły się dość dziwnie, ale nie zawsze. Co jeszcze... Może to jak mnie wyzywała, a później krzyczała, po czym mnie zostawiła, krótko mówiąc, w pizdu. Myślałem wtedy, że chciała mnie conajmniej zabić. Zapewne teraz też chce mnie zabić.
Mimo tych wszystkich zmartwień wciąż słyszę twój głos.
Pokaż mi znowu, jak to jest być kochanym.
Cały czas wierzę w nas.
Nie no, tak być nie może. Ona musi wrócić do mnie. Jest na mnie skazana, a ja na nią. Muszę coś wymyślić, żeby znowu mi zaczęła ufać. A później, żeby do mnie wróciła.
Co ja mam robić sam. Może pojeżdżę gdzieś po Paryżu. Gdybym pojechał do własnego szwagra, to mogło by się to skończyć źle. Przy jakiejkolwiek zbliżającej się okazji, pewnie mnie zabije. Raz się żyje. Jak mnie zabije, to trudno. Należało, należy i będzie mi się należeć. Byłem i będę idiotą. Mari powiedziała, że mi nigdy już nie wybaczy.
****
Boję się nawet zapukać. Będę tak stać i stać. Po chwili rozmyślania, pukam do drzwi. Na szczęście otwiera Chloe. Nie jest zbytnio ucieszona na mój widok.-Co chcesz? -pyta.
-Porozmawiać.
-Wchodź. Wcale nie powinnam z tobą rozmawiać, ale zlituje się nad tobą. -mówi i wpuszcza mnie do środka. -O czym chcesz pogadać? Zdałeś sobie sprawę z tego, jakim jesteś kretynem?
-Tak. Widziałem nagranie. Żałuję wszystkiego. Pojechałem do tej szmaty. Myślałem, że ją zabije tam.
-Co mówiła?
-Mówiła coś tam, że to ona powinna być ze mną, a nie Mari. Gadała, że będzie cierpieć, jak ona parę lat temu. I że to wszystko to była zemsta na mnie i na niej.
-Co zrobiłeś z tym? -zadaje kolejne pytanie.
-Pójdę jutro na policję albo dzisiaj. Postaram się, żeby dali jej najwyższy wyrok jaki się da.
-Kochasz ją? -co to są za głupie pytania. Ona się mnie pyta, czy kocham własną żonę.
-No, kurwa. Oczywiście, że tak.
-Musisz odbudować jej zaufanie. Rozumiesz o co mi chodzi? Musisz się naprawdę postarać i pokazać, że Ci zależy na niej. Wtedy jest szansa, że wróci do ciebie. Tak naprawdę, to powinnam cie zabić za to wszystko, ale wiem, że ją kochasz i ci ufam na słowo, że zdałeś sobie z tego wszystkiego sprawę.
-Luka mnie zabije chyba, prawda?
-Może? -mówi blondynka, a po chwili w pomieszczeniu rozlega się dzwonek telefonu. -Cześć... Tak z dnia na dzień?... Super!... A dasz radę?... Już włączam... No to do później...
-Co jest? -pytam.
-Marinette dzwoniła. Mówiła, że zaraz będzie miała wywiad na żywo. Dostała propozycje dzisiaj rano. -odpowiada i przełącza na jakiś kanał w telewizji.
Patrzę cały czas w ekran. Widocznie Mari szybko pozbierała się po naszym "rozstaniu". A może ona mnie nie kocha, a ja niepotrzebnie będę się starać? Gdzieś w głębi mnie pojawiają się takie myśli. Po chwili zaczyna się ten program, czy tam wywiad. Na jednej sofie siedzi moja Mari, a na przeciwko niej jakaś prezenterka.
-Dzisiaj mamy możliwość przeprowadzenia wywiadu z Marinette Agreste. Znaną modelką, zdobywczyni tytułu Miss Universe i zwyciężczyni konkursów. -mówi kobieta, a moja ukochana tylko sztucznie się uśmiecha. Wiem kiedy się tak uśmiecha, a kiedy naprawdę się cieszy. Nie wiem, po co tam jest skoro jest smutna. -Zacznijmy może od tego jak sobie radzisz. Przeszłaś w ostatnim czasie dużo smutnych i złych chwil.
-Było, jest i będzie trudno, ale jakoś daje sobie radę. -kłamie. Może tylko ja widzę, że kłamie. Nikt kto jej nie zna, tak jak ja, nie zauważy, że nie mówi prawdy.
-Niektóre media głoszą, że masz też trudny czas w swoim związku z Adrienem Agreste'm. W internecie znaleźliśmy informację, że podobno zamierasz wziąść rozwód ze swoim mężem. Czy potwierdzasz te plotki? -co do kurwy nędzy?! Jaki rozwód? I czym ta baba mówi. Mari, by nie zrobiła czegoś takiego.
-Nie wiem co piszą o mnie media, bo nie zawsze czytam artykuły o samej sobie. Pierwszy raz słyszę takie rzeczy. Mój związek i wszystko co z nim związane, jest moją prywatną sprawą.
-Od paru dni nie widujemy cię z mężem, a samą. Czy to oznacza, że chwilowo odeszłaś od młodego modela? Kochasz go dalej, po mimo wszystkich złych rzeczy jakie ci zrobił?
-Słucham? Mówiłam to już przed chwilą. Moje życie prywatne, jest tylko i wyłącznie moją sprawę. Nikogo to nie powinno interesować. -kamera robi przybliżenie na ciemnowłosą, a ja widzę, że w jej oczach pojawiają się łzy. -A ten wywiad uważam za skończony.
-Gdzie ona jest?! -krzyczę.
-Adrien, musisz jej dać trochę spokoju i czasu. Ona musi wszystko przemyśleć. Mówię ci to naprawdę.
Kurwa. I to taka z Chloe przyjaciółka. Teraz zaczynam się jeszcze bardziej o nią martwić. Wiem, że nie lubi opowiadać o swoim życiu prywatnym publicznie, a tym bardziej w obecnej sytuacji. Kto układał takie pytania? I skąd do cholery wzięła się fałszywa informacja o naszym rozwodzie? Nie było żadnego rozwodu i mam nadzieję, że nie będzie.
_______________
Jeśli ja przeżyje ten i następny tydzień, to będzie cud.Jak ktoś powie, że rozdziały są nudne i takie do dupy, to jak się nie podoba, to nie czytajcie. Nie chcę zawieszać opowiadań, bo lubię pisać (wciągnęłam się), a na tą chwilę wychodzą takie cosie.
Gwiazdka? Komentarz?
Miłego tygodnia <3
CZYTASZ
Czy będziemy szczęśliwi? |Adrienette
FanficDruga część opowiadania "Księżniczka Gangstera". Czy wszystkie problemy napewno się skończyły? Marinette i Adrien są małżeństwem od miesiąca, a na ich drodze pojawią się ponownie problemy. Czy niektóre z osób lub kłopotów doprowadzą do rozpadu najpo...